35. Śmierć.

472 28 6
                                    

          •Perspektywa Zofii•
Dlaczego pomysł Aleksandra cały czas siedzi mi w głowie, a ja ciągle zastanawiam się czy wcielić ten plan w życie.
Wiedział, że poruszy moją ciemną stronę charakteru aby udowodnić mi jaką jestem złą istotą.

-Pierścień, pierścień...- powtarzałam po cichu przypominając sobie o pięknym klejnocie na palcu Rozalindy.

Szybkim ruchem wstałam z łóżka zapalając świecę aby oświetlić sobie drogę do komnaty dziewczyny.
Mrok ciemnego korytarza potęgowało pohukiwanie sowy ostrzegającej, że zaraz stanie się coś strasznego.
Uchylając drzwi do pokoju Rozalindy zauważyłam jak słodko i spokojnie spała ubrana w długą, ciężką suknie z jedwabiu.
Podeszłam bliżej chwytając w dłoni nóż, który wcześniej schowany był w mojej kieszeni.
Ręka drżała mi jak nigdy dotąd, w głowie słyszałam milion głosów.
Sama miałam wrażenie, że wszystkiemu przygląda się hrabia, jednak to nie mogła być przecież prawda.

-Zrobi to, zrobi to!
Tylko koszyka malin jej brak*- szeptały nocne duchy czy echo w mojej głowie, nie wiem sama.

Zamknęłam oczy i wbiłam nóż w śpiącą dziewczynę.
Teraz słyszałam jedynie jej krzyk tłumiony głosami duchów.
Nóż w jej sercu tkwił głęboko, widziałam jak Rozalinda w ostatniej chwili swego życia złożyła na nim ręce, aby bezskutecznie próbować go wyjąć.
Sięgnęłam dłonią do jej prawej ręki, na której znajdował się pierścień mieniący się teraz jakoś intensywniej niż wcześniej.
Nieśmiałym ruchem zdjęłam go z palca Rozalindy i dumnie założyłam patrząc na diament.
Byłam w amoku, nie zdawałam sobie sprawy co zrobiłam, czułam się jak zaczarowana.

-Zabójczyni, morderczyni, zła dziewczyna, okrutna panna!- powtarzał wiatr.

W popłochu wybiegłam z komnaty po cichu uciekając przed siebie.
Spróbowałam zdjąć pierścień z mego palca, lecz nieskutecznie...
Nie mógł być przecież taki mały, Rozalinda z pewnością była mniej filigranową osobą niż ja.
Nic z tego nie rozumiałam, z bezsilności padłam na kolana i zaczęłam zanosić się łzami, kiedy poczułam czyjaś rękę na moim policzku.

•Perspektywa Aleksandra•
Wiedziałem, że to zrobi, wręcz byłem pewien.
Przejechałem dłonią po jej mokrym od łez policzku, poczułem nawet współczucie i żal względem Zofii.

-Jesteś zadowolona z tego co zrobiłaś?- spytałem dziewczynę.

-Nie...- odpowiedziała przez łzy.

-Teraz ten pierścień należeć będzie tylko do ciebie, moja droga.

-Ja już go nie chcę!- krzyknęła próbując zdjąć ozdobę z palca.

-Teraz nie masz już wyboru...

-Jak to?- powiedziała zdziwiona kierując swój wzrok na mnie.

-Jesteś moją narzeczoną, a ten pierścień nie zejdzie ci z palca póki ja go nie zechcę zdjąć- wyszeptałem unosząc jej podbródek i patrząc głęboko w niebieskie oczy.

-Jak mogłeś...dobrze wiedziałeś jak mnie podejść...

-Sama złapałaś się w swoją sieć.

Piękna i WampirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz