×28×

505 47 65
                                    

zrobi mi ktoś spam, bo jestem bardzo dumna z tego rozdziału? ?

"idealny dzień"

×××

Niezależnie od tego, jak wyglądała noc, budzenie się koło Ryan'a dalej było jedną z najcudowniejszych rzeczy jaka mogła mi się przytrafić.

Poranne słońce padało mu na twarz, przec co rzęsy dawały cień na ostre kości policzkowe. Oddychał spokojnie przez uchylone wargi, a włosy spadały mu na czoło, kręcąc się na wszystkie strony. Obejmował mnie całą noc, ale (wcale nie mam obsesji) kiedy pół godziny temu się obudziłem i od niego odsunąłem, sam z siebie złożył dłonie i ułożył je pod swoim policzkiem na którym spał, zwrócony w moją stronę.

Chociaż tak naprawdę nie wiem ile minęło czasu. Patrzyłem się na niego, kciukiem dotykając skóry na jego policzku, i tylko na tym się skupiałem. No i trochę rozmyślałem.

całowałem się nim

dwa razy

zakochałem się w nim

nie wiem ile tak wytrzymam.

Nie chcę się znowu załamać. Przecież pamiętam aż za dobrze co było ostatnio, kiedy zakochałem się w najlepszym przyjacielu.

Tylko ze sytuacja z Ryan'em jest zupełnie inna. To on wykonał pierwsze kroki. On pierwszy złapał mnie za dłoń, pierwszy mnie przytulił, pierwszy zainicjował pocałunek, tym samym zabierając mi mój pierwszy. Ale nie chcę robić sobie nadziei, że mu się podobam. Jednak z drugiej strony, nie mogę się go pozbyć, nie tylko z życia, ale także z głowy. I wcale nie chcę. Bo z nim wszystko jest łatwiejsze. Z nim zapominam.

Mój wzrok stał się niewyraźny, patrzyłem się w bliżej nieokreślony punkt ponad Ryan'em, palcami przesuwając bo boku jego włosów, i przestałem dopiero w chwili, kiedy jego dłoń spadła na moją. Spojrzałem na niego w chwili, kiedy na jego usta wstępywał uśmiech, a oczy się otwierały. Nie pozwolił mi zabrać dłoni, kiedy próbowałem to zrobić, a poza tym poczułem jak się rumienię. Jego wzrok złapał ten mój.

- Dobry. - mruknął niewyraźnie, zachrypniętym głosem, a mnie przeszedł dreszcz. Moje ciało stało się jak z budyniu, kiedy ścisnął moją dłoń, przysunął do siebie, i delikatnie cmoknął jej wierzch. Powstrzymałem się przed wydaniem z siebie bliżej nieokreślonego jęku.

- Hej. - wydukałem. Rye uśmiechnął się, a nasze dłonie spadły na materac. Nie mogłem oderwać wzroku od jego oczu, jakkolwiek tandetnie to brzmi.

- Lubię się tak budzić. - stwierdził, przeciągając się, ale nie puścił mojej dłoni. Chyba powiedział to sam do siebie, naprawdę nie wiedziałem co odpowiedzieć. Rye puścił moją dłoń i przeniósł ją na mój policzek. Była ciepła, i delikatna. Powstrzymałem się przed przymknięciem oczu.

- Spałeś dobrze? - zapytał z troską, nie przestając dotykać mojego policzka.

- Potem już tak. - odpowiedziałem cicho, po czym ziewnąłem głośno. - Przepraszam że za każdym razem jak u mnie nocujesz to mam koszmar.

- To nie twoja wina. - westchnął.

- Wiem, ale źle mi z tym.

- Nie powinno.

Przez chwilę leżeliśmy w ciszy, a do mnie docierało że to już kolejny dzień. Że to, co wydarzyło się wczoraj to nie był sen.

- Gdybyś miał zaplanować idealny dzień. - Rye odezwał się, puszczając moją dłoń, i wyciągając ręce w górę. Spojrzałem na niego niezrozumiale. - To co byś robił?

𝚠𝚑𝚊𝚝 𝚢𝚘𝚞 𝚌𝚊𝚗'𝚝 𝚜𝚎𝚎 × 𝑹𝒂𝒏𝒅𝒚 ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz