50.

38 2 0
                                    

Zanim się obejrzałam, trzeba była wracać do Nowego Jorku do szarej rzeczywistości gdzie ostatnio spędzałam cholernie dużo czasu na próbach do filmu ucząc się choreografii i tekstów.

- Już wyjeżdzasz ? - spytał zaspany Harry widząc mnie pijącą szybko kawę.

- Tak, znowu mam na wczesną godzinę próby.

- Nie przemęczasz się ? - spytał.

Pokręciłam głową.

- Jest ok.

Pocałowałam Harry'ego i wybiegłam z mieszkania. Szybko dojechałam do studia. Przywitałam się z Leilą, choreografką.

- Nelly czy ty jesteś dzisiaj przytomna? - spytała.

- Tak, tak. Przepraszam. Zacznijmy jeszcze raz. - otrząsnęłam się.

Tak naprawdę martwiłam się trochę o Harry'ego który miał dzisiaj koncert w Denver. Arena tam, była ogromna a ostatnio w mieście było dużo ataków. Jakiś szaleniec napadał ludzi. Trochę przerażające.

- Nelly!! - wydarła się Leila. - Dobra koniec próby na dzisiaj, nie da się z tobą pracować dzisiaj. - westchnęła.

Zakryłam twarz i przejechałam po niej dłońmi. Niedługo się wykończę.

- Widzimy się jutro. - mruknęłam i wyszłam ze studia.

Byłam dziwnie wkurzona na wszystko i wszystkich. Wracając do domu, postanowiłam zadzwonić do Maddie, może chociaż trochę poprawi mi humor.

- Hejj co tam? - odezwała się Maddie.

- Hey, weź mi jakoś popraw humor, Harry ma dzisiaj koncert w Denver a tam ostatnio były zamachy.

- Kobieto nie będziesz się teraz tym chyba zamęczać?? Nic mu nie będzie.

- Ale pomogłaś.

- Denver nie jest jakos super daleko od LA, w razie czego będę mogła tam pojechać, ale zobaczysz że nie będzie potrzeby.

Westchnęłam.

- Może masz rację, dobra muszę kończyć chcę dojechać do domu przed transmisją z koncertu.

- Jasne, pa.

Doszłam do domu i włączyłam telewizor akurat w momencie kiedy koncert się rozpoczynał. Jak zwykle zachwycałam się głosem Harry'ego. Kiedy śpiewał kiwi, światła zgasły. Pewnie prąd wysiadł. Oczywiście mikrofon również się wyłączył i na hali rozległa się panika.

Nie wiedziałam co się dzieje, bo przecież to tylko brak prądu a wszyscy wariują. Nie było jakoś bardzo ciemno, dało się zobaczyć Harry'ego która nadal stał na scenie i wszystkich uspokajał.

Usłyszałam dzwoniący telefon. Podniosłam go nie odrywając wzroku od ekranu.

- Czy ty widzisz to co ja widzę? - spytałam lekko zmartwiona.

- Tak, i nie wiem co się dzieje. Poczekaj nie rozłączaj się zaraz może coś powiedzą.

Zamiast odpowiedzi usłyszałyśmy odgłosy strzelania a chwilę później kule latające po całej estradzie.

Wytrzeszczyłam oczy i łzy momentalnie zaczęły napływać do moich oczu.

- Mówiłam że coś się stanie!! Ja to wiedziałam ale nikt mnie nie słuchał!! - krzyczałam płacząc.

- Nel, uspokój się. Musisz się uspokoić. Pojedziemy z Niallem do Denver.

- Nie, ja sama pojadę nie mogę was obciążać.

- Nel. Pojedziemy do Denver.

- Ale ja też pojadę.

- To jest cholernie daleko.

- Mam to gdzieś najwyżej dojadę pół żywa. Nie rozłączamy się, potrzebuję wsparcia psychicznego.

Słyszałam jak Maddie i Niall wchodzą do samochodu. Byłam im cholernie wdzięczna za to że tam jadą. Mogliby równie dobrze zostać w domu, ale nie, bo jadą pare godzin do Denver dla mnie.

Chwilę patrzyłam jeszcze na telewizor w którym wyły syreny.

- Co tam się dzieje Nel? - spytał Niall.

- Strzelanina. Boże, mam nadzieję że Harry uciekł. Co ja tu jeszcze robię?? Muszę już wyjeżdżać.

Szybko się ubrałam i wybiegłam z mieszkania. Wsiadłam do samochodu i szybko odjechałam. Chciałam tam być jak najszybciej, chociaż do Denver jedzie się pare godzin. Idealnie.

Byłam nadal cała zapłakana. Rozmawiałam z Maddie i Niallem kilka dobrych godzin aż zapadła noc.

- Dobra dojeżdżamy. - powiedziała zmęczonym tonem Maddie. - Dużo ludzi tu jest strasznie.

Nagle coś zaczęło przerywać a połączenie się przerwało. Dobra, spokojnie. Oddzwonię do nich za jakieś pół godziny jak już wszystko ogarną i dowiedzą się że z Harry'm wszystko ok.

Było mi naprawdę nieprzyjemnie, bo była noc, a ja jechałam zupełnie sama i to jeszcze cały czas płakałam. Dosłownie. Nic nie jadłam ani nie piłam, przez co byłam wykończona, ale jechałam dalej.

Wzięłam głęboki oddech i zadzwoniłam do Maddie. Minęły już dobre dwie godziny od naszej ostatniej rozmowy.

Jeden sygnał... Drugi... Trzeci... Czwarty....

Poczta głosowa.

Miałam ochotę roztrzaskać telefon o szybę. Cała się trzęsłam ze stresu. Próbowałam nawet wyszukać jakiejś transmisji na żywo stamtąd żeby zobaczyć co się dzieje, ale nic. Kompletnie nic.

Little white lies // Harry Styles Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz