×18×

591 53 310
                                    

Nigdy nie łap dwóch osób za ręce. Jedna z nich może coś poczuć.

"pomóż mi"

×××

Ledwo co wszedłem do szkoły, a starałem się ukryć. Pobiegłem do szatni, żeby odłożyć kurtkę, po czym zamknąłem się w jednej z kabin w męskim kiblu, także przy szatniach.

Tak, był już poniedziałek.

Co robiłem w weekend?

Jedno wielkie nic.

Leżałem w łóżku ze słuchawkami, płakałem I robiłem sobie krzywdę.

Poza tym, uderzyły we mnie wszystkie możliwe kompleksy.

gruby

niski

blady

gruby

gruby

gruby

gruby.

5 małych ran na dłoni, w dolnej części kciuka. Jeszcze spuchnięte, zrobione dziś rano. Jeszcze bolące.

Była dopiero 7.20, wyszedłem bardzo szybko, żeby nie musieć spotkać mamy. Przez caly weekend nie odpisywałem na wiadomości od wszystkich. Naprawdę, napisał do mnie każdy, z kim miałem jakikolwiek kontakt. Ryan proponował mi wypad do kawiarni, jednak nie odpisałem, nie mogąc pozbyć się z głowy zdania "gdzie on a gdzie ja?". Mikey machał do mnie przez okno, odmachiwałem i pokazywałem kciuk w górę, to była jedyna aktywność w ten weekend.

Dalej nie mam pojęcia jakim cudem zwlokłem się dziś z łóżka i dotarłem aż tutaj, do ostatniej kabiny. Nie miałem siły otworzyć oczu, przewrócić się na drugi bok. Spałem może łącznie pół godziny, budząc się z tego prawie snu już o 5.30. Każdego rodzaju ból rozrywał mi płuca, a brak jakiegokolwiek pożywienia od trzech dni powodował okropny ucisk w żołądku. Poza tym byłem jeszcze bardziej blady niż zwykle, oczy straciły blask, a pod oczami miałem ogromne fioletowe worki no i nieumyte włosy.

No i czułem się ociężały. Bolała mnie głowa, brzuch i płuca, drżenie rąk się nasiliło. Czułem się ociężały na całym ciele, w specjalności w głowie, starałem się nie myśleć za dużo, bo wtedy miałem ochotę po prostu się położyć. I już nie wstawać.

Wiedziałem, że Ryan będzie zły jak się dowie o wszystkim. Bałem się tego, co może się dziś wydarzyć, a jeszcze bardziej tego, co nie może.

Kiedy zadzwonił dzwonek, wybiegłem z szatni i pobiegłem do swojej szafki, przepychając się zaludnionym korytarzem. W pobliżu na szczęście nie było ani Mikey'a, ani Brook'a, w sumie to nikogo znajomego, a tym bardziej Ryan'a.

Otworzyłem szafkę, starając się skupić na białych słuchawkach w moich uszach bardziej niż na tłumie i gwarze wokół mnie.

I wtedy, na podręczniku od Historii, zauważyłem wrzuconą, najpewniej przez szparki w szafce, kartkę w kratkę. Wziąłem ją do rąk.

Pedał.

To słowo zawibrowało mi w głowie, kiedy zobaczyłem je nabazgrane krzywym pismem na tym małym skrawku papieru.

Łzy, które trzymały się cały czas, znowu napłynęły mi do oczu. Widziałem, jak moja dłoń zaczyna drżeć coraz bardziej. Ścisnąłem karteczkę w dłoni, dotykając nią plasterków na ranach po wbijaniu paznokci.

Pedał.

pedał

pedał

𝚠𝚑𝚊𝚝 𝚢𝚘𝚞 𝚌𝚊𝚗'𝚝 𝚜𝚎𝚎 × 𝑹𝒂𝒏𝒅𝒚 ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz