IV. Wielki bal

8.7K 295 157
                                    

***

W domu Salvatore rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Zarówno Genevieve, jak i Damon znaleźli się błyskawicznie pod drzwiami. Spojrzeli na siebie znacząco. Drzwi otworzyła wampirzyca. Nikogo nie było, ale znalazła się tam za to paczka. Zaadresowana do brunetki. Z triumfującym uśmiechem podniosła pakunek i zabrała go ze sobą do swojego pokoju, gdzie położyła go na łóżku. Odwiązała kokardę i odkryła wieko.

W środku, jako pierwsze rzuciło się jej w oczy zaproszenie. I to nie byle jakie, bo na bal. Bal u Mikaelsonów, organizowany dzisiaj wieczorem. Pierwotna jej o tym wspominała, więc to nie tym się przejęła. Na odwrocie kartki, odręcznie napisano:

Taniec na zgodę?

- Klaus

Dziewczyna zmrużyła oczy. Nie spodziewała się takiej wiadomości, a w szczególności od takiego nadawcy. Jednakowoż to nie to wzbudziło największe zainteresowanie wampirzycy. Zrobiła to znajdująca się pod zaproszeniem sukienka. Wyjęła ją z kartonu.

Zdaniem Genevieve, była przepiękna. Ciemnofioletowa, ale nie śliwkowa. Góra była stosunkowo prosta - opuszczone rękawki oraz gorset pokryty tiulem. Od spódnicy oddzielał ją piękny, wysadzany małymi diamencikami pasek. Dół natomiast, rozkloszowany, wręcz księżniczkowy. Również ozdabiała go warstwa tiulu, a gdzieniegdzie znajdowały się malutkie brylanciki. Suknia całkowicie ją oczarowała.

Zamierzała ją przyjąć. Była szansą na pojednanie się z hybrydą, widowiskowe wejście oraz - nie oszukujmy się, była piękna.

Odłożyła ją na łóżko, a sama zeszła na dół. Może i była pokłócona z Damonem, ale wciąż był jej bratem. Tak jak Stefan, któremu nie zarzucała nic prócz głupoty.

- Zgadnijcie co! - pojawiła się nagle w salonie. Salvatorowie przenieśli na nią wzrok.

- Gen, nie baw się w zgadywanki - poprosił Stefan.

- Nudziarz - westchnęła - Zostałam zaproszona na bal.

- Ty? W sensie: tylko ty? - dopytywał najmłodszy z rodzeństwa.

- Trzeba było nie wdawać się w spór z pierwotnymi, skoro chcieliście iść na bal. Ale proszę, wproście się. Jeden problem w te czy we wte różnicy nie zrobi - wyszczerzyła się słodko, a następnie wróciła do pokoju.

Bracia spojrzeli po sobie.

- Nie spędza za dużo czasu z pierwotnymi? - zadał sobie pytanie Stefan. Może nie było tego widać na pierwszy rzut oka, ale obchodziła go. I to bardzo.

- Och, błagam cię. Prędzej ciebie zeżre pchła, niż ona zginie. Jest za sprytna, aby im podpaść. A przynajmniej do tego stopnia, żeby chcieli ją zabić. Chociaż Klaus pewnie już chce. Widziałem w jakim stanie był, po tym, jak nim rzuciła - zapewniał go Damon.

- Spryt i inteligencja to opis Genevieve, ale.. Nie wiem, nie martwisz się o nią, czy coś?

- Martwię, ale gdy jest taka potrzeba. Została porwana, związana albo wywieziona? Nie wydaje mi się. Robisz problem z niczego, Stef. Gdybyś ty wdawał się w nimi bliższe relacje, mógłbym się martwić, lecz Gen? Jej to nawet diabeł nie ruszy - prychnął.

Kasztanowłosy nic już nie powiedział. Bynajmniej na głos. W myślach dopowiedział sobie bowiem krótkie, ale ważne słowo. Oby.

***

1 9 6 3

Słońce już dawno zaszło za horyzont. Uliczką Atlanty przechadzała się para, choć parą właściwie nie była. Czarnowłosy wampir i brązowowłosa wampirzyca - jak można się domyślać, znali się od wieków. Damon Salvatore oraz Christine Prescott - przyjaciele po wieki. Chociaż kobieta była starsza od mężczyzny o jakieś sto lat, tak biologicznie była młodsza o trzy lata. Po raz pierwszy spotkali się w Cleveland, kilka lat po przemianie w wampira czarnowłosego. Chociaż oboje byli bardzo.. kochliwi oraz mieli kilku "partnerów", sami nigdy ze sobą nie kręcili. On był dla niej jak brat, którego nigdy nie miała, ona jak siostra, chociaż jedną już miał.

Sweet and Dangerous || The Vampire DiariesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz