*łagodne promienie zachodzącego słońca ogrzewały plecy niskiego blondyna klęczącego nad jednym z licznych krzewów, pokrytych wielobarwnymi kwiatami. Chłopak siedział w tej pozycji już od dłuższego czasu, poświęcając każdej z roślin dużo czasu i uwagi oraz ignorując wszystko inne co się wokół niego działo. Dopiero dotyk ciepłych dłoni łapiących go w pasie wyrywał go z zamyślenia, natychmiastowo wywołując uśmiech na jego twarzy* już prawie dwudziesta kochanie, nie siedź zbyt długo, bo będą cię potem boleć plecy *głęboki głos ukochanego wybrzmiewa tuż obok jego ucha. Hoseok przez większą część dnia siedział w gabinecie i dopiero teraz wyszedł z niego w poszukiwaniu Jimina, który dokładnie tak jak podejrzewał, był za domkiem, zajmując się swoim pięknym ogrodem. Niższy chłopak poświęcał temu miejscu całe swoje serce, z troską i ogromną delikatnością pielęgnując każdą, nawet najmniejszą roślinkę. Oprócz niego i Hoseoka wstęp miała tu tylko ich najstarsza córka Miyeon, która odziedziczyła po tacie miłość do kwiatów. Pozostałe dzieci mogły przychodzić tu tylko pod nadzorem któregoś z rodziców, ponieważ Jimin pomimo tego, że ufał swoim pociechom, wiedział że mogłyby one przypadkowo coś zniszczyć lub podeptać. Ten niewielki skrawek zieleni, z małą altanką i drewnianą huśtawką dla dwóch osób, był jego specjalnym miejscem, w którym mógł spokojnie pomyśleć lub po prostu odpoczywać, co po trzeciej ciąży robił bardzo często. Teraz, gdy to jego ukochany nosił pod sercem ich dwójkę synków, często siedzieli tu razem, ciesząc się ładną letnią pogodą i świeżym powietrzem, przesiąkniętym zapachem lasu. Hoseok był w stanie przez długie godziny po prostu siedzieć i obserwować swojego męża przy pracy, bo uważał że jego dbałość o ogród była naprawdę piękna. Właśnie to zamierzał robić i tym razem, więc odsunął się, żeby nie przeszkadzać młodszemu i usiadł na huśtawce, opierając się plecami o wygodne poduszki, które sam na niej rozkładał na początku wakacji. Odchylił się łagodnie i zaczął powoli kołysać, przymykając przy tym oczy. Przez cały dzień dużo pracował i pomimo tego, że godzina nie była bardzo późna, odczuwał znaczne zmęczenie, jednak nie chciał tego okazywać przy ukochanym, wiedząc że wtedy od razu wróciliby do domku. Zdecydowanie wolał huśtać się wśród kwiatów, słuchając cichych melodii wyśpiewywanych przez ptaki oraz nuconych pod nosem przez Jimina. Nawet nie zauważył kiedy jego oczy zupełnie się zamknęły, a on sam pogrążył się w półśnie, rozmyślając o miłych i spokojnych rzeczach. Z tego stanu wyrwał go cichutki, uroczy śmiech ukochanego i nagłe uczucie unoszenia się. Zdezorientowany otworzył oczy i widząc że młodszy wziął go na ręce, zapewne chcąc zanieść go do domku, wysupłał się szybko z jego objęć i samodzielnie stanął na nogach. Nie lubił gdy Jimin bezsensownie nadwyrężał plecy i starał się nie doprowadzać do sytuacji, w której musiałby on nosić kogoś innego niż ich najmłodszy synek, który i tak ważył bardzo mało jak na swój wiek. Ignorując zachęty męża, wziął go tylko za dłoń i razem z nim poszedł do głównych drzwi, po czym wszedł cicho, starając się nie obudzić najmłodszych domowników. Gdy weszli już wspólnie na górę, przebrał się w piżamę i stanął przy oknie, czekając na ukochanego, który mył ręce po pracach w ogródku, oglądając przy okazji słońce znikające nad wysokimi drzewami otaczającymi ich dom. Po kilku minutach poczuł małe dłonie łapiące go od tyłu za lekko wystający brzuszek i mimowolnie się uśmiechnął. Przez długi czas ten gest był czymś co robił prawie codziennie i to nagłe odwrócenie ról wprawiało go w rozczulenie. Położył się w rogu dużego łóżka, od razu chowając pod miękką pościelą i wtulając w bok leżącego tuż obok Jimina. Zaśnięcie zajęło mu dosłownie kilka sekund, w ciągu których zdążył wyszeptać jeszcze ‚dobranoc Minnie, kocham cię' i złożyć delikatny pocałunek na jego policzku, a chwilę potem odpływał już do krainy snu*
CZYTASZ
Everyday I love you | Jihope/Hopemin one shoty
FanfictionJimin i Hoseok od pierwszego spotkania czuli, że łączy ich więcej niż są w stanie pojąć. Ich związek przeżył naprawdę wiele wzlotów i bolesnych upadków, ale przy każdym z nich odkryli, że tak długo jak mają siebie, wytrzymają wszystko i wyjdą z tego...