Każdy kto miałby okazję spojrzeć na życie szesnastoletniego Andy'ego z zewnątrz, uznał by że jego życie jest idealne, lub że się takie staje.
Nic bardziej mylnego.
Andy przeprowadza się do centrum miasta razem ze swoją matką. Są i plusy.
Pierwszy ro...
Módlmy się za mnie, żebym nie zabiła mojego brata bo zeżarł wszystkie babeczki z krymem ;)
"naprawdę są śliczne"
×××
Weekend minął mi całkiem dobrze. Siedziałem w domu, oglądałem Netflixa i po prostu chillowałem. Musiałem zrobić sobie odpoczynek, niezależnie od tego, jakie przyniesie to konsekwencje. Po prostu odpał.
Poza tym jadłem normalnie, jedynie bez śniadań. No i wymieniłem z Ryan'em kilka wiadomości. Świetnie nam się rozmawiało, jednak rozmowa z tak miłym i zabawnym Ryan'em była dla mnie tak dziwna, że nie raz szczypałem się w rękę, aby się upewnić że to jawa, a nie sen albo inne moje durne wyobrażenie. A do tego miałem głupią radoche z tego, że w poniedziałek zobaczę go w szkole. Może razem z nim i Mikey'm zjemy lunch? To byłoby super.
Jednak oczywiście się przeliczyłem, bo bruneta nie było w szkole ani w poniedziałek, i we wtorek też. Pisałem do niego z tym, Mikey też. Był u rodziny.
W środę wbiłem do szkoły zupełnie uśmiechnięty. I nie dlatego, że spotkam Ryan'a. Znaczy może też trochę dlatego. Jednak głównie chodziło mi o mój dzisiejszy outfit, który planowałem już od dawien dawna. A jak wspomniałem, miałem w weekend bardzo kreatywny nastrój.
Beżowe bojówki, biała koszulka oversize, czarne trampki, no i duma moich ostatnich dni. Pomalowana własnoręcznie kurtka dżinsowa.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Podszedłem do szafek, ignorując ciekawskie spojrzenia innych osób. No jasne. Ten dziwny gej się uśmiecha. Ale cóż.
Myśl z tyłu głowy, że dziś zawiodę się na czymś, albo coś zjebie, bo to tylko jeden z tych lepszych dni nie dawała mi spokoju, ale jakoś z tym żyłem. Starałem się to ignorować jak najmocniej.
- Witam. - uśmiechnąłem się do Mikey'a, kiedy dotarłem do szafek.
- Witaaam. - mruknął, grzebiąc coś w szafce.
Szczerze mówić jego szafka mogła być całkiem ciekawym tematem, a mianowicie Mikey trzymał tam wszystko, w tym dwie pary bokserek i koszulkę i to nie taką na wf. Przysięgam, niedługo odkryje tam przejście do Narnii. Odwrócił się do mnie, ściskając w rękach podręcznik od historii literatury.
- Co ty się tak kielczysz? - zapytał ze śmiechem. - Szkoła nie wpędzała cię w depresję, Fowler?
Wywróciłem oczami, otwierając swoją szafkę.
- Od kiedy moje kontakty z głównym prześladowcą się poprawiły, jakoś skończyła mi się chęć zwiania stąd. - powiedziałem, wzdychając.
- Pokażesz tą kurtkę, czy dalej będziesz owijał w bawełnę? - westchnął nagle, a ja ze śmiechem odstawiłem plecak na parkiet i odwróciłem się do szatyna tyłem. Usłyszałem jak mlaska, otwierając buzię.