28. Pierścionek.

523 29 0
                                    

Perspektywa Aleksandra•
Wielkimi krokami zbliżała się wiosna, a wraz z nią perspektywa balu, który w królestwie odbywał się co roku.
Każdy musiał przyjść w towarzystwie osoby towarzyszącej, a ja nie widziałem oczywiście w tej roli nikogo oprócz Zofii.
Nie myśląc długo poszedłem do jej komnaty, aby przekazać dziewczynie wiadomość.
Zapukałem do drzwi, po czym wszedłem do pokoju.
Zofia siedziała przy toaletce wpatrując się w swoje odbicie, odwróciła się do mnie gdy przekroczyłem próg komnaty.

-Witaj, piękna różo.

-Dzień dobry, Aleksandrze- odpowiedziała z lekkim uśmiechem.

-Jak wiesz co roku organizowany jest wiosenny bal, na którym same najważniejsze osobistości w królestwie przybywają aby w tę piękną noc móc cieszyć się jedyną w swoim rodzaju pełnią.
Chciałem osobiście zaprosić cię na to wydarzenie jako moją...narzeczoną.

Widziałem zdziwienie w oczach dziewczyny, która zmieszana zaczęła zastanawiać się nad całą sytuacją.
Nie byłem z tego zadowolony, lecz czekałem na jej słowa.

-Hrabio, nie jesteśmy narzeczeństwem, a ja nie chce robić niczego wbrew sobie.
Ja po prostu nie mogę...

-Odmawiasz mi?- spytałem z powagą.

-Niestety.

-Dobrze, nie będę cię błagał.
Nie zniżę się do takiego poziomu.

Mówiąc to wyszedłem czując jak nadchodzi atak mojej złości.
Nie spodziewałem się po niej takiego zachowania.
Jak mogła mi odmówić po tym wszystkim co dla niej robię.
Powinienem ją zmusić, lecz zemszczę się na niej inaczej.

Perspektywa Zofii•
Nie mogłam tego zrobić, choć wiedziałam, że zranię Aleksandra.
Jeśli zgodziłabym się pójść na bal w roli jego narzeczonej, dałabym hrabiemu namacalny znak, że coś do niego czuję, co nie byłoby prawdą.
Widziałam w jego oczach rozczarowanie i gniew, który narastał z każdą chwilą.
Spojrzałam przez okno wychodzące na zamkowy ogród, Aleksander dosiadł Belli i pojechał na samotną przejażdżkę.
Pierwszy raz czułam przez niego smutek, któremu nie mogłam zapobiec.
Postanowiłam przejść się chwilę po pałacu z nadzieją, że spotkam Piotra, którego dość dawno nie widziałam.
Nie myliłam się, lokaj czyścił właśnie kryształowe kieliszki.
Zajęty pracą nawet mnie nie zauważył, gdy weszłam do salonu.

-Witaj Piotrze- powiedziałam uśmiechając się do mężczyzny.

-Panienka Zofia- ucieszył się lokaj.

-Co u ciebie słychać, przyjacielu?

-Wszystko po staremu jak widać, panienko.
A jak się panienka czuje?

-Dobrze, Piotrze.

-Znowu doprowadziła panienka hrabiego do szału, lecz ze względu na ciebie próbował się powstrzymać.

-Piotrze, ja nie mogłam się zgodzić.

-Rozumiem cię, dziecko.
Nie chcesz dać mu nawet nadziei, a on nie może o panience zapomnieć choćby na chwilę.
Jeżeli chcesz mogę pokazać ci coś co miałaś otrzymać od pana przed balem.

-Prezent?- spytałam zdziwiona.

-Sama się o tym przekonaj.
W jego pokoju znajduje się złota szkatuła, którą otworzyć może jedynie klucz znajdujący się między książkami na trzeciej półce.

Nie zastanawiając się dłużej pobiegłam do komnaty Aleksandra wykonując po kolei instrukcje Piotra.
Uradowana odnalezieniem klucza otworzyłam ozdobne pudełko, w którym znajdował się złoty pierścionek z diamentem tak dużym i błyszczącym, że swoim blaskiem wydawał się oświetlać pomieszczenie.
Tak pięknego pierścionka nie widziałam nigdy na własne oczy.
Zamknęłam szkatułę kładąc kluczyk między księgami i czym prędzej popędziłam do Piotra, który nadal zajmował się kryształami.

-Piotrze, czy to miał być pierścionek zaręczynowy?

-Tak, panienko.
Żoną pana nie możesz zostać ze względu na to, że hrabia był już żonaty, lecz narzeczoną z pewnością.
Miałaś dostać go tuż przed balem, miał być niespodzianką, lecz widocznie będzie musiał poczekać.

-Ja...ja nie wiedziałam.

Czułam się dziwnie, jakbym załamała Aleksandrowi serce, zabiła jego uczucie.
Chyba lepiej byłoby gdybym zgodziła się iść na przyjęcie, ale jest już za późno...

Piękna i WampirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz