17. Szubienica(18+).

947 36 1
                                    

Perspektywa Zofii•
Siedziałam w swoim pokoju oglądając w lusterku swoją szyję.
Po ugryzieniach nie było widać żadnego śladu, a ból minął całkowicie.
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.

-Dzień dobry panienko, chciałem w imieniu pana zapytać jak się czujesz?- spytał lokaj.

-Oh to ty, już lepiej, dużo lepiej.
Został tylko mały ślad.

Mężczyzna podszedł do mnie od tylu i odgarniając mi włosy spojrzał na moją szyję.
Czułam jego oddech na swoich ramionach.

-Tak, jest już prawie dobrze- odpowiedział.

-Zapomniałam zapytać wcześniej, jak mam na ciebie mówić?

-Piotr panienko, choć swojego prawdziwego imienia nie pamietam, służę hrabiemu od dziecka.
To on zaczął mnie tak nazywać.

-Rozumiem, Piotrze.

-Dość już tych rozmów, hrabia zaprasza cię na przejażdżkę.

-Rozumiem, że nie mogę odmówić?

-Lepiej nie, panienko.

-Dobrze, więc będę gotowa za godzinę.

Perspektywa Aleksandra•
Wyruszyliśmy na miejsce, lecz nie chciałem zdradzać jej miejsca, do którego jedziemy.
Chcę zobaczyć jak zachowa się w tragicznej sytuacji, pokaże mi to jakie naprawdę jest jej serce.

Perspektywa Zofii•
Wysiadłam z powodu, jednak nigdzie nie widziałam Aleksandra, zaczęłam go szukać wzrokiem, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.
Byłam na placu na skraju lasu, wokół mnie było dużo ludzi lekko poddenerwowanych i podekscytowanych.
Stanęłam lekko z boku przypatrując się całej sytuacji, aż z oddali usłyszałam znajomy głos.

-Panienko Zofio, mój Boże jak dobrze cię widzieć!

Moim oczom ukazała się służka z mojego rodzinnego domu, która kilka lat temu zrezygnowała z pracy u mojego ojca, ponieważ wyjechała do wioski aby pomagać swojej chorej matce.

-Witam panią, jestem zaskoczona tym spotkaniem.

-Panienko jak ten potwór cię traktuje, masz co jeść?
Widzę, że dobrze wyglądasz, jaka suknia i rumiane policzki.

-Cóż z tego, jestem ptaszkiem w złotej klatce.

-Dziecko, mogę ci pomóc, ucieknijmy do mojej rodziny na wieś, będziesz tam jedną ze służących, tam hrabia na pewno cię nie znajdzie.

-Ja? Służącą? Chyba żartuje pani, umarłabym prędko ze zmęczenia.

Kobieta zmarszczyła brwi patrząc na mnie z pogardą.

-Rozumiem, że drogie suknie w zamian za dzielenie łoża z tym tyranem są bardziej godne niż bycie służącą?

-Nie muszę spać z hrabią by je dostawać, ale rozumiem, że taka kobieta jak ty nie wie o takich sprawach za wiele- powiedziałam uśmiechając się ironicznie.

-Nie jestem prostytutką ani utrzymanką, więc rzeczywiście nie wiem o takich sprawach dużo- odgryzła się odchodząc.

Byłam wściekła, jak ona śmiała tak się zachować.
Ja służącą? Wolne żarty.
W tej chwili poczułam, że ktoś stoi za mną.
Odwróciłam się gwałtownie, zauważyłam Aleksandra.

Perspektywa Aleksandra•
Widziałem na jej twarzy złość, musiałem przyznać, że tak delikatnej buzi nie pasował taki grymas.
Słyszałem jej całą rozmowę, z jednej strony cieszyłem się, że nie chciała uciec, lecz nie powinna obrażać kobiety, która chciała jej pomóc do tego obrażając jej zawód.

-Moja piękna, mam dla ciebie prezent.

-Hrabio, przestraszyłeś mnie, gdzie wcześniej byłeś?
Szukałam cię.

-Wiem o tym, wiem o wszystkim.

Dziewczyna lekko się zarumieniła zdając sobie sprawę, że słyszałem jej rozmowę.
Ustawiłem ją plecami do mnie, ściskając ją za ramiona.

-Dziś możesz dokonać egzekucji jednej osoby, tam jest szubienica, wybierzesz z tłumu jedną istotę i pozbawisz ją życia.

-Aleksandrze, ja nie jestem w stanie tego zrobić...

-To jest rozkaz, Zofio.

Dziewczyna nie namyślała się długo, w jej oczach zauważyłem lekką ekscytację.

-Chcę, żeby ona umarła- dziewczyna wskazała palcem na służkę trzymającą za rękę dwójkę swoich dzieci.

-Dlaczego? Ta kobieta ma rodzinę, jest tu wiele starszych osób, które i tak niedługo odejdą z tego świata- zapytałem, choć znałem odpowiedź.

-Ta kobieta mnie obraziła.

-Nie, dziecko.
Ona chciała ci pomóc, a ty ją znieważyłaś.

Kiwnąłem palcem na kata wskazując mu kobietę.

-Aleksandrze...chcę żeby wiedziała, że to ja ją skazałam na smierć- przerwała mi dziewczyna.

Zdziwiłem się jej słowami, lecz przekazałem tą informację mężczyźnie.

Po chwili oboje widzieliśmy jak kat wprowadzał ją na szubienicę, słyszeliśmy słowa kobiety.

-Przez ciebie moje dzieci będą sierotami, oszczędź mnie, błagam.

Teraz kobiety głowa znajdowała się w objęciach węzła.

-Niech cię piekło pochłonie, ty kurwo.

Zofia zamknęła oczy słysząc krzyk towarzyszący uduszeniu kobiety.
Nie spodziewałem się po niej takiej bezwzględności.

-Wysłałaś ją na smierć z zimną krwią.

-Nie jest mi jej żal.

-Nie życzę ci, żeby kiedyś ciebie ktoś tak potraktował jak ty ją.

-Nie pozwolę się nikomu obrażać.

-Gdyby zabrać ci urodę i dobre pochodzenie byłabyś taka sama jak ona.

Dziewczyna odwróciła się i skierowała w stronę powozu.
Mnie kiedyś nazwała bestią, a postępuje równie okrutnie...

Piękna i WampirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz