*samotna pobudka nie była dla Jimina żadną nowością, bo czwartki zawsze były dniami, w które Hoseok zrywał się z łóżka jeszcze przed szóstą i nigdy nie miał serca go budzić o tak nieludzkiej godzinie, co nie zmieniało faktu, że młodszy był na nogach niewiele później, bo akurat na ten dzień zaplanował sobie bardzo dużo pracy. Jego ogród sukcesywnie się powiększał i brakowało mu już tylko zamówionych tydzień wcześniej kwiatów, żeby zapełnić wolne miejsca naokoło dróżki biegnącej za domem, dlatego czekając na ich dostawę zabrał się za opiekę nad pozostałymi roślinami, przygotowując sobie wcześniej ogromną szklankę wody z cytryną i lodem. Po około godzinie pracy był już lekko zmęczony, bo słońce świeciło niemiłosiernie, a małe kropelki potu zaczęły się formować na jego odsłoniętym czole, więc zdecydował że to dobry moment aby trochę się ochłodzić i obudzić Minjin i Jinhwana, bo mimo tego że mieli wakacje, naprawdę nie lubił gdy zbyt długo spali i marnowali czas. Oczywiście nie byłby sobą, gdyby wcześniej nie zajrzał do kuchni żeby przygotować im śniadania i z dwoma talerzami pełnymi kanapek i pokrojonych owoców, zerwanych w ogrodzie parę dni wcześniej, powędrował na górę, na początku zostawiając jedzenie w pokoju córki i całując ją delikatnie w czoło, co oczywiście spotkało się z przekleństwami, a następnie przeszedł przez kolejne drzwi, za którymi jego oczom ukazał się zaspany siedmiolatek. Jinhwan przecierał uroczo mocno podkrążone oczka i akurat w momencie gdy Jimin usiadł koło niego, cichutko kichnął, co było skutkiem jednej z jego licznych alergii, na które mężczyzna był przygotowany bo w drugiej ręce trzymał dwa zestawy kropli - do oczu i do nosa, żeby jak codziennie zaaplikować je młodszemu i chociaż trochę ulżyć jego wiecznie zatkanym zatokom. Chłopczyk jak zawsze grzecznie siedział na jego kolanach i się nie wiercił, tylko cichutko komentował to że nie lubi tych wszystkich lekarstw, ale gdy tylko tata wręczył mu talerz pełen jego ulubionych śniadaniowych przekąsek, od razu się rozchmurzył i wziął za jedzenie, machając nogami. Potem Jimin położył mu jeszcze na pościeli ubrania adekwatne do pogody i ucałował jego rumiane policzki, mówiąc że w razie czego będzie w ogrodzie i zgodnie ze swoimi słowami wrócił do pracy, w której zatracił się zupełnie i dopiero głos kuriera odciągnął go od przesadzania kolejnych klombów. Widząc znajomego mężczyznę, otrzepał rękawiczki z ziemi i z szerokim uśmiechem odebrał ogromne pudełko, przy okazji proponując mu koszyk świeżych owoców, na co widocznie głodny chłopak od razu przystał i radośnie odszedł, życząc Jiminowi miłego dnia. Dopiero teraz czekała go prawdziwa robota, a godzina dwunasta, oznaczająca słońce w pełnym zenicie zdecydowanie temu nie sprzyjała, jednak machnął na to ręką, wziął kilka ostatnich łyków napoju który przyniósł rano i zabrał się za rozkopywanie trawy w odpowiednich miejscach. Nie mogąc znieść temperatury, w pewnym momencie ściągnął koszulkę i użył jej aby zetrzeć pot z czoła, a następnie spiął gumką włosy, które przy skórze zaczynały być już wilgotne, jednak nic nie powstrzymywało go przed przenoszeniem krzaków, targaniem bardzo ciężkich konewek i wchodzeniem wiele razy na drabinę aby przyciąć pędzący po ścianie domu bluszcz i dopiero gdy koło piątej Minjin przyszła i zaczęła narzekać na to że jest głodna i że nie ma ochoty oglądać półnagich facetów, zdecydował że to pora na obiad, więc szybko skoczył do sypialni się przebrać i zajął się odgrzewaniem resztek z poprzedniego dnia. Cała trójka zjadła w kuchni, słuchając rozemocjonowanego Jinhwana, który zaczął już samemu czytać i nie mógł przestać zachwycać się wszystkimi historiami zawartymi w książkach, dlatego czuł potrzebę relacjonowania tego wszystkim, a Jimina bardzo rozczulało jego zachowanie, bo widział w nim siebie sprzed kilku lat. Po skończonym posiłku wszyscy rozeszli się do siebie, a Jimin powrócił do ogrodu, gdzie pracy niestety nie ubywało i gdzie nie spojrzał, tam musiał coś jeszcze zrobić, dlatego bez zbędnego myślenia, włożył znów rękawiczki i chwilę później już był na kolanach, pozbywając się chwastów z jednej z bardziej oddalonych grządek. Zaczynało go powoli męczyć pragnienie, ale nie chciał się odrywać od pracy tylko po to żeby pójść po następną szklankę wody, dlatego zajął się przenoszeniem kamieni na skalniak, który marzył mu się już od dłuższego czasu i nawet wielkość i ciężar niektórych głazów nie była w stanie powstrzymać jego oraz jego taczki. Pomimo, że słońce powoli chowało się za drzewami, temperatura wciąż była nieprzyjemnie wysoka i Jimin bardzo mocno liczył na to że zdąży wziąć prysznic przed przyjazdem Hoseoka, jednak ilość rzeczy które musiał jeszcze zrobić na to nie wskazywała, aż w pewnym momencie, gdy miał przenieść ostatni kamień na miejsce, przed jego oczami pojawiły się niesforne, czarne plamki i cały świat lekko zawirował. Chłopak usiadł dokładnie w tym miejscu w którym stał i jedyne co zdążył jeszcze pomyśleć, to że chyba nic się nie stanie gdy zrobi sobie minutkę przerwy, aż nagle wszystko stało się ciemne i jego myśli spowiła ciężka mgła*
***
*Hoseok bardzo nie lubił tak zabieganych dni w pracy, dlatego gdy wracał wreszcie do domu, nucąc pod nosem piosenki lecące akurat w radiu, z jego ust nie schodził szeroki uśmiech. Sprawnie zaparkował pod drzewem i jak codzień chciał pójść prosto do drzwi, jednak coś wydawało mu się nie na miejscu, dlatego tknięty przeczuciem, zajrzał do ogrodu, a to co zobaczył zdecydowanie go wystraszyło. Wśród ziemi i pojedynczych kamieni, leżał bezwładnie jego mąż, z mocno zaczerwienioną twarzą i jak się okazało po dotknięciu, niezdrowo nagrzaną skórą. Mężczyzna ostrożnie podłożył dłoń pod jego głowę, sprawdzając czy nie ma na niej żadnych obrażeń, a potem podniósł go prawie do siadu i położył rękę na wręcz parzącym policzku* hej skarbie, słyszysz mnie? Jiminnie, pobudka *lekkie potrząsanie nie wywołało żadnej rekacji, ale na szczęście mężczyzna oddychał, więc Hoseok niewiele myśląc, wziął go na ręce i szybko zaniósł do domu, gdzie bardzo delikatnie położył go na kanapie, samemu pędząc po zwilżoną zimną wodą szmatkę. Chłodne okłady bardzo szybko pomogły i po kilku minutach Jimin zaczął już coś mruczeć i próbować się podnieść, w czym starszy od razu mu pomógł i wetknął pomiędzy jego wargi słomkę zanurzoną w chłodnej wodzie z małym dodatkiem elektrolitów, tak na wszelki wypadek* już dobrze Minnie, wypij to, zaraz będzie lepiej *w głosie Hoseoka dało się wysłyszeć zmartwienie, a nawet strach, ale też ulgę, bo z tego co wywnioskował, to było zwykle odwodnienie, zresztą nie pierwsze, ale zdecydowanie najpoważniejsze ze wszystkich. Gdy Jimin już trochę ochłonął, a świat przestał wirować przed jego oczami, na jego twarz wpłynął rumieniec, bynajmniej nie wywołany temperaturą, tylko połączeniem zażenowania u wstydu, jednak starszy nie wydawał się być zły, dlatego chłopak tylko nieśmiało go przeprosił i zaproponował wspólny szybki prysznic, który zdecydowanie był mu potrzebny, a przy okazji był dobrym sposobem na rozchmurzenie wciąż zmartwionego Hoseoka. Reszta wieczoru minęła im bardzo miło, nie licząc komentarzy Minjin o tym że skoro już tak się rozbierają w ciągu dnia to może niech wszyscy zaczną chodzić nago, jednak każdy był już przyzwyczajony do jej nastawienia, a wygrana z Hoseokiem w karty udobruchała ją na tyle, ze oszczędziła sobie dalszego gadania. Jedyne co zmieniło się od tego dnia, to pewne niepisane zasady pomiędzy mężczyznami, ponieważ tak jak kiedyś tylko Hoseok obiecywał, że nie będzie spędzał w gabinecie więcej niż trzy godziny dziennie, tak teraz również Jimin dostał pięciogodzinne ograniczenie na prace ogrodowe, dzięki czemu już do końca wakacji nie zdarzyły im się żadne nieprzyjemne niespodzianki*
CZYTASZ
Everyday I love you | Jihope/Hopemin one shoty
FanfictionJimin i Hoseok od pierwszego spotkania czuli, że łączy ich więcej niż są w stanie pojąć. Ich związek przeżył naprawdę wiele wzlotów i bolesnych upadków, ale przy każdym z nich odkryli, że tak długo jak mają siebie, wytrzymają wszystko i wyjdą z tego...