Są tu jacyś strzeleni fani gwiezdnych wojen?
Chciałabym sporo komów, bo mega ciężko mi było wyskrobać ten rozdział :/
"nie jestem sam"
×××
Od tamtego zdarzenia, mam wrażenie że ja i Rye jesteśmy w jakimś bardziej intymnym bąblu. Każde spojrzenie sobie w oczy cofa mnie do tamtego wieczoru. Przypomina mi ten wzrok, którym mnie obdarzył. którym odczytywał moją duszę. Każda wspólna interakcja, chociażby zwykły przytulas przyprawia mnie o większe dreszcze niż zwykle. Przypomina mi się dotyk jego dłoni na moim policzku.
Przypomina mi się to, że stchórzyłem przed pocalowaniem jego. Może wtedy zostalibyśmy parą tak od razu?
Nie wiedziałem, że zrobienie tego kiedy indziej przyniesie za sobą tak przykre konsekwencje. Ale o tym opowiem wam za jakiś czas.
Jeszcze tamtego wieczoru Ryan poprosił mnie o bycie jego parą na szkolne Halloween. Opowiadali mi o tym, niektóre osoby tworzyły pary lub grupki, przebierając się w tą samą postać. Jednak nie ustalały jak mają dokładnie do ubrać. Każdy wymyślał coś sam.
W dzień Halloween zbiegłem po schodach ubrany w ogromną czarną bluzę z doszytymi skrzydełkami, różkami oraz ogonkiem ze strzałką na końcu w kolorze czerwonym. Do tego ubrałem czarne, poprzecierane rurki, czerwone skarpetki i czarne trampki z trochę wyższą podeszwą. Miałem też w plecaku opaskę ze świecącymi rogami diabła.
Bo tak ustaliliśmy. Pokażemy oblicza diabła.
Ja stwierdziłem sam sobie, że zostanę tym uroczym z drugim obliczem. Ryan napisał mi, że on zostanie "tym goracym", cokolwiek by to miało znaczyć.
Wysłałem Mikey'owi zdjęcie, że zjadłem w tempie błyskawicy płatki z mlekiem, kiedy usłyszałem jak samochód podjeżdża pod nasz dom. Zostawiłem miskę na stole, i szybko podnosząc plecak z podłogi i zarzucając kaptur na głowę, wybiegłem z domu, widząc tam samochód Ryan'a.
Wsiadłem na moje stałe miejsce na miejscu pasażera, a kiedy odwróciłem się do Ryan'a, dosłownie stanęło mi serce.
Był ubrany w czarną koszulę, która idealnie opinała mu tors, no i z rozpiętymj kilkoma guzikami na samej górze, oraz równie czarną marynarkę. Do tego także czarne, poprzecierane rurki i czarne trampki, a z pomiędzy włosów wystawały mu czerwone rożki, które zapewne były na spinkach.
kurwa
on jest lucyferem
Spojrzałem na niego jak na idiotę, kiedy uśmiechał się szeroko.
- Jesteś Lucyferem. - stwierdziłem, zaczynając się śmiać.
- Oczywiście, że jestem, słonko. - odpowiedział mi, puszczając mi oczko, wywołując u mnie napad śmiechu.
- Ty nawet gadasz jak on! - zaśmiałem się głośno, uderzając kilka razy w siedzenie. - Genialne!
Tak mnie to rozbawiło, bo postać, którą Rye postanowił pokazać to większa cholera niż ja i on razem wzięci. Byłem pewny, że dzisiejszy dzień będzie zabawny.
Nie powiedziałem słowa więcej, kiedy drzwi od samochodu się otworzyły, i na tyły wskoczył Mikey, kilka razy trzaskając drzwiami. Odwróciłem się do tyłu i znowu buchnąłem śmiechem. Michael leżał rozwalony na całym tyle na plecach, starając się wyciągnąć kawałek wielkiej czarnej peleryny, którą przyciął sobie drzwiami.
- Otwórz drzwi. - powiedział Ryan spokojnie, zaciskając szybko dłonie na kierownicy, czym wywołał u mnie jeszcze większy śmiech. Dalej szeroko się uśmiechał.
![](https://img.wattpad.com/cover/185593321-288-k168690.jpg)
CZYTASZ
𝚠𝚑𝚊𝚝 𝚢𝚘𝚞 𝚌𝚊𝚗'𝚝 𝚜𝚎𝚎 × 𝑹𝒂𝒏𝒅𝒚 ZAWIESZONE
FanficKażdy kto miałby okazję spojrzeć na życie szesnastoletniego Andy'ego z zewnątrz, uznał by że jego życie jest idealne, lub że się takie staje. Nic bardziej mylnego. Andy przeprowadza się do centrum miasta razem ze swoją matką. Są i plusy. Pierwszy ro...