Wybaczcie, że dopiero teraz. To już jego czwarta wersja.
***
Kiedy odepchnęła Klausa i zabrała mu serraturę, nie zastanawiała się zbyt długo. Wiedziała jednak, że jeśli on zamknie się w antymagicznej celi, już z niej nie wyjdzie. Ona mogła się wykaraskać, w końcu zawsze to robiła. Dawała radę, upierała się z problemami. Coś w niej nie chciało, żeby tam wchodzić. Mimo że wciąż była na niego dość wściekła. Chyba. Rozpoznawanie swoich uczuć nie należało do jej mocnych stron.
Doskonale wiedziała, czym jest ten talizman. Serratura została w końcu stworzona ponad dwa i pół tysiąc lat temu, by uwięzić pewnego nieposłusznego demona zawierającego fałszywe pakty z ludźmi. Demona jednak zabito, a serratura przetrwała nieużyta ani razu do tego feralnego dnia.
Stała dumnie wyprostowana w komnacie, w której niegdyś byli uwięzieni Katherine i Stefan, a jeszcze wcześniej wampiry z 1864. Zdmuchnęła niesforny kosmyk z twarzy, po czym przyjrzała się uważnie trójce wampirów. Mogła podejrzewać, że będą wściekli, wpadną w furię... Jednak oni stali i stali, i stali, przybierając otępiałą minę. Można powiedzieć, że takie posunięcie z jej strony to ostatnie, czego się wtedy spodziewali.
Przewróciła oczyma na głupotę pierwotnego, bo ten nadal stał i się w nią lampił. Jakby nie nauczył się dotąd, że kochała zaskakiwać i wprawiać w osłupienie.
— No rusz się, kretynie i zabij ich, do cholery! — zawołała do niego w końcu, pokazując w dodatku na nich ręką.
W pierwszej chwili musiał przyswoić, że ona w ogóle coś do niego mówi. Potem odwrócił się do de Martelów, powoli wypuszczając swój gniew. To nie ona miała, do cholery, tam trafić! On miał. Z jakiegoś powodu ją lubił. Była irytująca, wścibska, władcza i fałszywa. Jednak... niepowtarzalna. Troskliwa, inteligentna, silna, szalona i prawie tak samo popaprana jak on.
Jego furia składała się z trzech czynników: czynów de Martelów, czynów Genevieve i swoim własnym konflikcie w głowie dotyczącym ów wampirzycy. Uzbrojony w nią rzucił się na Tristana z wystawionymi kłami oraz złotymi oczami. Tristan nie miał szans z rozwścieczoną pierwotną hybrydą i na swoje szczęście bądź nieszczęście, zdawał sobie z tego sprawę. Nawet się nie opierał, kiedy Klaus rozpłatał mu gardło. Mieszaniec przypomniał sobie w tamtym momencie jego rozmowę z Gen w samochodzie. Okrutna i elegancka. Wyrwał de Martelowi serce i odrzucił je gdzieś na ścianę za sobą.
Nieuchronnie zbliżał się do przerażonej Aurory, której nogi zdaje się wtedy zdrętwiały. Niklaus Mikaelson chyba jeszcze nigdy, w całym swoim tysiącletnim życiu, nie był tak wściekły jak wtedy.
— A ciebie... Ciebie zamknę w trumnie razem z ciałem twojego braciszka na kolejne tysiąc lat. Wyschniesz z pragnienia, non stop myśląc o osobie, która ci to zgo...
— Przestań się wydurniać, tylko ją zabij, do diaska! Za pięć miesięcy i tak ucieknie z pomocą jakiejś wiedźmy, która cię nie lubi! — przerwała mu brunetka, krzycząc do niego z grobowca.
O dziwo jej posłuchał. Złapał mocno za głowę Aurory de Martel i w jednej chwili wszelkie uczucia, jakimi kiedykolwiek ją darzył wyparowały. Przekręcił mocno jej facjatę o trzysta sześćdziesiąt stopni. Słyszał, jak jej kości się łamią. Jak z jej oczu uchodzi życie, które zapewniła jej krew Rebeki. Ciało odłączyło się od głowy. Trzymał w rękach głowę swojej dawnej kochanki, która chciała uwięzić go na zawsze w krypcie.
CZYTASZ
Sweet and Dangerous || The Vampire Diaries
FanfictionPodczas gdy wampiry oraz czarownice z Mystic Falls wciąż zmagają się z Klausem i jego rodziną, w mieście pojawia się kolejny nieśmiertelny krwiopijca, jedna z najbardziej znanego tam rodzeństwa, Genevieve Salvatore. Wprowadzi chaos, który niełatwo b...