51.

33 1 0
                                    

Był środek nocy. Jechałam dokładnie jeden cały dzień i dwie godziny. Oczywiście zatrzymywałam się co kilka godzin. Dzwoniłam miliardy razy do Nialla i Maddie, ale żadne z nich nie odpowiadało.

Padałam już na łeb ze zmęczenia. Na szczęście już dojeżdżałam do areny. Nie było przy niej żadnych samochodów. Wyskoczyłam z samochodu i pognałam do środka.

Świtało było włączone i było pusto. Ani jednej żywej duszy.

- No to jest chyba jakiś żart. - powiedziałam.

Nagle usłyszałam dźwięk przewracającego się kartonu. Schowałam się za ścianą i spojrzałam na korytarz. Zamaskowany mężczyzna szedł wolno i rozglądał się. Ściskał w dłoni pistolet.

Oddychałam jak najciszej mogłam. W końcu zebrałam się w sobie i uciekłam. Jednak ja to ja. Potknęłam się o jakiś leżący na ziemi długopis i z hukiem upadłam na ziemię.

Byłam na sto procent pewna, że mężczyzna to usłyszał bo chwilę później usłyszałam głośne kroki. Zerwałam się i zaczęłam uciekać.

Kiedy nie mogłam już złapać tchu i do tego zgubiłam się w budynku, stanęłam oparta o ścianę modląc się żeby tutaj mnie nie znalazł.

Nastała ciszę którą chwilę później przerwały kroki. Stałam dokładnie na przeciwko mężczyzny który powoli zaczął podnosić pistolet.

Zacisnęłam oczy i oparłam się o ścianę. Usłyszałam strzał i nagle wpadłam do jakiegoś małego pomieszczenia, prawdopodobnie schowka.

Rzuciłam się do drzwi i je trzymałam. Siłowałam się z przestępcą aż w końcu odpuścił.

- Za chwilę tu wrócę a wtedy sama się poddasz. - warknął przerażającym głosem.

Hazza ❤️ : U mnie wszystko w porządku jestem w hotelu.

Odetchnęłam. Przynajmniej jedno z nas przeżyje...

Hazza ❤️ : Co tam w Nowym Jorku?

Zaraz... To on nie wie, że Maddie i Niall tam są? A jeśli coś im się stało i nie dojechali??

Nie wiedziałam co mam mu odpisać. Za dosłownie pare minut może być już po mnie.

Wzięłam się w garść i zadzwoniłam do niego.

- Hej Nel, wiem że się martwisz, ale jest ze mną wszystko w porządku. - odezwał się Harry ciepłym głosem.

W moich oczach zebrały się łzy.

- Harry pomóż mi. - Pisnęłam.

- Coś się dzieje? - spytał zmartwiony.

- Ja tu przyjechałam. Jakiś psychopata mnie goni z pistoletem, Maddie i Niall mieli do ciebie jechać, ale straciłam z Niki kontakt, ratuj mnie.

- Jestem niedaleko zaraz tam będę nie rozłączaj się.

Usłyszałam kroki.

- On ty idzie. - zaszlochałam. - Już po mnie. - szepnęłam do słuchawki.

- Nie mów tak, zaraz będę.

- Harry on cię zabije.

- Nel uspokój się.

Drzwi do schowka się zatrzęsły.

- Gdzie dokładnie jesteś?

- Nie wiem, w jakimś schowku.

- Dobra chyba wiem gdzie. Jestem na parkingu trzymaj się. Muszę się rozłączyć.

Harry się rozłączył a ja zacisnęłam powieki wciąż kurczowo trzymając drzwi. Mężczyzna siłował się z nimi jakimś narzędziem, dało się to wyczuć.

- No nie siłuj się tak ze mną, i tak przegrasz. - syknął, a ja się zatrzęsłam.

Jego głos był przerażający. Usłyszałam bieg. To był na pewno Harry.

Mężczyzna przestał siłować się z drzwiami. Na pewno go zauważył. Ktoś się na kogoś rzucił. Usłyszałam strzały. Spodziewałam się najgorszego.

Uchyliłam lekko drzwiczki. Harry trzymał pistolet i właśnie celował do mężczyzny. Nie wiem jak on to zrobił. Zacisnął powieki i strzelił. Mężczyzna padł na ziemię, a ja podbiegłam do Harry'ego i się w niego wtuliłam.

- Czy ty w ogóle spałaś? - spytał zmartwiony kiedy zauważył wielkie wody pod moimi oczami.

Pokręciłam głową.

- Mówiłaś jeszcze że Niall z Maddie tu jechali. Nie dojechali.

Wytrzeszczyłam oczy. Coś im się stało. Musiało im się coś stać.

Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Maddie. Znowu włączyła się poczta głosowa. Wtuliłam głowę w Harry'ego i pozwoliłam łzom spłynąć po moich policzkach.

Harry zadzwonił do Nialla który też nie odbierał.

- Nic teraz nie zrobimy. - westchnął. - Musisz odpocząć, chodź pojedziemy do hotelu.

Little white lies // Harry Styles Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz