Cały czas gładził moją dłoń. Spojrzałam na niego moimi czerwonymi zapewne oczami.
- Co teraz będzie?
- Może ten chłopak nie zmarł...
- Tak samo chciałam zrobić ja. W ostatniej chwili matka mnie powstrzymała. - Spojrzałam na swoje blizny na ręce. Były wielkie, ale zawsze tłumaczyłam się że spadłam z roweru i byłam bardzo poturbowana.
Harry delikatnie przejechał po nich palcem. Przysunął moją głowę do siebie i pocałował jej czubek. Przymknęłam oczy.
- Obiecaj że już nigdy nic sobie nie zrobisz.
Pokiwałam głową.
- Obiecuję...
Harry odetchnął z ulgą. Nie wierzę w to, że znam go niecałe dwa miesiące i tak się do niego przywiązałam...
- Idziemy na zewnątrz zobaczyć co się dzieje?
- No nie wiem...
- Będę cały czas obok ciebie. Obiecuję.
Westchnęłam.
- Chodźmy.
Wyszliśmy z budynku. Odrazu zauważyłam moją matkę płaczącą.
- Pójdę do niej.
Harry pokiwał głową i puścił moją dłoń. Podeszłam do mojej mamy.
- Kto to był?
- Nie mam pojęcia.... Nie był zaproszony na ślub. Muszę pobyć sama przez chwilę. Wracaj do przyjaciół.
Uśmiechnęłam się niepewnie.
Wróciłam do Harry'ego.
- I co?
- Chce pobyć sama. Możemy pójść gdzieś gdzie nie ma tyle ludzi?
- Pewnie, tylko znajdę Louisa.
- Ok.
Harry ścisnął moją dłoń i poszliśmy poszukać mojego brata. Znaleźliśmy go przytulającego Fizzy która głośno płakała.
Louis spojrzał na nas i widząc że trzymamy się za ręce uśmiechnął się lekko.
- Wiesz kto to był? - spytał Harry.
Fizzy spojrzała na nas. Miała czerwone oczy od płaczu. Makijaż spłynął po jej twarzy.
- T - to był mój były... - wyjąkała. - Pare dni temu zerwaliśmy. Nie zaprosiłam go więc sam przyszedł. Chciał do mnie wrócić jednak ja odmówiłam. Byłam dla niego cały życiem. Załamał się a... Co było dalej to już wiecie.
Łzy ponownie zaczęły spływać po moich policzkach.
- Muszę iść. - powiedziała Fizzy wracając do środka.
- Pójdę za nią. - powiedział Louis biegnąc za siostrą.
Westchnęłam. Poszliśmy do zacisznego miejsca gdzie nikogo nie było. Było już ciemno. Nie to że boję się ciemności. Nie, no dobra kogo ja próbuję oszukać? Boję się ciemności.
- Trochę tu ciemno...
- Boisz się?
- Odkąd mój chłopak zginął w nocy, to tak.
Harry przytulił mnie do siebie.
- Zimno ci?
- Trochę.
- Poczekaj tu. Nie ruszaj się. - powiedział i zniknął.
Cholera świetnie. Nic nie widziałam. Kompletnie. Wszystkie dźwięki wydawały się być straszne. Usłyszałam kroki obok mnie. Podskoczyłam.
CZYTASZ
Little white lies // Harry Styles
Fanfiction• Opowiadanie oparte na milionie kłamstw, morderstwie, przyjaźni z psychiatryka, i blogu • Okładka zrobiona przez @xxxhoranekx ❤️❤️