•Perspektywa Aleksandra•
Obudziłem się rano czując, że moje siły powoli wracają. Zacząłem zastanawiać się nad swoim życiem i nad tym jakie było spokojne dopóki nie poznałem jej. Ile nerwów i złych emocji dało mi to stworzenie, ile razy doprowadziło do szaleństwa, a nawet śmierci.
Jakie siły zesłały mi tą istotę i dlaczego.
Coraz bardziej się nad tym zastanawiałem...
Czułem się słaby, bez sił i chęci do życia.
Miałem dość huśtawki emocjonalnej, którą dawała mi ta panna uciekając ode mnie, ratując mnie i odtrącając.
Zszedłem na dół opierając dłoń o balustradę. Na dole zobaczyłem Zofię siedząca w kącie pokoju na podłodze. Dziewczyna zasnęła czekając pewnie na wieści o moim zdrowiu.
Stanąłem obok niej i pogładziłem jej włosy.
Dziewczyna otworzyła zaspane oczy i spojrzała na mnie nieprzytomnym wzrokiem.-Aleksandrze to ty...- powiedziała budząc się i próbując wstać.
-Wszystko dobrze dziecko, dziękuję, wszystko dobrze- odparłem podnosząc ją.
-Ja naprawdę nie chciałam, wiesz, że zrobiłam wszystko abyś był zdrowy- szepnęła próbując uścisnąć mi rękę.
Odszedłem dwa kroki dalej oddalając się od dziewczyny.
-Wiem to, mimo wszystko dziękuję...za wszystko co zrobiłaś.
-Pewnie mi nie wybaczysz hrabio...- powiedziała zdziwiona moim chłodem.
-Wybaczyłem ci już dawno jednak kilka rzeczy zrozumiałem po tej sytuacji...nie jesteś dla mnie.
Zacząłem nerwowo chodzić po pokoju próbując sam w głowie ułożyć swoje słowa.
-Jesteś dla mnie zagadką, szaloną zagadką i dziewczyną, która za bardzo zawróciła mi w głowie...nie umiem już tak dłużej żyć, a będę z tobą czy bez ciebie. Może jesteś dla mnie za młoda, zbyt niewinna i zagubiona...
Nie chce cię już kochać Zofio, po prostu nie chcę...nie mam do ciebie żalu za to wszystko, mam żal tylko do samego siebie, że zabrałem cię z domu od rodziny oddzielając od całego świata i chcąc samemu chronić przed wszystkim.Dziewczyna spojrzała na mnie pytająca.
-Chcesz mnie stąd wyrzucić? Po tym wszystkim? Nie mam nikogo oprócz ciebie i to twoja wina!- krzyknęła głośno.
-Nie powiedziałem, że chce cię stąd wyrzucić, ale na pewno muszę zmienić swoje życie i twoje miejsce w tym domu.
-Wiesz, że gdyby nie ty byłabym teraz szczęśliwa- powiedziała uderzając mnie ręką w policzek z całej siły.
Odwróciłem głowę, nawet nie myślałem, że tak mała istota aż z taką siłą może mnie uderzyć.
Nie chciałem tego, lecz poczułem gniew.-Szanuj mnie, pamiętaj Zofio...- powiedziałem zabierając płaszcz i wychodząc na dwór.
CZYTASZ
Piękna i Wampir
VampireNa świecie zaczęło pojawiać się coraz więcej wampirów. Dzień jest ciemny jak noc, a wampiry próbują żyć w przyjaźni i zgodzie z ludźmi. Pewna nieziemsko piękna i nieśmiertelna córka bogatego szlachcica zapłaci wysoką cenę za swoją urodę zostając nie...