To ten rozdział.
Wspomnę jeszcze tylko, że całą, dosłownie całą fabułę tej książki wymyślałam w zeszłoroczne wakacje i od tej pory nie wprowadziłam w niej żadnej drastycznej zmiany. Nie robiłam wam na złość, chcąc zrobić dokładnie przeciwnie do waszych teorii. Bo żaden z was w pełni nie zgadł kim jest Gen.
Czasami magia tkwi w prostocie.
+ DZIĘKUJĘ ZA 70 TYŚ. WYŚWIETLEŃ
***
Blondyn, który do tej pory niósł dziewczynę na rękach, położył ją na kanapie w pensjonacie Salvatore'ów. Za nim szło jego rodzeństwo i wybudzeni już ze śmiertelnego snu Stefan i Damon oraz Georgina.
Genevieve wyglądała, jakby całkowicie odpłynęła. Miała lekko zdezorientowaną minę i wyglądała dosłownie jak trup, jej skóra miała odcień mąki.
— Było warto do tego doprowadzać? — zapytał mieszaniec, siadając obok dziewczyny. Nie spodziewał się, że mu odpowie, ale jak zwykle się przeliczył.
— Niczego nie żałuję... — jęknęła zachrypniętym głosem.
Dotknął zewnętrzną częścią dłoni jej zaróżowionego policzka. Było zimne jak lód, a on sam poczuł chłód roznoszący się po jego ciele.
— Jak bardzo w skali od jeden do dziesięć chcesz nas teraz zabić? — spytał ją Kol, przyklękając przy jej głowie.
— Ugh, teraz będziecie mnie nękać pytaniami... — stęknęła, przewracając się na drugi bok.
— Obawiam się, że się od tego nie wymigasz, słońce — obwieścił Kol i przewrócił ją na plecy.
Zamiast spojrzeć na niego oburzonym spojrzeniem, zachichotała i podniosła się wyżej.
Wszyscy spoglądali na nią z wyczekiwaniem. Obserwowali bacznie każde jej zachowanie, bo wydawała się jakaś... inna. Trudno się dziwić, po tym, co wyczyniała w lesie.
Pierwotni mieli w swoim życiu do czynienia z wieloma czarownicami, ale od żadnej nie biła taka moc. Z niej wręcz wypływała energia i światło, co było kompletnie szokujące. Spodziewaliby się po niej prędzej czarnych oczu i okalającego wszystko wokół mroku. Tymczasem ona jak zwykle, choć nie do końca świadomie, zaskoczyła ich. Mogła nie być czarownicą tak, jak mówiła Aline, lecz jej moce były do niej podobne.
— Trzy — odpowiedziała nareszcie na pytanie Kola. Trzy to nie jedenaście, prawda? — Głowa mi pęka. Możecie dać mi szklankę...
Nim nawet zdążyła dokończyć zdanie, Rebekah wróciła z kuchni ze szklanką z wodą... Podała ją życzliwie Salvatore, co ta dość niepewnie przyjęła. Takie zachowanie z ich strony było wręcz przerażające.
Wzięła kilka łyków i popatrzyła na nich z uniesionymi brwiami. Patrzyli na nią, jakby była co najmniej kosmitą. Zresztą, kto wie, może nim była...
— Jeżeli chcecie pytać, to pytajcie. I zapiszcie tę datę w korytarzu, bo prędko takiej okazji mieć nie będziecie.
Zareagowali na to, jak na lato. Posyłali sobie nawzajem spojrzenia, chcąc się upewnić, że dobrze usłyszeli.
Pierwszy był Stefan. Przysiadł na podłokietniku u fotela i zabrał głos.
— Czyli... Nie jesteś naszą siostrą — zaczął trochę głupio, bo Genevieve zmarszczyła brwi, słysząc to — Znaczy jesteś, ale przyrodnią, tak?
CZYTASZ
Sweet and Dangerous || The Vampire Diaries
FanfictionPodczas gdy wampiry oraz czarownice z Mystic Falls wciąż zmagają się z Klausem i jego rodziną, w mieście pojawia się kolejny nieśmiertelny krwiopijca, jedna z najbardziej znanego tam rodzeństwa, Genevieve Salvatore. Wprowadzi chaos, który niełatwo b...