XXV. "Podwójny agent"

4.1K 184 46
                                    

***


— Dziewczyny — przemówiła Rebekah, klaszcząc głośno — Od początku. Monica, włącz muzykę.

Cheerleaderki ustawiły się na swoich pozycjach. Po chwili z głośników wybrzmiała muzyka, a nastolatki zaczęły wykonywać popisy taneczne - przez różne przewroty i salta po piramidy. Drużyna cheerleaderek MFHS należała do najlepszych w stanie, a pod pieczą Rebeki była tylko lepsza. Świetnie odnalazła się w towarzystwie i doskonale je wytrenowała, przejąwszy funkcję Caroline.

Wszystko szło idealnie. Do czasu. Jedna z dziewczyn, na której stała inna cheerleaderka potknęła się o leżącą na podłodze sali skakankę, a jej koleżanka z hukiem spadła na ziemię. Pozostałe prędko przerwały i podbiegły do leżącej na ziemi przyjaciółki.

— Carly! Na litość boską, nic ci nie jest?! — wypytywała pierwotna, klęcząc przy ofierze wypadku.

— Moja noga... Chyba ją złamałam... — jęknęła załamana.

— Jessica, biegnij po pielęgniarkę — poleciła jednej z nich — Spokojnie, oddychaj...

Kilkanaście minut później do sali gimnastycznej wbiegła pielęgniarka w towarzystwie dwóch rosłych członków drużyny footballowej. 

— Ach, te wasze układy... Od dawna mówiłam wam, że ten układ trzeba zmienić, bo któraś w końcu skończy w szpitalu! Chłopcy, weźcie ją do mojego gabinetu — poleciła, a oni dość delikatnie ją podnieśli.

— Będę musiała jechać do szpitala? — stęknęła Carly, dotykając obolałej nogi.

— Na razie sprawdzę, co jest z twoją nogą. Jeżeli jest złamana, to do szpitala... Zaraz podasz mi numer do rodziców, dziecko.

Niosący ją na krzesełko nastolatkowie wyszli z sali, a za nimi i pielęgniarka, kręcąc głową.

— Co teraz, Bekah? Bez Carly cały układ nie ma sensu!

— No właśnie!

— Jakoś damy sobie radę... Candice, zajmiesz miejsce Carly — oświadczyła kapitan.

— Ja? Przecież ja stoję na samym dole, nie dam sobie rady... A poza tym kto wtedy stanie na moim miejscu?

Rozglądała się przez chwilę po sali, aż w końcu wymyśliła. Wskazała na siedzącą na ławce dziewczynę, wyglądała na wystraszoną.

— Ally — pokazała na nią Mikaelson.

— Ja? Przecież ja się nie nadaję i...

— Jutro mecz, dziewczyny, trzeba się wziąć w garść! Na dzisiaj koniec treningu, do jutra.

Po kolei powędrowały w stronę wyjścia, każda z przygnębioną miną. Cheerleaderki z Mystic Falls nie należały do tych stereotypowych, puszczalskich zołz - po prostu lubiły tańczyć i dobrze się przy tym bawiły, a że chłopak, który od dawna im się podoba to zauważył... To działało tylko na plus. Współczuły koleżance z zespołu, ale nie mogły się skompromitować na meczu! W zeszłym roku drużyna przegrała z OHHS, ale doping był godny. Taki miał być i w tym roku.

Rebekah została i westchnęła ciężko. Jako cheerleaderka czuła się wolna - była kapitanem, mogła wydawać polecenia i robić, co naprawdę jej się podobało. I przy okazji utarła nosa Forbes, odbierając jej funkcję kapitana drużyny. Kiedy drużyna miała zmartwienia - i ona je miała, kiedy odniosła sukces - cieszyła się razem z pozostałym członkiniami drużyny. Uwielbiała licealne życie towarzyskie.

Sweet and Dangerous || The Vampire DiariesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz