XVIII. "Cel uświęca środki"

4.8K 201 72
                                    

***

Ciemnowłosy spojrzał na bruneta z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Miał wrażenie, że źle usłyszał, choć przy jego nadsłuchu wydaje się to wręcz niemożliwe. Zmarszczył brwi i powtórzył ostatnie słowo, jakie wyleciało z ust Elijah.

        — Tańczyli?

Pierwszy wampir westchnął, w głowie już widząc męczące pytania, jakie będzie zadawał mu Salvatore.

        — Walca — dopowiedział po chwili, powodując jeszcze większe zmieszanie u czarnowłosego.

        — Nie skakali sobie do gardeł? Nie próbowali się zabić? Tylko... tańczyli?

        — O nie, próbowali, ale potem wykazali się swoją odmiennością. Twoja siostra wyjaśniła mu chyba, jak biały dąb, choćby jego drzazga, znalazł się w rękach Katherine, a on zaproponował jej taniec.

        — Czyli się pogodzili — dokończył za niego, jednak Mikaelson pokręcił głową.

        — Nie. Jednogłośnie stwierdzili, że rzucanie w siebie obelgami i krzywdzenie siebie nawzajem jest znacznie ciekawsze od przyjaznego życia małomiasteczkowych wampirów.

        — Więc, dlaczego niby ze sobą tańczyli?! Jakaś kapela nagle zaczęła im przygrywać, przyniosłeś radio?! — uniósł się, coraz mniej rozumiejąc sytuację.

A wiadomo, że im człowiek mniej wie i rozumie, tym więcej ma do powiedzenia.

        — Pozwolę sobie zacytować Klausa: "Do szumu wiatru i śpiewu ptaków".

        — Jakiego ptaka mieliby słuchać w styczniu? Dzięcioła?

Elijah mimowolnie się zaśmiał, dostrzegając w tamtej chwili podobieństwo łączące Damona i Genevieve. Odpowiedź Genevieve brzmiała praktycznie tak samo.

Ta dwójka wyraźnie odziedziczyła temperament po matce. Lillian za młodu była tak sarkastyczna i pewna siebie, jak teraz jej dzieci.

        — Zapewniam, że mnie ta sprawa nie śmieszy — odrzekł brunet, uśmiechając się — Nie uważasz, że trzeba by popchnąć mojego brata i twoją siostrę do zgody?

        — Prędzej czy później rozum wróci im do głowy. Znam ich za dobre, by mieć nadzieję, że coś zdziałamy. Nie obraź się, El, ale jesteśmy dla nich za miękcy.

Po wywodzie Salvatore'a, Elijah pozostał przez pewien czas w bezruchu. Było po nim widać, że poważnie nad czymś rozmyślał. Kiedy wampir pomachał mu dłonia przed twarzą, ocknął się i zaczął mówić.

        — Czy twoja siostra czasami nie wyłączyła człowieczeństwa?

        — Nie mam bladego pojęcia.

Brunet podniósł do góry brwi.

        — Jak to: "nie masz pojęcia", przecież to chyba widać! — uniósł się lekko zdezorientowany.

        — Nie u niej. Raz jest bezduszną suką pokroju Katherine, a za chwilę płacze i wspiera rudą. Sam byś się nie połapał.

        — Lecz może udawać, że okazuje uczucia, tak?

        — Biorąc pod uwagę, że jest sprytniejsza od całych Stanów Zjednoczonych razem wziętych i zawsze ma asa w rękawie.. Tak, to bardzo możliwe — odparł, sztucznie się uśmiechając.

        — Zatem musimy przywrócić jej człowieczeństwo — zadecydował pierwotny.

Gdyby Damon teraz coś pił, napój już dawno wylądowałby na podłodze.

Sweet and Dangerous || The Vampire DiariesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz