No i już jutro szkoła. Jest 21:30, a my z Fizzy robimy sobie maseczki.
- Jak mi ujebiecie coś to was zabiję. - powiedział Louis a my zaczęłyśmy się śmiać i poszłyśmy na górę.
Zmyłyśmy maseczki.
- Przepraszam cię za to, że Louis kazał ci się do nas nie przyznawać.
- Spokojnie, rozumiem go. Może się do mnie przekona.
- Na pewno. - odpowiedziała z uśmiechem.
- To dobranoc.
- Dobranoc.
Rano obudziłam się z budzikiem. Bolał mnie potwornie brzuch od stresu. Mało zjadłam ze śniadania, i poszłam się ogarnąć. Pomalowałam się i zeszłam na dół.
W szkole chciałam poszukać Harry'ego, ale nigdzie go nie widziałam. Ani Louis, ani Fizzy się do mnie nie zbliżali. To trochę bolało.
Odkąd tylko przekroczyłam próg szkoły, pare pacanów się do mnie przyczepiło i zaczęło mnie nękać.
- Nowa mazgaja przyleciała.
- Skąd ty jesteś? Oh już wiem. Pewnie z jakiegoś zadupia.
Wszyscy się ze mnie śmiali, z niewiadomego powodu.
Trzy pierwsze dni zleciały szybko, ale strasznie nieprzyjemnie. W pewnym momencie miałam dość.
- Możecie przestać za mną łazić, nękać mnie i wyzywać idioci?? Zajmijcie się kimś innym! Tak bardzo wam się nudzi?? A no tak. Bo wy nie macie mózgu więc nie wiecie co ze sobą zrobić barany! Dziwię się że jeszcze was nikt stąd nie wywalił!
- Przegięłaś dziwko tym razem! - krzyknął jeden z trójki facetów.
- Ciekawe.
Zamachnął się na mnie i przyłożył mi w nos. Zawyłam z bólu. Poczułam kłucie w sercu. No błagam, dlaczego akurat teraz? Oddychałam szybko i bardzo nierówno przez ból w sercu.
- Następnym razem nie zadzieraj z nami suko.
Zobaczyłam podchodzącego do chłopaków bruneta. Czy to był... Harry? Tak to on. Jestem pewna.
- Teraz skończy się zabawa. - powiedział spokojnie. Nagle, przyłożył każdemu z nich.
Uciekli jak przestraszone owce. Louis podszedł do mnie. Nikt na niego nie patrzył.
- Nie wpakowuj się w kłopoty bo ucierpisz na tym. - syknął ściszonym głosem.
- Ale...
- Nie ma żadnych „ale".
Louis odwrócił się i odszedł. Zdecydowanie wolę Fizzy...
Poczułam krew płynącą z mojego nosa. Zaczęłam szybkim krokiem iść do łazienki. Poszłam do tej na drugim końcu budynku bo tam zwykle nikogo nie było.
- Nel!
Stanęłam.
- Jak chcesz mi jeszcze coś dopowiedzieć to odrazy się zamknij. Mam dość udawa...
Odwróciłam się. To nie był Louis. To był Harry.
- Trzeci dzień w szkole. Zostałaś pobita, i zaprzyjaźniłaś się z Tomlinsonem. Albo może bardziej go znienawidziłaś. Jakiego udawania?
- Nie, nieważne. Naprawdę.
- Dobrze się czujesz? Słabo wyglądałaś. To raczej nie przez nos trzymałaś dłoń na sercu.
- Tak, tak. Jest dobrze. Skąd znasz Louisa?
- Przyjaźnimy się od zawsze. Nieźle sobie nagrabiłaś u Tylera i jego bandy.
- Nie, naprawdę ja im nic nie zrobiłam. To oni nie wiedzieć czemu non stop mnie nękają.
- Nie zwracaj na nich uwagi.
- Łatwo ci mówić.
- Zawsze cię obronię, ale nie mam ochoty wylecieć ze szkoły za pobicie kolesia.
- Muszę iść. - odpowiedziałam ze łzami w oczach wchodząc do łazienki.
Wytarłam krwawiący nos chusteczką i oparłam się o umywalkę. Zaczęłam łapać oddech. Kłucie ustało, a ja odetchnęłam z ulgą.
Jedna łza spłynęła po moim policzku. Wiedziałam że tak będzie. Mogłyśmy zostać w LA.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
- Harry! To jest damska!
- Nikt tu i tak nie przychodzi.
Przewróciłam oczami i wytarłam łzy.
- Co chcesz?
Harry bez słowa mnie przytulił. Właśnie tego potrzebowałam. Wtuliłam się w niego i odetchnęłam. Staliśmy tak chwilę.
- Nikt nie zauważy że cię nie ma? - spytałam.
Co ja plotę?
- Nie obchodzi mnie to. Jestem tu z tobą i tylko to się liczy. Na pewno już wszystko w porządku?
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Tak. Na pewno.
Harry przycisnął mnie do siebie.
- Muszę iść. - powiedział.
- Pa.
Harry wyszedł a ja zostałam sama.
Kolejne dni mijały tak samo. Nadal byłam prześladowana. Tym razem tylko Tyler, wytykał mi wszystkie moje kompleksy czyli mój słaby punkt. Doprowadziło to do mojego załamania. Była sobota. Siedziałam na łóżku z moim pamiętnikiem otwartym.
Nie opisuję w nim wszystkich dni. Piszę tam tylko wtedy kiedy tego potrzebuję. Zapisuję tam swoje przemyślenia. Zwykle nie są zbyt szczęśliwe. Kiedyś nawet chciałam popełnić samobójstwo. Moja matka jednak mnie powstrzymała. Bardzo to przeżyła, jednak potem po prostu wymazała to z pamięci i zachowuje się jakby to nigdy nie miało miejsca. Po śmierci mojego chłopaka, nawet się cięłam, jednak nikomu o tym nie powiedziałam. Nawet Veronice.
Do depresji doszły właśnie te kłucia w sercu. Boję się myśleć o tym co by się stało gdyby ktoś przeczytał ten pamiętnik.
CZYTASZ
Little white lies // Harry Styles
Fanfiction• Opowiadanie oparte na milionie kłamstw, morderstwie, przyjaźni z psychiatryka, i blogu • Okładka zrobiona przez @xxxhoranekx ❤️❤️