***
— Zatem? Oczekuję wyjaśnień — powiedziała prosto z mostu Genevieve, gdy blondynka dalej milczała.
— Doczekasz się ich, ale wolę zmienić otoczenie. W Mystic Falls jest za dużo uszu — oznajmiła, a następnie położyła jej lewą dłoń na ramieniu. Palcami prawej pstryknęła, a po chwili...
Nie były już w mieście.
Znajdowały się na polu ryżowym otoczonym górami. Nieopodal płynął strumyk, obok którego stała chata z pagodowym dachem. Nie przypominało jej to Stanów Zjednoczonych, a już na pewno nie Virginii.
— Umiesz się teleportować... — wyszeptała bardziej do siebie niż do niej, lecz "Aline" i tak to usłyszała.
— Umiem znacznie więcej — odpowiedziała jej, zaczynając iść wąską ścieżką — Zacznijmy zatem naszą rozmowę. Domyślasz się czegoś?
— Z pewnością jesteś potężną wiedźmą, która żyje znacznie dłużej niż mogło mi się wydawać — odparła brunetka, łapiąc się za dłonie za plecami.
— Bingo. I to znacznie dłużej — zaśmiała się krótko — Widzisz, Genevieve... Jesteś prawdopodobnie najlepiej poinformowanym człowiekiem na świecie, lecz mimo to umknęłam ci ja. Może i żyjesz ponad półtora wieku, lecz wciąż nie opanowałaś do końca swoich umiejętności, nawet z... dopingiem — tu zerknęła na jej naszyjnik, który wampirzyca odruchowo dotknęła — Żeby w pełni okiełznać swoje mocy widzącej, potrzebowałabyś tysiąca lat. Tyle żyję ja.
— Mniej więcej tyle, co pierwotni — trafnie spostrzegła.
— Zgadza się. Kim zatem mogę być? — dalej z nią pogrywała.
— Byłą kochanką, cichą myszką z wioski, która nieszczęśliwie zakochała się w jednym z nich... — na jej słowa czarownica wyraźnie się rozbawiła — Zaginioną siostrą...
— O! Można by rzec, że trafiłaś. Jestem zaginioną siostrą, lecz nie rodzeństwa pierwszych, a ich matki — oświadczyła.
Genevieve zatrzymała się nagle, by przypatrzeć się lepiej dziewczynie. Spojrzała na nią, jakby miała z nią styczność po raz pierwszy. Właściwie miała, do tej pory znała ją jako Aline Williams, teraz miała przed sobą inną osobę. Kogo? No właśnie.
— Moje prawdziwe imię to Selyse. Byłam najmłodsza z trzech córek Herthy. Moimi siostrami są Esther i Dahlia, obie znasz — nadmieniła.
Esther... Cóż, sama przyczyniła się do jej drugiej śmierci, więc oczywiście, że ją znała. Poza tym była matką Mikaelsonów i stwórczynią wampirów. Dahlię poznała o dziwo znacznie wcześniej, w zupełnie innych okolicznościach. Przed stoma laty spotkała ją w Nowym Jorku, a ta pomogła jej pewnym zaklęciem. Nie byle jakim, zresztą - uwolniła ją wtedy z pęt zaklęcia łączącego jej życie z życiem jednego z pierwotnych, dokładniej Klausa. Już wtedy stała się niezależnym wampirem.
Oprócz niej tylko jeden wampir czy raczej wampirzyca była na tyle sprytna, by nie musieć się martwić życiem pierwotnych.
— Jakim cudem nie ujrzałam cię w żadnej z moich wizji? — spytała po dłuższej chwili Salvatore.
Uwierzyła jej. Teleportacja jest czarem niezwykle... wyczerpującym i wymagającym dużego zaawansowania, a ród, z którego pochodziły Esther i Dahlia znany był z potężnych czarownic. I sprawa wskrzeszenia Esther nagle się wyjaśniała.
— Jak wspominałam, umiem wiele. Zablokowanie mojego wizerunku w twoich wizjach nie było pestką, głównie z powodu, że nie jesteś zwykłą widzącą. Jednak to szczegół.
CZYTASZ
Sweet and Dangerous || The Vampire Diaries
FanficPodczas gdy wampiry oraz czarownice z Mystic Falls wciąż zmagają się z Klausem i jego rodziną, w mieście pojawia się kolejny nieśmiertelny krwiopijca, jedna z najbardziej znanego tam rodzeństwa, Genevieve Salvatore. Wprowadzi chaos, który niełatwo b...