Zanim się obejrzałam, trzeba była wracać do Nowego Jorku do szarej rzeczywistości gdzie ostatnio spędzałam cholernie dużo czasu na próbach do filmu ucząc się choreografii i tekstów.
- Już wyjeżdzasz ? - spytał zaspany Harry widząc mnie pijącą szybko kawę.
- Tak, znowu mam na wczesną godzinę próby.
- Nie przemęczasz się ? - spytał.
Pokręciłam głową.
- Jest ok.
Pocałowałam Harry'ego i wybiegłam z mieszkania. Szybko dojechałam do studia. Przywitałam się z Leilą, choreografką.
- Nelly czy ty jesteś dzisiaj przytomna? - spytała.
- Tak, tak. Przepraszam. Zacznijmy jeszcze raz. - otrząsnęłam się.
Tak naprawdę martwiłam się trochę o Harry'ego który miał dzisiaj koncert w Denver. Arena tam, była ogromna a ostatnio w mieście było dużo ataków. Jakiś szaleniec napadał ludzi. Trochę przerażające.
- Nelly!! - wydarła się Leila. - Dobra koniec próby na dzisiaj, nie da się z tobą pracować dzisiaj. - westchnęła.
Zakryłam twarz i przejechałam po niej dłońmi. Niedługo się wykończę.
- Widzimy się jutro. - mruknęłam i wyszłam ze studia.
Byłam dziwnie wkurzona na wszystko i wszystkich. Wracając do domu, postanowiłam zadzwonić do Maddie, może chociaż trochę poprawi mi humor.
- Hejj co tam? - odezwała się Maddie.
- Hey, weź mi jakoś popraw humor, Harry ma dzisiaj koncert w Denver a tam ostatnio były zamachy.
- Kobieto nie będziesz się teraz tym chyba zamęczać?? Nic mu nie będzie.
- Ale pomogłaś.
- Denver nie jest jakos super daleko od LA, w razie czego będę mogła tam pojechać, ale zobaczysz że nie będzie potrzeby.
Westchnęłam.
- Może masz rację, dobra muszę kończyć chcę dojechać do domu przed transmisją z koncertu.
- Jasne, pa.
Doszłam do domu i włączyłam telewizor akurat w momencie kiedy koncert się rozpoczynał. Jak zwykle zachwycałam się głosem Harry'ego. Kiedy śpiewał kiwi, światła zgasły. Pewnie prąd wysiadł. Oczywiście mikrofon również się wyłączył i na hali rozległa się panika.
Nie wiedziałam co się dzieje, bo przecież to tylko brak prądu a wszyscy wariują. Nie było jakoś bardzo ciemno, dało się zobaczyć Harry'ego która nadal stał na scenie i wszystkich uspokajał.
Usłyszałam dzwoniący telefon. Podniosłam go nie odrywając wzroku od ekranu.
- Czy ty widzisz to co ja widzę? - spytałam lekko zmartwiona.
- Tak, i nie wiem co się dzieje. Poczekaj nie rozłączaj się zaraz może coś powiedzą.
Zamiast odpowiedzi usłyszałyśmy odgłosy strzelania a chwilę później kule latające po całej estradzie.
Wytrzeszczyłam oczy i łzy momentalnie zaczęły napływać do moich oczu.
- Mówiłam że coś się stanie!! Ja to wiedziałam ale nikt mnie nie słuchał!! - krzyczałam płacząc.
- Nel, uspokój się. Musisz się uspokoić. Pojedziemy z Niallem do Denver.
- Nie, ja sama pojadę nie mogę was obciążać.
- Nel. Pojedziemy do Denver.
- Ale ja też pojadę.
- To jest cholernie daleko.
- Mam to gdzieś najwyżej dojadę pół żywa. Nie rozłączamy się, potrzebuję wsparcia psychicznego.
Słyszałam jak Maddie i Niall wchodzą do samochodu. Byłam im cholernie wdzięczna za to że tam jadą. Mogliby równie dobrze zostać w domu, ale nie, bo jadą pare godzin do Denver dla mnie.
Chwilę patrzyłam jeszcze na telewizor w którym wyły syreny.
- Co tam się dzieje Nel? - spytał Niall.
- Strzelanina. Boże, mam nadzieję że Harry uciekł. Co ja tu jeszcze robię?? Muszę już wyjeżdżać.
Szybko się ubrałam i wybiegłam z mieszkania. Wsiadłam do samochodu i szybko odjechałam. Chciałam tam być jak najszybciej, chociaż do Denver jedzie się pare godzin. Idealnie.
Byłam nadal cała zapłakana. Rozmawiałam z Maddie i Niallem kilka dobrych godzin aż zapadła noc.
- Dobra dojeżdżamy. - powiedziała zmęczonym tonem Maddie. - Dużo ludzi tu jest strasznie.
Nagle coś zaczęło przerywać a połączenie się przerwało. Dobra, spokojnie. Oddzwonię do nich za jakieś pół godziny jak już wszystko ogarną i dowiedzą się że z Harry'm wszystko ok.
Było mi naprawdę nieprzyjemnie, bo była noc, a ja jechałam zupełnie sama i to jeszcze cały czas płakałam. Dosłownie. Nic nie jadłam ani nie piłam, przez co byłam wykończona, ale jechałam dalej.
Wzięłam głęboki oddech i zadzwoniłam do Maddie. Minęły już dobre dwie godziny od naszej ostatniej rozmowy.
Jeden sygnał... Drugi... Trzeci... Czwarty....
Poczta głosowa.
Miałam ochotę roztrzaskać telefon o szybę. Cała się trzęsłam ze stresu. Próbowałam nawet wyszukać jakiejś transmisji na żywo stamtąd żeby zobaczyć co się dzieje, ale nic. Kompletnie nic.
CZYTASZ
Little white lies // Harry Styles
Fanfiction• Opowiadanie oparte na milionie kłamstw, morderstwie, przyjaźni z psychiatryka, i blogu • Okładka zrobiona przez @xxxhoranekx ❤️❤️