47.

33 1 0
                                    

Dojechaliśmy na lotnisko. Miałam jeden wielki mętlik w głowie.

- Dokąd ty chcesz lecieć?? - spytałam już lekko wściekła.

- Lecimy do Chorwacji.

What the fuck?? Do jakiej Chorwacji?

- Ale po co?

- Zobaczysz. - odpowiedział smętnie.

Byłam już lekko wystraszona. Może coś się stało? Ja nie wiem, może ktoś zmarł? Nie, stop. Na pewno nikt nie zmarł.

A jeśli Harry zachorował na coś śmiertelnego i chce przeżyć ostatnią wycieczkę ze mną??

Te czarne scenariusze kiedyś mnie zniszczą...

Ściskałam cały czas kurczowo dłoń Harry'ego który cały czas był przygnębiony.

W samolocie prawie nie rozmawialiśmy. Kiedy chciałam zacząć coś mówić, zauważałam jego wyraz twarzy i się poddawałam.

Kiedy dolecieliśmy, odebraliśmy bagaże i poszliśmy na parking. Wsiedliśmy do białego BMW. No jasne, Harry Styles przecież musi mieć swój samochód nawet w Chorwacji.

Dosłownie nie wiedziałam co się dzieje. Zaczynało się ściemniać. Była 22:30.

Jechaliśmy i jechaliśmy, aż w końcu był środek nocy. Szczerze mówiąc, tak cisza która panowała pomiędzy nami była przerażająca.

Ta świadomość że coś prawdopodobnie się stało, rozrywała mnie na kawałki.

Opierałam głowę o szybę i słuchałam radia. W którymś momencie zasnęłam.

Little white lies // Harry Styles Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz