Prolog

283 10 1
                                    

- Dziecko drogie co ty wyprawiasz?? Miałaś się spakować! Jutro nad ranem mamy samolot! - krzyknęła mama wchodząc do mojego pokoju.

- Wcale nie chcę się wyprowadzać. - szepczę łamiącym się głosem patrząc przez okno na całe LA.

- Nel, nie rób mi tego. Wiesz że kocham Will'a, a z Fizzy i Louisem na pewno się dogadacie. - Powiedziała już łagodniejszym tonem, siadając obok mnie na szerokim parapecie.

- Już się pakuję... - Odpowiadam niechętnie.

- Cieszę się. - odpowiedziała wychodząc z pokoju.

Jestem Nelly. Mam 16 lat, i mieszkam z matką w małym domu w Los Angeles. Mój ojciec, zniknął. A przynajmniej takiej wersji miałam się trzymać. Matka ciężko to zniosła. Dopiero pare lat temu znalazła kogoś. A mianowicie Will'a Tomlinsona. Za miesiąc bierze ślub, dlatego przeprowadzamy się do Londynu. Will ma dwójkę dzieci. Louisa, osiemnastolatka , i Felicite lub też Fizzy, szesnastolatkę.

Do tej pory, widziałam ich raz, na święta. Nie rozmawiali ze mną za dużo więc nie potrafię stwierdzić czy są fajni.

Wstałam gwałtownie z parapetu i oparłam się o ścianę. Znowu złapał mnie ten dziwny skurcz. Od niedawna, co jakiś czas moje serce zaczyna mocno mnie kłuć, a mi robi się duszno. Po prostu oddycham wtedy głęboko i zwykle przechodzi, ale czasem utrzymuje się długo. Nikomu jeszcze o tym nie mówiłam, ale to pewnie nic wielkiego.

Do północy, zdążyłam się już spakować. Mój pokój był dosłownie pusty. Na szczęście mama nie chce sprzedawać tego domu. Jest z nim tyle wspomnień...

Poszłam spać na dwie godziny, kiedy nagle obudził mnie dźwięk budzika. Wściekła zwaliłam go z szafki. Dlatego właśnie nie nastawiam budzika w telefonie. Ze mną to się źle kończy. Naprawdę źle. Sturlałam się z łóżka i poszłam do łazienki. Nie chciało mi się malować więc tylko założyłam jakieś luźne ubrania, i związałam włosy w koka. Miałam wory pod oczami od niewyspania.

Zeszłam na dół do kuchni, w której krzątała się mama. Rozejrzałam się. Wszędzie było pusto.

- Zjemy coś na lotnisku. Nie mamy czasu. - wysapała zdyszana mama.

- No... Okej? Ale chciałam się jeszcze pożegnać z Veronicą.

- Przykro mi, ale ona pewnie śpi a my nie mamy czasu. Idź już do samochodu.

Little white lies // Harry Styles Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz