×5×

424 50 32
                                    

"Coś czuję że lepiej do niego nie zaczynać"

×××

W jednej chwili wszystko się ponowiło. Poczułem ból głowy, ręce zaczęły mi drżeć, a serce przyspieszyło. Wiedziałem jedno.

Chcę stąd wyjść.

A on tak na mnie patrzył. Tak jak wtedy. Zupełnie bez uczuć. Z pustką w tych czekoladowych oczach.

Stał w towarzystwie innych chłopaków, których już na pierwszy rzut oka mogłem ochrzcić elitą. A ten brunet stał na samym środku.

No lepiej trafić nie mogłem.

Skąd to uczucie że już mam przesrane?

- And. - ręka Mikey'a przed moimi oczami troszkę obudziła mnie z transu. Udało mi się odwrócić wzrok.

- C-co? - zapytałem zdezorientowany, wracając wzrokiem do szatyna.

- Hej, w porządku? - zapytał z troską. - zbladłeś.

- Wszystko dobrze. - odpowiedziałem.

Dobrze do zesrania.

Jak zwykle.

Ręce dalej drżały mi jakbym był chory, ale wyjąłem z szafki podręcznik do francuskiego, który po chwili upadł z hukiem na ziemię. Złapałem się za głowę, starając się nie rozpłakać, i sięgnąłem po książkę.

Nie chce tu być.

Niech ktoś mnie stąd zabierze, proszę.

- Andy, na pewno wszystko dobrze? - jego troskliwy ton sprawiał że topiło mi się serce, ale nie byłem w stanie odpowiedzieć. - Ręce ci się trzęsą...

- Wiem. - powiedziałem szybko, przytulając książkę do piersi. - Wszystko dobrze, po prostu...

Co?

Przystojny brunet się nie ciebie gapi, a ty masz atak?

Jesteś żałosny.

Proszę, niech to się skończy... Albo niech chociaż znowu nie zaczyna...

- Andy, ale wiesz ze jakby coś się działo to możesz mi powiedzieć? - zapytał oo chwili, kładąc mi dłoń na ramieniu.

- Wiem. - odpowiedziałem natychmiast.

A może on wie kto to jest?

- Ale mogę zadać ci pytanie?

- Pytaj o co chcesz. - powiedział, otwierając swoją szafkę.

- Kto to jest? - zrobiłem głupio, bo nawet nie wróciłem wzrokiem do tajemniczego bruneta. Więc chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany.

- Kto? - zapytał, rozglądając się dookoła.

- T-ten brunet. - powiedziałem cicho. - Po drugiej stronie.

Chłopak ponownie się rozejrzał.

- Beaumont? - zapytał, mrużąc oczy.

- Nie wiem czy Beaumont, pytam się ciebie. - syknąłem, dalej gapiąc się tępo w czubki własnych butów.

- Wysoki, brązowe oczy? - dopytał, po czym westchnął głośno. Jedynie kiwnąłem głową.

- Kim on jest?

- Lampi się na ciebie.

- Wiem. Kim on jest?

𝚠𝚑𝚊𝚝 𝚢𝚘𝚞 𝚌𝚊𝚗'𝚝 𝚜𝚎𝚎 × 𝑹𝒂𝒏𝒅𝒚 ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz