×1×

779 54 71
                                    

"może nie będzie tak źle..."

×××

Chciałbym zacząć od tego, że wszystkie nasze graty zmieściły się do małej ciężarówki. A mieszkałem tylko z mamą.

A ponieważ dom Richard'a jest już umeblowany, to zabraliśmy tylko nasze rzeczy. Żadnych mebli.

Pojawiły się 3 kartony z książkami, w tym dwa moje, mój jeden karton z płytami CD i jeden z płytami winylowymi. Jak w czasie pakowania uświadomiłem sobie ile tego mam, to się zupełnie załamałem.

A do tego płótna. Dokładnie osiem z moimi malunkami. Większe i mniejsze. Kilka ram szklanych, z moimi najlepszymi pracami plastycznymi - głównie ołówek i węgiel.

Na mój bagaż składały się także 3 ogromne pudła z ubraniami i jedno z butami. I jedno pudło plastikowe, w którym miałem wszystkie moje rzeczy plastyczne, które zostało oklejone srebrną taśmą na czas drogi. Ciekawe tylko jak mam je otworzyć, skoro nożyczki i nożyk też są w środku.

Do tego dwie gitary, jedna w etui, ponieważ posiadam tylko jedno, oraz keyboard. Także w etui dzięki Bogu.

Czy to normalne żeby szesnastolatek miał tyle bagażu?

Dla mnie tak.

Jako dla osoby uzależnionej od zakupów przez internet. Mam więcej bagażu niż moja mamy, która jest kobietą w wieku 37 lat, także uzależnioną od chodzenia do galerii.

Resztę moich rzeczy zapakowałem do mojego ukochanego żółtego kankena. I tak właśnie, ruszyliśmy małą, wynajętą i prowadzoną przez mamę ciężarówką prosto do centrum Londynu.

Kingsway 25.

Nie mogło się trafić bardziej idealnie chyba. A dom jest podobno serio wypasiony. I rzeczywiście tak było. Dlatego moja reakcja była, lekko mówiąc... Ciekawa.

- WHAT THE FLIP?! - krzyknąłem, a moja mama zaczęła się dziko śmiać. - przecież to jest jakiś pałac!

 - przecież to jest jakiś pałac!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Mówiłam, że jest duży. - powiedziała mama, wjeżdżając na teren pałacu.

- No dobra, ale nie że AŻ taki duży! - dosłownie złapałem się za głowę, rozglądając się po cholernie idealnym ogrodzie.

- Oni mieszkają tu sami? - uniosłem brwi. - Czy jeszcze milion służby pałacowej?

Mama zachichotała.

- Nie mają "służby pałacowej" Andy. - zaśmiała się. - tylko raz na miesiąc przyjeżdża ogrodnik, nic więcej.

- Będziesz kazała mi sprzątać lochy, czy strych?

- Andy... - pokręciła rozbawiona głową.

- Serio pytam.

- Będziesz sprzątał tylko swój pokój synku. - przysunęła się i ucałowała mnie w czoło. - czyli że ci się podoba? - zatrzymała samochód.

𝚠𝚑𝚊𝚝 𝚢𝚘𝚞 𝚌𝚊𝚗'𝚝 𝚜𝚎𝚎 × 𝑹𝒂𝒏𝒅𝒚 ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz