XLI. "Wszystko się zmieniło."

2.8K 175 238
                                    

Miał być jutro, ale zaplanowałam sobie maraton Bonda na jutrzejszy wieczór, więc łapcie i się cieszcie.

***

1 9 0 7
Londyn


Brunetka przemierzała ulice miasta, chcąc jak najprędzej znaleźć swojego przyjaciela. Nie miała pojęcia, czemu zgodziła się, żeby sam wyszedł do tego cholernego klubu.

Rickarda poznała kilka miesięcy temu, kiedy przeniosła się do miasta i szukała noclegu. On był świeżakiem wśród wampirów, bo został przemieniony cztery miesiące przed jej przybyciem. Nie znał się na tym za bardzo i był okropnie nieuważny. Dlatego Salvatore zaoferowała mu pomoc w zamian za lokum, a te miał całkiem pokaźne, głównie z powodu wuja, który prowadził dość ważny w mieście bank.

Mieli razem wybrać się na polowanie wieczorem, jednak Rick wciąż nie wracała. Z tejże przyczyny Genevieve postanowiła sama go znaleźć.

Dotarła wreszcie pod dżentelmeński klub "Platinum", gdzie pewnie zaszył się jej przyjaciel. Odkąd udało jej się dla niego zdobyć pierścień światła, całe dnie spędzał poza domem.

— Trwa spotkanie klubu, dla kobiet wstęp wzbroniony — oświadczył wykidajło, zatrzymując ją przed wejściem.

Mimo to, dla mnie zrobisz wyjątek — użyła na nim perswazji.

Mężczyzna przytaknął i uprzejmie ją przepuścił.

Wewnątrz, wampirzyca zdjęła z głowy kapelusz. W powietrzu unosił się zapach spoconych na widok rozebranych jak do rosołu kurtyzan. Część z nich słuchała wyssanej palca z historii jednego z klubowiczów, część spędzała czas przy barze, a jeszcze inni próbowali zbajerować ów kurtyzany. Kilka osób grało też w bilarda.

Podeszła do grupki mężczyzn, od której miała się dowiedzieć, gdzie też podział się Rick.

— Szukam mojego przyjaciela, Rickarda — zaczęła donośnym głosem, zwracając tym uwagę połowy klubu. — Miał tu dzisiaj być.

Patrzyli na nią nieprzeniknionym wzrokiem, ladacznice nieco przestraszonym - były prostymi dziwkami, a jak przyjdzie jakaś z wyższych sfer, to od razu zarobek się zmniejsza...

Nagle jeden z nich jakby otrzeźwiał.

— Aaa, Rickard! Wspominał o pani! Opuścił nas jakieś pół godziny temu, ale, ku pani utrapieniu, nie udał się do domu... — oświadczył i spojrzał na jedną z panienek, która jawnie zachichotała.

Wspaniale. Ona na niego czeka i czeka, a Rick postanowił pójść sobie na dziwki!

— Niech pani zostanie, co będzie robiła pani sama w domu przez resztę wieczoru! — otwarcie zaproponował jej dołączenie do ich grona, a jego pozostali koledzy jednogłośnie pokiwali głowami. Dziwnym to nie było, w końcu oczy mieli.

— Ach, co mi szkodzi... Zostanę! — zawołała i posłała im uśmiech.

Tak naprawdę, to chciała poczekać na tego patałacha, a przy okazji napić się jakichś drinków. Tamten mężczyzna miał po części rację - nie miała w domu wielu zajęć.

Sweet and Dangerous || The Vampire DiariesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz