13. Bal.

904 41 0
                                    

Perspektywa Zofii•
Hrabia prowadził mnie do sali, mocno trzymając mnie przy sobie.
Sala balowa była imponująca i pełna gości.
Weszliśmy wielkimi, złotymi drzwiami do głównego pomieszczenia, a zaproszeni nie mogli oderwać od nas wzroku, co nawet lekko mnie speszyło.
Czułam cały czas na sobie zimne spojrzenie Aleksandra błądzącego wzrokiem po moim ciele.
W pewnym momencie ktoś do nas podszedł.

-Aleksandrze, witaj, miło mi cię znowu widzieć- powiedział mężczyzna.

Domyśliłam się, że był to pan Sullivan.
Był to mężczyzna o jasnych włosach, bladej cerze i zielonych oczach, podobnie jak hrabia był pewnie wampirem.

-Witaj przyjacielu, poznaj moją...towarzyszkę, Zofię.

-Aleksandrze, gdzie udało ci się znaleźć taki diament- powiedział całując mnie w rękę.

-Miło mi poznać- uśmiechnęłam się lekko.

-A oto moja żona, poznajcie się.

Moim oczom ukazała się niska kobieta o długich, czarnych włosach ubrana w granatową suknię.
Miała około czterdzieści lat, nie była piękna, lecz jej twarz była przyjazna.

-Ah witam panienkę- powiedziała podając mi rękę.

-Jak dobrze wreszcie spotkać się po tak długiej przerwie, zatańczymy więc- zaproponował Aleksander.

W tym momencie salę wypełniła muzyka, a ja poczułam na swojej talii rękę hrabiego.

-Zatańczysz ze mną?- spytał patrząc mi głęboko w oczy.

-Oczywiście- odparłam dając ponieść się muzyce.

Tańcząc Aleksander zaczął szeptać mi do ucha.

-Uważaj na gości, trzymaj się blisko mnie, większość z nich to wampiry, a krew nieśmiertelnej damy to bardzo łakomy kąsek.

-Mam z nikim nie rozmawiać?

-Możesz rozmawiać, ale miej się na baczności.

-A twój przyjaciel, panie?

-On też jest wampirem, jest okropnym nudziarzem, spędzanie czasu z nim to zło konieczne.

-Rozumiem.

-Lecz jedno bardzo mi się nie podobało w jego zachowaniu.

-Co dokładnie? Przecież rozmawialiśmy tylko chwilę.

Wampir przybliżył usta do mojej szyi muskając ją lekko.

-Że tak łakomie na ciebie patrzył, a takim spojrzeniem mogę obdarowywać cię tylko ja.

Tańczyliśmy jeszcze chwilę, aż kolejni goście dołączyli do balu.
Sala była pełna, aż czasami robiło mi się słabo od tego całego zgiełku.

-Aleksandrze, panienko, przedstawiam wam mojego brata, Christiana.

Moim oczom ukazał się szczupły, wysoki mężczyzna, około czterdziestoletni z ciemnymi, kręconymi włosami, brązowymi oczami i bladą cerą.

-Miło nam poznać-odparł hrabia.

-Aleksandrze, chodźmy na chwilę do mojej komnaty, mam do ciebie kilka pytań dotyczących naszych interesów.
Zostawiam twoją towarzyszkę w dobrych rękach- powiedział pan Sullivan.

-Czy jest to konieczne, nie lubię zostawiać damy samej.

Czułam jak Aleksander ściska moją dłoń powodując lekki ból.

-Hahaha, chyba ci nie ucieknie, przyjacielu- zaśmiał się mężczyzna.

-Zgadzam się, daj mi tylko chwilę.

Hrabia odszedł ze mną trochę dalej trzymając kurczowo moją rękę.

-Pójdę na chwilę do Sullivana, ty w tym czasie masz się pilnować, czekaj tu na mnie, z nikim nie rozmawiaj, nie tańcz z nikim, bo inaczej...będę bardzo zły.

-Dobrze, panie- odpowiedziała.

Oddaliłem się od towarzystwa nie spuszczając oka z dziewczyny.

Perspektywa Zofii•
Wyszłam na moment na dwór by zaczerpnąć powietrza.
Była już prawie północ.
W tej chwili poczułam, że ktoś za mną stoi, byłam pewna, że to Aleksander lecz moim oczom ukazał się Christian.

-Oh, to pan, przestraszyłam się się- powiedziałam lekko zmieszana.

-Tak piękna dziewczyna jak ty nie powinna zostawać sama, bez towarzystwa mężczyzny.
Może przejdziemy się?

-Będzie mi bardzo miło- uśmiechnęłam się do Christiana.

Szliśmy przez pałacowe ogrody, co prawda nie tak piękne jak te różne Aleksandra, lecz na prawdę urokliwe.

-Jesteś zjawiskiem na balu, chyba każda kobieta na sali chciałaby cię zabić i zająć twoje miejsce.

-Zawstydza mnie pan- odpowiedziałam skromnie.

-Myślę, że nie mówię panience rzeczy, o których panienka nie wie.
Aleksander jest szczęściarzem.

-Nie do końca, proszę pana, ale dziękuje za miłe słowa.

-Masz piękne włosy- powiedział mężczyzna i jednym ruchem pogładził mnie po nich swoją bladą dłonią.

Perspektywa Aleksandra•
Wyszedłem ze spotkania z Sullivanem.
Musiałem przyznać, że stęskniłem się za moją piękną.
Szybkim krokiem popędziłem na sale, jednak nie widziałem jej wśród gości.
Zajrzałem do ogrodu, to co tam zobaczyłem przerosło moje oczekiwania.
Dziewczyna stała przy ogrodowej fontannie rozmawiając z Christianem gładzącym jej włosy.
Poczułem wielką złość.
Pewnym krokiem podszedłem do nich i chwyciłem Zofię za rękę.

-Jakim prawem jej dotknąłeś?- krzyknąłem na cały ogród.

-Ah, Aleksandrze ja tylko...

-Wiem co widziałem, powiedz swojemu bratu, że zrywam wszelkie umowy z nim, a ty mi za to zapłacisz osobiście!- mówiąc to przewróciłem mężczyznę wyciągając srebrny sztylet i wbijając go w rękę Christiana.
Byłem cały zakrwawiony, moje kły wyrosły znowu ze wściekłości.
Słyszałem krzyk mężczyzny i głos Zofii przestraszonej całą sytuacją.
Stałem jeszcze chwile nad bratem Sullivana patrząc jak wykrwawia się powoli trzymając nóż pokryty jego krwią.

Piękna i WampirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz