XLIII. "Nie będę przepraszał."

2.6K 173 97
                                    

Rozdział z prawdopodobnie sporą ilością błędów, co wyjaśnię na dole, jeżeli jakiś wychwycicie, nie bójcie się pisać.

***

Nadszedł w końcu dzień, który miało zapamiętać całe miasto - dzień balu maturalnego. Rebekah i Caroline w pocie czoła wszystko przygotowywały tak, aby najstarszy rocznik zapamiętał ten wieczór jako najlepszy w swoim życiu.

Genevieve wchodziła na teren szkoły za sprawą Stefana, z którym się wczoraj skontaktowała. Zresztą nie musiała nawet przychodzić z nim - jako jedyna wampirzyca mogła używać perswazji czy raczej daru przekonywania na osobach, które zażyły werbenę. Magia widzącej. Czy raczej jej tajemniczych umiejętności, których z pewnością nie odziedziczyła po dziadku.

Przygotowywały się wraz z Georginą, która również miała uczestniczyć w balu. Brunetka nie mogła nie wyczuć, że jej przyjaciółka zachowuje się jakoś inaczej.

— Ugh, jak ja nienawidzę zakładać takich sukienek... — warknęła podirytowana.

Jej suknia była doprawdy śliczna - długa, satynowa, z wiązanym tyłem w kolorze butelkowej zieleni. Woodrow zresztą zbyt wielkiego doboru kolorów nie miała - jeśli chodzi o sukienki, nigdy nie ubierała innej niż zielona, niebieska, czarna czy biała - jej marchewkowe włosy gryzły się z innymi kolorami. Miała zamiar iść w niewysokich, kremowych szpilkach. W wyższych zapewne by się wywróciła, i to nieraz. Włosy postanowiła zostawić rozpuszczone, bo nie zamierzała się siłować z upinaniem. Jedynie lekko jej pokręciła u końcówek.

— Jesteś jakaś rozdrażniona, mogę wiedzieć, o co chodzi? — zapytała w końcu starsza wampirzyca. Ten temat gryzł ją już od kilku dni.

Dar widzenia z pewnością należał do jednych z najpotężniejszych, ale i on miał swoje wady. Za każdym razem, gdy Genevieve coś frasowało, wizje praktycznie do niej nie przychodziły. A teraz, kiedy wrócił jej dawny kochanek, jej najciekawszym obrazem był Damon, który przez przypadek posolił sobie herbatę. Musiała polegać na swojej niemałej zresztą domyślności i przenikliwości, ale na to również nie miała zbyt wiele czasu - ostatnio spędzała go głównie z pewnym niebotycznie wysokim blondynem. I Rebeką, której pomagała w przygotowaniach do balu. Zgodnie stwierdziły, że jeżeli po każdej kłótni z braćmi pierwotnej miałyby ze sobą nie gadać, nie rozmawiałyby ze sobą przez wieczność. Dlatego zignorowały jej powikłane relacje z Klausem i Kolem, i po prostu ponownie zaczęły spędzać razem czas.

— Mnie? O nic — zaprzeczyła od razu.

— Chodzi o mojego brata? 

— Skąd ten pomysł?! — ożywiła się Woodrow.

— Widzę, jak na siebie patrzycie — skłamała bez większych problemów.

Przecież nie powie jej, że dwa tygodnie temu widziała, jak całuje się z jej bratem na szczycie wieży Eiffla. Wtedy zdała sobie sprawę, że Stefana i Georginę do siebie ciągnie. Ale nie mogła im przecież tego powiedzieć, bo wystraszyłaby ich tym na śmierć. Problematyka jasnowidzenia.

Fakt, przyszło jej do głowy, że to o niego może chodzić, ale nie sądziła, że tak szybko zaczną ze sobą na dobre kręcić. Spodziewała się, że nastąpi to za jakieś pół roku, a nie już teraz.

— Niby jak...? — mruknęła pod nosem, nie chcąc po sobie dać niczego znać. Jednak w końcu nie wytrzymała i wybuchła. — No dobra! Całowaliśmy się!

Reakcja Genevieve ją co najmniej zdumiała - wampirzyca przyjęła to ze stoickim spokojem. Co więcej, wyglądała, jakby szczególnie jej to nie zaskoczyło.

Sweet and Dangerous || The Vampire DiariesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz