×9×

554 52 105
                                    

"tylko teraz stał się takim dupkiem"

×××

Byłem tym wszystkim tak cholernie zdezorientowany. Dosłownie nie ogarniałem czy to rzeczywistość, wyobrażenia, marzenia, czy sen.

beaumont.

ryan kurwa beaumont.

człowiek, który w ostatnich tygodniach stał się moim najgorszym koszmarem.

osoba, której nienawidzę z całego serca.

która rozoierdoliła doszczętnie mój stan psychiczny.

był dla mnie cholernie miły.

jakbyśmy byli kumplami, a nie największymi wrogami.

a co najlepsze

stanął w mojej obronie.

obronił mnie przed jego kumplami.

kurwa, czemu?

on pewnie ma jakiś durny zakład. czy cokolwiek.

ale czy dałby mi wtedy swój numer i obiecał że pomoże, jeśli będę tego potrzebował?

Stałem tak przed domem, gapiąc się tępo przed siebie, i po prostu o tym myślałem.

jak? czemu? po jaką cholerę?

I nie ogarnąłem się z tego dziwacznego transu, aż wszedłem do domu. Zupełnie wyleciało mi z głowy że jestem spóźniony do domu jakieś półtorej godziny, oraz że dostałem dzisiaj ocenę poniżej 4. I że podwiozła mnie pod sam dom osoba, której mama w życiu nie widziała na oczy.

To wszystko trafiło do mnie, kiedy stanąłem w salonie, a mama spojrzała na mnie wściekła.

Strach mnie obleciał, a gorąc uderzył w twarz.

przesrane.

zupełnie przesrane.

- Powiesz mi gdzie byłeś? Z kim się włóczyłeś? - zapytała, a jej głos ociekał jadem. Czułem jak zaczynają mi drżeć dłonie.

nie chce znowu.

proszę.

- Zostałem trochę dłużej w szkole. - powiedziałem cicho, wbijając wzrok w czubku butów. Powoli zacisnąłem pięści.

- Z kimś. - odpowiedziała sarkastycznie. - Andrew, nie kłam mi prosto w twarz. Kto cię przywiózł?

- K-kolega. - powiedziałem jeszcze ciszej, mocniej zaciskając dłonie.

- Kolega. - powtórzyła. - Kolega czyli kto?

- Nikt ważny. Kolega.

- Przestań to powtarzać, tylko mów prawdę! - zaczęły się krzyki. Tak bardzo nie chcę. Boję się, proszę, przestań.

- Ale mówię prawdę. - powiedziałem, zaciskając powieki, żeby żadne łzy z pod nich nie wpłynęły.

nie rycz.

- Andrew, posłuchaj mnie. - westchnęła. - Po prostu powiedz mi kto to.

- Nagle cię to obchodzi? - zapytałem, podnosząc na nią wzrok.

- O czym ty mówisz?

- Jak to o czym mówię?! Interesujesz się moim życiem jedynie kiedy coś ci nie pasuje! Co?! Już nikt nie może podwieźć mnie do domu?! A może nie pasuje Ci że to chłopak?! - w końcu musiałem. Zbyt dużo się dziś stało. Już nie mogłem dłużej tylko stać i znosić te wszystkie ochrzany. Już za dużo. Założyłem ręce na piersi, patrząc na nią załzawionym wzrokiem. Wyraźnie ją zamurowało.

𝚠𝚑𝚊𝚝 𝚢𝚘𝚞 𝚌𝚊𝚗'𝚝 𝚜𝚎𝚎 × 𝑹𝒂𝒏𝒅𝒚 ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz