*gdyby Hoseok miał jednym słowem określić atmosferę panującą w domu na tydzień przed świetami, na pewno powiedziałby ekscytacja, bo inaczej nie dało się nazwać ogólnego poruszenia całej rodziny i szerokich uśmiechów na twarzach domowników już od najwcześniejszych godzin porannych. Pomimo tego, że Miyeon wyprowadziła się kilka lat wcześniej, na święta zawsze wracała do najbliższych, żeby móc w pełni nadrobić cały rok rozłąki i przez to zarówno Jimin jak i Hoseok, czuli spokój, wiedząc że wszystkie ich pociechy są bezpieczne, zdrowe i szczęśliwe. Dni zaczynali naprawdę wcześnie i według ustalonego wcześniej grafiku, od świtu zajmowali się sprzątaniem, gotowaniem, prezentami, ozdabianiem i ogólnie rozumianym przygotowywaniem się na święta. Bliźniacy pierwszy raz mogli pomagać Jiminowi w prostych czynnościach w kuchni, bo w poprzednich latach byli na to jeszcze za mali, jednak teraz z szerokimi uśmiechami ozdabiali pierniczki, a potem lepiącymi się od lukru rączkami próbowali układać je w ozdobnych pudełkach, które miały zostać porozsyłane po dalszych krewnych i znajomych jako drobne prezenty. Jinhwan już któryś raz z kolei był odpowiedzialny za ubieranie choinki i ozdabianie całego domu, co przez odziedziczony po Hoseoku zmysł estetyczny, szło mu wspaniale, co roku nadając wystrojowi całego domu inny klimat. Tym razem zdecydował się na klasyczną czerwień, jednak w połączeniu ze srebrem zamiast złota i pomimo próśb rodziców, o to żeby nie przesadzał, bo to tylko ozdoby, potrafił godzinami siedzieć w swoim pokoju, wyklejając ręcznie robione łańcuchy i łącząc światełka z innymi przedmiotami, aby finalnie wszystko wyglądało tak jak widział to w swojej głowie. Minjin, mówiąc że nie interesuje jej praca kreatywna, zawsze brała się za porządne sprzątanie i potrafiła od siódmej rano krzyczeć na resztę rodziny, bo znowu zostawili bałagan w łazience, którą miała już ogarniętą. Pomimo wprowadzania lekko nerwowej atmosfery, spisywała się najlepiej ze wszystkich i mogła udawać że pochwały rodziców są jej obojętne, jednak nie była w stanie powstrzymać niewielkiego uśmiechu, który pojawiał się na jej ustach gdy słyszała miłe słowa kierowane w jej stronę. Druga pani tego domu, Miyeon, odkąd skończyła pięć lat była nieodłączną towarzyszką Jimina w kuchni, gdzie razem produkowali tak ogromne ilości jedzenia, że nawet zapraszani przez tydzień po świętach goście nie byli w stanie się tego wszystkiego pozbyć. Ich praca była ciężka, jednak mijała im naprawdę szybko i miło, bo zawsze urozmaicali sobie czas rozmowami na każdy możliwy temat, zaczynajac od szkolnych plotek, a kończąc na tym że Hyunjin zostawia wszędzie brudne skarpetki i jest to niemożliwe do zniesienia, a czasem gdy zaczynali się nudzić, śpiewali razem wszystkie denne zimowe piosenki jakie przychodziły im do głowy, tworząc swoimi głosami idealne harmonie. Ich dobry kontakt polepszał się jeszcze bardziej, tworząc relację córki z ojcem o której większość dzieci może niestety tylko pomarzyć. Jedyną osobą której nie dało się zobaczyć krzątającej po domu, był Hoseok, ponieważ urlop zaczynał mu się dopiero dwa dni przed świętami, a nawet w jego czasie nie wychylał nosa z gabinetu (no chyba że zapachy z kuchni stawały się zbyt kuszące, ale jakiekolwiek próby podkradnięcia ciastek kończyły się trzepnięciem szmatką lub mopem od Minjin), bo zajmował się czymś, co nazywał przystankiem świętego Mikołaja, czyli po prostu pakował wszystkie prezenty, wkładając w to dużo serca i inwencji twórczej, która zawsze musiała się zgadzać z zamysłem Jinhwana na wystrój, tworząc razem spójną całość. Jedyne podarki których nie pakował, to te które najbliżsi przygotowywali dla niego, jednak wszystkie inne przechodziły przez jego ręce, najczęściej kończąc w jeszcze lepszej wersji, z dodatkowymi słodyczami, miłymi życzeniami czy pasującym zdjęciem, przywołującym ciepłe wspomnienia. Kochał to co robił, a najbardziej cieszył go późniejszy widok uśmiechów na twarzach obdarowanych domowników. Prezenty dla Jimina od zawsze dawał ukochanemu w trochę innym terminie, a dokładniej późnym wieczorem, gdy zostawali oni zupełnie sami, bo zwykle kryło się za nimi coś bardziej intymnego, co powinni przeżywać tylko we dwójkę oraz za każdym razem miał przygotowane bardzo długie życzenia, które wolał mówić mężowi na spokojnie, wiedząc że nic im wtedy nie przeszkodzi. Sam dzień świąt był dla całej rodziny jednym z najbardziej wyczekiwanych w roku, jednak Hoseok i Jimin preferowali raczej następujący po nich tydzień, podczas którego codziennie zapraszali innych znajomych, zaczynajac najczęściej od Jisoo i Jeonghana, którzy byli dla nich jak najbliższa rodzina i zawsze brali ze sobą synów, żeby wesołą gromadką pogadać, pośmiać się i pograć w planszówki lub obejrzeć głupią komedię. Potem w różnej kolejności pojawiali się u nich Seungcheol, od jakiegoś czasu z Soonyoungiem, a także bliska przyjaciółka Hoseoka, Yongsun ze swoim nowym narzeczonym Jongdae. Namjoon oraz Yoongi też nie mogli przegapić tej okazji, a ostatniego dnia, prosto z Los Angeles pojawiał się u nich Changkyun, przywożąc ze sobą trochę kalifornijskiego słońca i dużo uśmiechu. Oczywiście przyjaciele i drugie połówki ich dzieci też zjawiali się bardzo często, tworząc z domu rodziny Park ciepłe miejsce z cudowną, wręcz magiczną atmosferą, gdzie każdy czuł się dobrze i wiedział że ma swoje miejsce. I właśnie o tym myślał Hoseok, leżąc późnym wieczorem przy kominku z Jiminem w ramionach i dziećmi śpiącymi na różnych częściach kanapy, o tym jak razem z najważniejszym mężczyzną swojego życia stworzyli swój własny kącik na świecie, dając tym samym szczęście innym i właśnie to uważał za magię świąt - wszechobecną miłość która otaczała każdego gdy tylko przekroczył próg tego domu i była zasługą dwóch serc, bijących tylko dla siebie nawzajem już na zawsze*
CZYTASZ
Everyday I love you | Jihope/Hopemin one shoty
FanfictionJimin i Hoseok od pierwszego spotkania czuli, że łączy ich więcej niż są w stanie pojąć. Ich związek przeżył naprawdę wiele wzlotów i bolesnych upadków, ale przy każdym z nich odkryli, że tak długo jak mają siebie, wytrzymają wszystko i wyjdą z tego...