35.

47 4 0
                                    

- Mamy lek. - powiedział.

Momentalnie się ocknąłem i zerwałem się na równe nogi.

- Jaki lek??? - niemal krzyknąłem.

- Jest bardzo drogi. Uda nam się go sprowadzić w ciągu paru godzin. Powinna wytrzymać.

- Zapłacę każdą sumę, tylko proszę ją wyleczyć.

- Pójdę sprawdzić co da się zrobić. Pani Brown jest już w pokoju może pan do niej iść byleby jej zbyt nie budzić.

Pobiegłem do pokoju Nel i usiadłem obok jej łóżka. Jej usta były sine, a twarz blada. Miałem ochotę zabić Mike'a za to jezioro. Chyba nikt nie wiedział do czego to mogło doprowadzić...

Wolę nawet nie myśleć co by się stało gdyby tego leku nie było. A jeśli on nie zadziała?

Westchnąłem. Nel nawet nie bała się śmierci. Uśmiechała się.

Wziąłem telefon i zadzwoniłem do Michael'a. Opowiedziałem mu wszystko. Wydawało mi się że w pewnym momencie prawie dostał zawału.

- Ale wszystko jest ok???? - wrzeszczał mi do ucha.

Słyszałem z tyłu Maddie która pytała go o co chodzi.

- Bądźmy dobrej myśli, kiedy wracacie? - spytałem.

- Jutro.

- Może do tej pory coś zdziałają. Dobra muszę kończyć pa.

Rozłączyłem się, i spojrzałem na leżącą blondynkę. Westchnąłem.

Znów usłyszałem dzwoniący telefon. Tym razem dzwonił Niall.

- Hej Horan, co jest?

- Co jest??? Wszyscy się kurwa martwią o Nel!!

- Nic wam nie mówiłem, ale ona praktycznie... Nie żyje.

- Co kurwa!? - wrzasnął.

- Poczekaj. Jest lek. Strasznie drogi, ale jest. Za parę godzin lekarze go sprowadzą więc jest nadzieja.

- I ty jesteś spokojny!?

- Nie mogę nagle się rozkleić. W niczym bym nie pomógł. Muszę być twardy Horan. - powiedziałem bliski płaczu.

Przetarłem zmęczoną twarz dłonią.

- Mam ci jeszcze coś do powiedzenia. Mamy jakąś nową menadżerkę którą zatrudnił modest. Jest jakaś dziwna w stosunku do Zayna, ale może tylko tak chwilowo...

- Jak to nową menadżerkę? Zwolnili Jennifer?

- Najwyraźniej.

- Szkoda. Tak ją lubiłem.

- Tak, ja też. No ale co poradzić. Muszę iść bo idziemy na próbę. Na pewno nie przyjedziesz?

- Niall, obiecuję że jak tylko Nel z tego wszystkiego wyjdzie, to wrócę i będę pracował podwójnie.

- Jak chcesz. Do zobaczenia.

- Pa.

Rozłączyłem się, i odłożyłem telefon na szafkę. Nel ściskała moją dłoń. Siedziałem tak kilka godzin które dłużyły się w nieskończoność.

- Mamy lek. - powiedział lek.

Ja najszybciej za wszystko zapłaciłem. Lek był cholernie drogi.

Zabrali gdzieś Nel, a ja miałem czekać na korytarzu. Nie wiedziałem dokładnie co to za lek i na czym on polega. Miałem tylko nadzieję że rzeczywiście zadziała.

Po godzinie moje nerwy puściły a łzy polały mi się po policzkach.

Niedługo potem wywieźli Nel z sali. Nikt nic mi nie chciał powiedzieć. Podłączyli ją do jakichś kabelków i kroplówki.

- Dlaczego nikt mi nic nie chce powiedzieć!? - krzyknąłem wkurzony na biedną pielęgniarkę.

- Panie Styles, wszystko jest w porządku. Lek jest niezawodny. Narazie. Za parę godzin pani Brown się obudzi, a już jutro będzie mogła wracać do domu.

Byłem nieco zaskoczony, że tak szybko zadziałało.

Siedziałem i siedziałem. Podczas czekania, ze dwie godziny męczyłem Horana gadaniem przez telefon, a kiedy ten się wkurzył, zadzwoniłem do Louisa. I tak w kółko, aż nie poczułem lekkiego ruchu Nel.

Cicho jęknęła i ruszyła się. Odrazu się ocknąłem.

Nel usiadła zdezorientowana. Rozejrzała się po pokoju.

- Ej a ja nie miałam umrzeć? - spytała.

Miała całe roztrzepane włosy. Lekko się zaśmiałem.

- Nie, nie miałaś. - pogłaskałem ją po policzku.

- Coś mówili lekarze?

- Jutro wychodzisz. - odpowiedziałem z uśmiechem.

Nel włożyła palce w moje dołeczki.

- Co ty wyprawiasz? - spytałem ze śmiechem.

- No co, zawsze chciałam to zrobić. - zaśmiała się.

- No i wróciła moja Nelly.

Nel się uśmiechnęła co wzbudziło we mnie nieprzyjemne wspomnienie z rana.

- Mike mi się darł do telefonu. - powiedziałem.

- Może to i dobrze że nie umarłam bo Mike by sfiksował. - odpowiedziała ze śmiechem.

Nie wiem jak ona to robi. Nadal jest pozytywna.

- A ty wracasz do pracy bo nie zamierzam czytać hejtu na mnie dlatego że nie pojawiasz się w wywiadach.

- Dostajesz takie wiadomości? - spytałem marszcząc brwi.

- Tonę, ale nie chciałam cię martwić. Spokojnie, nie przejmuję się tym.

- To dobrze.

Nel się uśmiechnęła.

- Właściwie to mam próbę, ale nie wiem czy na nią iść.

- Idź na nią idioto ja sobie tu posiedzę.

Zaśmiałem się.

Little white lies // Harry Styles Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz