36.

1 0 0
                                    

*życie trzydziestoletniego współwłaściciela dużej firmy nie może należeć do spokojnych. Z zasady pełno w nim problemów, spraw załatwianych na ostatnią chwilę, krzyków i stresu, jednak dla Hoseoka zamiłowanie do wykonywanej pracy, wynagradzali większość tych negatywnych aspektów, co nie znaczy, że nie potrzebował on chwil relaksu. Wraz ze zbliżającym się końcem roku, miał ich coraz mniej i tylko w jeden jesienny weekend ufało mu się wyrwać z mężem na wspólny wyjazd, w celu wyłącznie wypoczynkowym. Dzieci zostawili pod opieką najstarszej córki i spakowali najpotrzebniejsze ubrania, żeby już w piątek wieczorem wsiąść do dużego samochodu i wyruszyć w niedługą podróż do położonego kilkadziesiąt kilometrów za miastem spa. Była to dosyć droga przyjemność, ale wybierali się tam tak rzadko, że nie stanowiło to problemu. Przez pierwsze pół godziny jazdy sporo rozmawiali, przez co z ust Jimina nie schodził uśmiech, bo ostatnimi czasy nie miał nawet chwili, aby wymienić kilka zdań z mężem, o prawdziwej dyskusji nawet nie marząc, wiec cała sytuacja wydawała mu się spełnieniem powstałego już dawno temu pragnienia. Niestety nawet to nie było w stanie pokonać zalewającej go fali zmęczenia i dłuższa chwila ciszy przerodziła się w ciche pochrapywanie. Hoseok słysząc je, obrócił na chwilę głowę i uśmiechnął się z rozczuleniem, zwiększajac lekko ogrzewanie, aby młodszy mógł się komfortowo wyspać. Potem oczy miał skupione już tylko na drodze i mijanych co jakiś czas znakach. Na całym paśmie asfaltu, przecinającym gesty las nie było nikogo innego, więc korzystając z braku  uwagi męża, zacisnął mocniej ręce na kierownicy i odrobinę mocniej przycisnął pedał gazu, od razu jednak tego żałując. Nie miał pojęcia co mu strzeliło do głowy, żeby to zrobić, bo przed jego oczami od razu zabłysnęły mocne światła i wręcz czuł szarpnięcie w karku, które pozbawiło go świadomości wiele lat temu. Z przerażeniem gwałtownie zatrzymał samochód, podświadomie dziękując za to że nikt za nim nie jechał i bardzo ostrożnie zjechał na pobocze, po czym zauważył że jego ręce się trzęsą. Myślami był teraz daleko - znów miał kilkanaście lat i siedział późnym wieczorem w samochodzie, narzekając na to, że wraz z rodzicami musi dojechać na miejsce zawodów tanecznych jeszcze tego samego dnia, bez zatrzymywania się w żadnym hotelu. Jak zwykle udało mu się postawić na swoim, jednak miało to tragiczne skutki. Wystarczyła sekunda, pisk opon, trzask gniecionego metalu i to uporczywe, oślepiające światło, a potem cisza. Następne co pamiętał, to czyjeś ręce wyjmujące go spomiędzy roztrzaskanych siedzeń i ciągle pytania, jednak brak odpowiedzi na te które płynęły od niego. Ta traumatyczna noc już od dawna nie nawiedzała go w koszmarach, ani nie miał też problemu z prowadzeniem samochodu, jednak podobna sceneria i nagłe przyspieszenie, przywróciły wszystko. Nieoczekiwane zatrzymanie obudziło Jimina i wpatrywał się on teraz nic nierozumiejącym wzrokiem w starszego, a gdy zauważył że jest on cały roztrzęsiony i wpatruje się pusto w swoje dłonie kurczowo zaciśnięte na kierownicy, bez słowa odpiął pas i przysunął się bliżej, kładąc uspokajająco rękę na jego ramieniu* już dobrze Hoseokie, co się stało? *jego zaspany głos pełen był obawy, jednak starał się to jakoś ukryć, pod pozorem siły i odwagi. Wytłumaczenia które dostał były bardzo niewyraźnie i ewidentnie dało się wysłyszeć, że Hoseok jest blisko łez, jednak Jimin zrozumiał wszystko co musiał, aby w pełni doprowadzić męża do porządku* t-to się mogło skończyć tak samo k-kochanie rozumiesz? tak b-bardzo cię przepraszam... *po tych słowach młodszy nie mógł się już powstrzymać i wysiadł z samochodu, ignorując niską temperaturę panującą na zewnątrz, żeby wejść od drugiej strony, pakując się ukochanemu na kolana i przylegając do niego tak blisko, że wzajemnie czuli bicie swoich serc - jego wciąż szalenie przyspieszone, a drugie spokojne i kojące. Minuty mijały, a jedyne co się dla nich liczyło to ciepło, które dawali sobie nawzajem i bliskość oraz ciche słowa, które Jimin szeptał prosto do ucha starszego, żeby nie pozwolić mu pogrążyć się w złych myślach. Nie obchodziło ich to jak długo tam siedzieli, ale gdy nadszedł odpowiedni moment, młodszy znacząco popchnął Hoseoka na siedzenie pasażera, pokazując że to on przejmuje kierownicę i pocałował go jeszcze szybko, czując przy tym jak ukochany szepcze w jego usta ‚dziękuje', dodając ‚kocham cię' już po odsunięciu się. Dalsza droga minęła bez żadnych przeszkód i po dotarciu na miejsce wszystko było już dobrze, a jedynym co przypominało im jeszcze o przykrych wydarzeniach, były wiadomości napisane z osobna do każdego dziecka, aby przypomnieć im, że rodzice mocno ich kochają*

Everyday I love you | Jihope/Hopemin one shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz