El położyła na stole przede mną test ciążowy. Chwilę miałam laga mózgu, ale potem zakryłam usta dłońmi i zaczęłam piszczeć i skakać.
- O jezu nie wierzę!! - krzyczałam ze śmiechem.
Przytuliłam Elkę i Louisa.
- Boże będę ciocią!! - zaczęłam skakać po salonie.
Louis wybuchł śmiechem. Na chwilę się zatrzymałam.
- Który to już miesiąc? - spytałam.
- Trzeci. - odpowiedziała.
- I nikt mi nic nie powiedział!?
- Nie było jakoś tak kiedy. - zaśmiał się Louis.
Przewróciłam oczami i się zaśmiałam.
Kolację zjedliśmy wszyscy razem u Liama. Ja spałam w pokoju gościnnym. Boże nadal nie mogłam uwierzyć w to, że Louis będzie ojcem. Przecież on mentalnie ma jakieś pięć lat jak nie mniej.
Następnego dnia, Liam i Louis strasznie się stresowali i to było widać.
Po zjedzeniu śniadania wszyscy pojechaliśmy na lotnisko. Znowu. Tym razem mieliśmy jechać do Madrytu na ten festiwal.
Jest wieczorem więc zdążymy dolecieć i szybko się ogarnąć. Lot nawet szybko zleciał. Przegadaliśmy cały więc było przyjemnie.
Kiedy wreszcie wyszliśmy z samolotu, na lotnisku czekał na nas jakiś ochroniarz który miał nas zawieść do hotelu.
Ja i Fizzy dostałyśmy jeden pokój, Louis i El drugi, a Liam i Danielle trzeci.
Szybko się wszyscy ogarnęliśmy i pojechaliśmy na próby.
Próby były krótkie i niedługo potem zaczął się festiwal. Zaczęły schodzić się setki ludzi.
Przyszedł czas na występ Louisa. El podeszła bliżej.
Louis zaśpiewał „Steal my girl". Wyszło mu genialnie. Naprawdę.
Kiedy śpiewał „two of us", miały wystrzelić petardy. Jednak zamiast nich, usłyszeliśmy wybuch a potem krzyk.
Eleanor zaczęła uciekać. Petardy wymsknęły się spod kontroli i zaczęły wystrzelać gdzie popadnie.
Szybko uciekłam, ale potem zaczęłam szukać El. Zauważyłam że pare fanek dosłownie ją stratowało. Szybko pomogłam jej wstać i dobiegłyśmy.
Eleanor się trzęsła.
- Boże, gdzie jest Louis? - spytała.
- Nie mam pojęcia... Poczekaj tu, poszukam go.
El pokiwała głową, a ja pobiegłam szukać Louisa.
Ochraniacze odganiali wszystkich od sceny, ale ja się przedarłam i pobiegłam w głąb.
Zauważyłam Louis w tłumie artystów za sceną.
- Louis! - krzyknęłam i podbiegłam do niego. - Zostawiłam Eleanor niedaleko, nieźle oberwała. Lepiej pojechać do szpitala, nigdy nic nie wiadomo...
Wyciągnęłam Louisa na zewnątrz i zostawiłam go z El. Wyjęłam telefon.
Ja : Jest z tobą Fizz??
Liam : Spokojnie, wszystko ok. Wam się nic nie stało, prawda?
Usłyszałam syreny.
Ja : El nieźle oberwała. Na szczęście nie petardą, ale jedziemy do szpitala. Jedźcie do hotelu, dojedziemy potem
Liam : Ok jedziemy
Podeszłam do Louisa i El. Poszliśmy szybko do samochodu i pojechaliśmy do szpitala.
El zabrali do gabinetu, a my siedzieliśmy na korytarzu. Był tam telewizor. W wiadomościach leciała właśnie relacja z festiwalu. Chyba nadal niewiadomo co dokładnie stało się z petardami.
Tak jak myślałam, mój telefon zaczął dzwonić.
Odebrałam.- Nel wszystko z wami w porządku?? Nikomu nic nie jest?? Boże święty co się tam stało????
- Harry, uspokój się, wszystko jest ok. Udało nam się uciec. Jedynie El trafiła do szpitala, ale tylko ze względu na ciążę. Nie mogę uwierzyć że będę ciocią!! - Pisnęłam.
- Zaraz... El jest w ciąży?
- Jeszcze nikomu nie mówili bo nie było okazji ja też dowiedziałam się dopiero wczoraj. Dobra muszę iść, pa.
Rozłączyłam się i podeszłam do wszystkich.
- I co? - spytałam.
- Nic mi nie jest. - odpowiedziała uśmiechnięta El.
Louis ją pocałował a ja się rozpłynęłam ze słodkości. Boże, będę ciocią... Nadal nie mogę w to uwierzyć.
Po wszystkim pojechaliśmy z powrotem na lotnisko. Byliśmy wszyscy strasznie zmęczeni, ale musieliśmy wrócić do Londynu, a ja odrazu potem mam lot do Nowego Jorku.
Chyba padnę na miejscu.
Podczas lotu rozmawiałam trochę z Louisem i El. Danielle i Liam byli dwa rzędy za nami. Awaria wywołała niezłą dramę.
CZYTASZ
Little white lies // Harry Styles
Fanfiction• Opowiadanie oparte na milionie kłamstw, morderstwie, przyjaźni z psychiatryka, i blogu • Okładka zrobiona przez @xxxhoranekx ❤️❤️