XXXII. "Nasze miasto"

3.5K 211 342
                                    

Rozpieszczam was.

Jeden z moich ulubieńców, tak nawiasem mówiąc.

*** 

2 0 1 1


— Przeprowadzasz się?! — zaatakował ją swoim donośnym głosem.

Roześmiała się perliście na jego słowa.

— Zdurniałeś? Mystic Falls to teraz moje miasto, nie wyniosę się z niego tak prędko. Moim nowym życiowym celem jest uprzykrzanie innym życia — odpowiedziała, najwyraźniej rozbawiona jego domysłami.

— Więc po co ci dom w Kingsport? — spytał z uniesioną brwią, kiedy serce przestało mu bić jak szalone.

— To proste - nie jest dla mnie, a dla Amary.

— Amary? W sensie... Co? — na jego twarz wpłynęło coś a la zdezorientowanie połączone ze zmieszaniem. 

— Po sytuacji w Jersey zaczęłam oswajać Amarę z... Nową rzeczywistością. Kiedy zaczęła rozumieć, jak działa mikrofalówka, stwierdziłam, że jest w stanie zamieszkać sama.

— Gen... To jest — zaśmiał się głupkowato — trochę nierozsądne, nie uważasz? Dziewczynę ominęło dwa tysiące lat i pozwalanie jej radzić sobie ze światem samej jest trochę... naiwne.

— Oj, Kol... Naprawdę myślisz, że mówię to od tak? Wysyłam ją do Kingsport nie na darmo i na pewno nie samą — zachichotała, słysząc zarzuty pierwotnego — Zamieszka z nią Patricia Cavanough, słyszałeś o niej może? 

Brunet pokręcił przecząco głową.

— Prowadziła dom opieki dla czarownic w trudnych sytuacji, sława Tennessee... — przewróciła oczami, na często słyszane o Cavanough stwierdzenie — Mniejsza - jak się domyślasz, ma u mnie dług... — Tym razem to Kol przewrócił oczyma, bo słyszał to od niej zbyt często — W każdym razie... Na stare lata jej obowiązki przejęła córka, a że ona nie ma co robić, to się zgodziła zostać babcią Amary. W skrócie nasza Amara była ofiarą przemocy domowej i przez ostatnie siedemnaście lat nie miała dostępu do szkoły, przez co trochę zwariowała. Powinnam zostać powieściopisarką, nie?

— Ale czemu akurat Kingsport? Przecież to dziura.

— Nie "dziura", tylko rodzinna miejscowość... kogoś, kto będzie potrafił pomóc Amarze zaaklimatyzować się w naszej społeczności jak nikt.

Przecież nie powie mu, że to Tom Avery.

— Pominę pytanie, kto to taki, bo dałaś mi do zrozumienia, że tego mi nie zdradzisz, ale... Skąd pewność, że w ogóle spotka tego kolesia? Będziesz bawić się w swatkę pomiędzy knowaniami a uprzykrzaniem rodzinie życie?

— Po prostu wiem, że coś ich do siebie pociągnie — zapewniła go.

Kol wolał tego nie komentować.

— Miło było i tak dalej, ale muszę się zbierać. 

— Kogo zamierzasz drażnić? — zawołał, nim dziewczyna odeszła za daleko.

Uśmiechnęła się tajemniczo i odrzekła z daleka:

— Lockwoodów!

Na jaki szatański pomysł wpadła tym razem?


***


Sweet and Dangerous || The Vampire DiariesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz