*patrząc z zewnątrz na życie Hoseoka, mogłoby się wydawać, że ma on wszystko. Całe jego mieszkanie zasypane było zdjęciami z cudownym narzeczonym, na łóżku przeciągał się jego najlepszy przyjaciel, czekając aż wróci on z uczelni, na której osiągał wspaniałe wyniki, zbliżając się do upragnionej kariery architekta. Jedynym co zaburzało ten sielankowy widok był nieszczęsny pierścionek zaręczynowy, ciążący na jego palcu niczym łańcuch trzymający go jak najdalej od szczęścia, ponieważ mimo tego, że dla niego znaczył bardzo dużo, druga osoba połączona z nim tą obietnicą, patrzyła na to raczej jak na konieczność, niż znak prawdziwej miłości. Jisoo pojawiał się w życiu Hoseoka i uciekał z niego kiedy było mu to na rękę, a przez jego serce i łóżko przewijało się w międzyczasie wiele innych, naiwnych osób, które ślepo wierzyły we wszystkie jego słowa. Hoseok zawsze starał się być silny i gdy widział zdjęcia narzeczonego z innymi mężczyznami lub kobietami, mówił sobie że to już koniec i nie wpuści go więcej do swojego serca, jednak wystarczyło żeby chłopak przyjechał, uśmiechnął się i wspomniał o tym że tęsknił, a młodszy znowu przepadał i wszystkie postanowienia traciły ważność. Tak długo jak Jisoo trzymał go w ramionach, całował w czoło, nazywał swoim chłopcem i mówił że jest piękny, nie obchodziły go wszystkie inne związki które zaczynał będąc w Stanach. Jego zachowanie niezmiernie denerwowało Jimina, który nie był w stanie patrzeć jak przyjaciel powoli traci siłę i nadzieję na udany i szczęśliwy związek, a i tak wciąż daje się oszukiwać i wykorzystywać, dlatego zwykle gdy Joshua przylatywał na tydzień lub dwa, wyprowadzał się do Namjoona i tam czekał, aż ich mieszkanie znowu stanie się bezpiecznym terenem, jednak kilka razy zdarzyło mu się popełnić ten ogromny błąd i zostać, przez co był świadkiem sytuacji łamiących mu serce. Za każdym razem wyglądało to prawie tak samo - Hoseok od rana chodził podekscytowany i nigdy nie mógł zdecydować co ubrać, żeby prezentować się jak najlepiej, gdy będzie czekał na lotnisku, na które zwykle jechał godzinę wcześniej niż miał. Potem, gdy Josh się już rozpakował, sytuacja robiła się trochę napięta, częściowo za sprawą ostrych spojrzeń, które rzucał Jiminowi, pokazując mu że jest tam intruzem, jednak głównym powodem były liczne malinki na szyi chłopaka i jakaś obca osoba na jego tapecie. Bardzo często dochodziło wtedy do kłótni, a Hoseok, u którego na codzień łzy wywoływało tylko krojenie cebuli, kończył zapłakany, słuchając tych samych kłamstw o tym że to on jest najważniejszy i nic tego nie zmieni, a później również oskarżeń o to, że skoro niewystarczająco zaspokaja swojego narzeczonego, to musi się liczyć z takimi konsekwencjami. Te słowa zawsze wywoływały u Jimina ciarki, bo nie był w stanie uwierzyć, że Joshua z taką łatwością manipuluje Hoseokiem i sprawia że czuje się on nic niewarty, a potem ma czelności mówić że go kocha i chce dla niego jak najlepiej. Kolejną rzeczą, przez którą Jimin często był gotowy zwrócić obiad, było określenie, którym jego przyjaciel określał ukochanego i jeszcze wiele lat później myślał o tym jak toksycznie brzmiało w jego ustach ‚tatusiu', zawsze mówione z desperacją, jakby chłopak łapał się ostatniej deski ratunku, wręcz błagając narzeczonego żeby go nie zostawiał. Niestety jedyne co z tego miał, to kolejne wyniszczające go od środka komentarze Jisoo, o tym że bez niego z niczym sobie nie radzi i nic nie osiągnie, jeśli nie będzie mu bezgranicznie ufał, sprawiając, że Hoseok wręcz panicznie bał się samotności i odpowiedzialności. Jimin z trudem patrzył na to wszystko, ale byłby w stanie to wytrzymywać raz na kilka miesięcy, gdyby nie jeszcze jeden, dosyć ważny element, a dokładniej jeden z ostatnich stosunków dwójki mężczyzn, po dwóch tygodniach bycia razem. Zawsze kilka dni przez wyjazdem najstarszego, Hoseok w środku nocy przychodził cały we łzach na kanapę, na której spał Jimin i wtulał się w jego plecy, starając się złapać jak najwiecej ciepła i kontaktu od przyjaciela. Za pierwszym razem gdy się to wydarzyło Jimin bardzo się przestraszył i był przekonany, że Joshua skrzywdził ciemnowłosego, jednak po krótkiej rozmowie, okazało się, że Hoseoka uderzyła świadomość, że już za kilka dni pewnie inna osoba będzie na jego miejscu, a on tak naprawdę nic nie znaczy w tej relacji i nie ma już siły dłużej jej ciągnąć, jednak nic nie przeraża go bardziej niż fakt, że sam jest nikim i nie da sobie rady, dlatego nie może tak po prostu zerwać zaręczyn i kontaktu. Młodszego naprawdę zadziwiał fakt, że mimo iż przyjaciel sprawiał wrażenie silnego i onieśmielającego, w środku był jak bardzo słabe, skrzywdzone dziecko, które było gotowe oddać się każdemu, kto sprawi, że poczuje się bezpiecznie, a gdzieś w środku czuł potrzebę zajęcia się nim i pokazania mu, że zdrowa relacja nie opiera się na poczuciu winy i desperacji, tylko wzajemnej trosce i zaufaniu, ale na to było jeszcze za wcześnie. Właśnie te wszystkie elementy sprawiały, że Jimin wolał raz na jakiś czas spędzać dwa tygodnie u Namjoona z serialami i butelką dobrego wina, niż obserwować typowe znęcanie się psychiczne i cierpienie Hoseoka, a gdy pewnego dnia wreszcie doszło do zerwania zaręczyn, nawet nie próbował ukrywać radości i wreszcie mógł przystąpić do swojego planu naprawienia i zdobycia serca przyjaciela, co udało mu się nawet lepiej niż myślał*
CZYTASZ
Everyday I love you | Jihope/Hopemin one shoty
FanfictionJimin i Hoseok od pierwszego spotkania czuli, że łączy ich więcej niż są w stanie pojąć. Ich związek przeżył naprawdę wiele wzlotów i bolesnych upadków, ale przy każdym z nich odkryli, że tak długo jak mają siebie, wytrzymają wszystko i wyjdą z tego...