Czekam na spaaam
"Te brązowe oczy"
×××
Weszliśmy do budynku, a serce waliło mi jak oszalałe. Sama szkoła była całkiem sporych rozmiarów. Wejście prowadziło prosto na główny korytarz, cała ściana przed nami była zapełniona szafkami. Na prawo i lewo były najpewniej klasy.
- Najpierw musimy iść odebrać ci podręczniki. - odezwał się szatyn obok mnie, patrząc na zegarek. - Sekretariat jest w prawo, chodźmy. - zanim zdążyłem się odezwać, chłopak ruszył we wspomnianym kierunku, a ja zaraz podreptałem za nim, bo naprawdę nie chciałem go zgubić w takim tłumie.
Po chwili drogi korytarzami, Mikey otworzył jedne z drzwi w bocznym korytarzu z prawej.
Za dużym, okrągłym, drewnianym biurkiem siedziała starsza kobieta z czarnymil włosami upiętymi w koka w starym stylu, z okularami - połówkami na nosie. Kiedy weszliśmy do sekretariatu, spojrzała na nas i uśmiechnęła się ciepło. Mike lekko popchnął mnie w stronę biurka.
- Dzień dobry. - powiedziałem niepewnie. - Nazywam się Andy Fowler, zaczynam dzisiaj w 2a, i miałem odebrać podręczniki. - delikatnie zacisnąłem ręce na blacie biurka, byłem cały spięty.
Dasz radę.
- Oczywiście Andy. - uśmiechnęła się do mnie, a ja delikatnie się rozluźniłem.
Wyjęła z jakiegoś regaliku zestaw podręczników do wszystkich przedmiotów, a na górze była mała karteczka, zapewne z kodem i numerem szafki.
- Dziękuję. - powiedziałem, nie podnosząc wzroku z karteczki.
Zabrałem komplet podręczników z biurka, i po rzuceniu "Do widzenia", razem z moim czarnowłosym przyjacielem, wyszliśmy z pomieszczenia.
- Widzisz, nie było tak źle. - odezwał się szatyn, wkładając ręce do kieszeni czerwonej bluzy którą miał na sobie. - Ta pancia jest wiecznie uśmiechnięta, więc albo nie wie nic o życiu, albo wdychała za dużo czarnego markera.
Buchnąłem śmiechem, przez co prawie wypusciłem podręczniki na ziemię. Z tym człowiekiem już teraz czułem, że za każdym razem dam radę się rozluźnić.
- Daj, pomogę Ci ty łamago. - zaśmiał się, biorąc ode mnie kilka książek z góry. Spojrzał na karteczkę z numerem szafki.
- 178. - odezwał się. - Masz koło Brook'a.
- Brook'a? - zapytałem, zerkając na niego.
- No. - odpowiedział, skręcając w główny korytarz. - Brooklyn. Mój kumpel z dziennikarskiego, myślę że się dogadacie, bo prędzej czy później ta małpa się na mnie rzuci.
Parsknąłem śmiechem, a ta myśl ponownie we mnie uderzyła.
Może nie będzie tak źle?
Odłożyliśmy moje książki do jednej z szafek prawie na samym środku głównego holu.
Myślę że nie będę wam opisywał naszej drogi na salę gimnastyczną, i całej uroczystości rozpoczęcia, bo było po prostu nudno, i uznałem, że byłoby to zupełnie zbędne. Nie słuchałem tego co mówiono, jedynie lekko się skupiłem, kiedy usłyszałem nazwę mojej nowej klasy. Podano nam nazwisko naszego wychowawcy - Simon Coster, oraz numer klasy na pierwsze spotkanie - 67. Jak się potem dowiedziałem, pan Coster jest nie tylko naszym wychowawcą, ale także nauczycielem plastyki, co niezmiernie mnie cieszyło, bo podobno gość jest świetny. A lekcje z nim mamy 10 razy w tygodniu - witamy na profilu artystycznym. Pomimo mojego lekkiego zdenerwowania, bo szkoła to jednak miejsce pełne ludzi, nawet się cieszyłem, bo edukacja plastyczna to dla mnie coś zupełnie wspaniałego.
CZYTASZ
𝚠𝚑𝚊𝚝 𝚢𝚘𝚞 𝚌𝚊𝚗'𝚝 𝚜𝚎𝚎 × 𝑹𝒂𝒏𝒅𝒚 ZAWIESZONE
FanfictionKażdy kto miałby okazję spojrzeć na życie szesnastoletniego Andy'ego z zewnątrz, uznał by że jego życie jest idealne, lub że się takie staje. Nic bardziej mylnego. Andy przeprowadza się do centrum miasta razem ze swoją matką. Są i plusy. Pierwszy ro...