45.

3 0 0
                                    

*poranki, podczas których Jimin mógł się budzić w ramionach Hoseoka oraz wieczory gdy w nich zasypiał, były dla niego codziennością, ale i tak wciąż odkrywał w nich pewną magię i niepowtarzalny urok, sprawiające że marzył tylko o tym, aby już do końca życia móc tak zaczynać i kończyć każdy dzień. Kochał każdy aspekt spokojnego leżenia w łóżku, pod miękką kołdrą i w blasku ledwie wystającego znad horyzontu słońca, który opadał na śpiącą twarz jego męża, uwydatniając wszystkie jej najlepsze elementy, od wyraźnych kości policzkowych, po uroczy zadarty nosek. Jimin spędzał długie godziny obserwując go przy pracy, gdy zajmował się tym co kochał, czyli tańcem i fotografią, gdy jego usta rozszerzały się powoli w uśmiechu na widok ich dzieci, z czasem odsłaniając nawet zęby, będące kiedyś kompleksem Hoseoka, lecz na szczęście udało mu się to przezwyciężyć i przede wszystkim gdy on też na niego patrzył a ich pełne miłości i uwielbienia spojrzenia spotykały się, tworząc między sobą pewnego rodzaju więź. Czasem młodszy przeglądał ich wspólne zdjęcia, zastanawiając się czemu zawsze wydaje mu się, jakby czegoś na nich brakowało i tłumaczył to sobie tym, że piękna jego męża nie da się uchwycić okiem aparatu, a gdy mówił to na głos, na policzki ciemnowłosego napływały niewielki rumieniec, który był kolejną rzeczą, którą Jimin tak bardzo w nim kochał. Sam czerwienił się o wiele częściej i zrozumienie, że jest to urocze zajęło mu sporo czasu, a zdjęcia na których dało się to zauważyć, dopiero od niedawna zaczęły mu się w miarę podobać, czego i tak nie przyznałby na głos, tak samo, jak tego że kochał gdy Hoseok nazywa go maluchem lub mówi coś o jego wzroście. Bycie niskim było według Jimina jednocześnie wielką wadą jak i zaletą, bo może i nie sięgał do wyższych półek i często był brany za nastolatka, ale dzięki temu idealnie mieścił się w objęciach Hoseoka i mógł siadać na jego kolanach kiedy tylko chciał, bo bardzo niewiele ważył. W nocy, jedną z jego ulubionych pozycji, było wtulanie się mocno w ukochanego, z kolanami podwiniętymi pod brodę, przez co zajmował naprawdę niewiele miejsca i zdarzało się, że gdy spał tak sam i dodatkowo przykrywał się szczelnie kocem, był mylony przez dzieci i przyjaciół z poduszkami, jednak Hoseok zawsze wiedział że to urocze, drobne wybrzuszenie na materacu z wystającym noskiem to on. Spanie samemu nie było jego ulubionym zajęciem, a nawet gdy był do tego zmuszony, najcześciej budził się już z towarzystwem w postaci męża lub młodszej córeczki, dlatego nie mógł na to narzekać, a pierwsza opcja była dla niego o wiele lepsza, a raczej dawała mu więcej możliwości, bo widząc zrelaksowaną twarz Hoseoka tuż przy swojej, zazwyczaj nie mógł powstrzymać chęci pocałowania go i bardzo rzadko kończyło się tylko na tym. Po jednym ostrożnym muśnięciu ust starszego, przychodziła pora na kolejne, trochę odważniejsze i jeszcze jedno, tym razem w kącik warg, a jego drobne dłonie nie pozostawały bezczynne, bo albo zaciskał je na materiale koszulki męża, albo wsuwał je pod nią i delikatnie dotykał kolejne centymetry rozgrzanej skóry. Gdy Hoseok zaczynał się wtedy wiercić, młodszy odsuwał się udając niewiniątko, a gdy jego działania nie wywoływały jeszcze żadnej reakcji, stawał się odważniejszy i pocałunki przechodziły coraz niżej, na mocno zarysowaną linię żuchwy lub wyżej w okolicę ucha, jednak najczęściej kończył z nimi na obojczyku, który chwilę później był już pokryty drobnymi malinkami, a starszy zaczynał cichutko pojękiwać przez sen. Zostawianie takich malutkich niespodzianek na jego ciele było ukochanym zajęciem Jimina, ale zdarzało się, że to Hoseok budził się pierwszy, robiąc mu dokładnie to samo, a więc żaden z nich nie mógł powiedzieć, że dostaje za mało uwagi, bo nawet nie będąc tego świadomym, był dla ukochanego jedynym co się liczyło*

Everyday I love you | Jihope/Hopemin one shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz