×31×

388 52 326
                                    

ponieważ rozdziały bardzo mi się podobają, dzielę maraton na dwie części. dlatego już dzisiaj wpadną 4 rozdziały, a jak napiszę, czyli pewnie za kolejne kilka dni, wpadną kolejne.

następny będzie za pół godziny jeśli dobijecie 15 gwiazdek, no i KOMMYYYY pliiiis!

tymczasem enjoy

"jebane randki"

×××

- Okej, znalazłeś sobie idealnego chłopa. - stwierdził Mikey, bez żadnych zachamowań padając plecami na łóżko, na którym siedziałem. A herbata w moich dłoniach dosłownie otarła się o śmierć.

- Wyluzuj. - warknąłem, otrzepując dłoń ze słodkiego napoju. Podciągnąłem kolana wyżej, i skrzyżowałem nogi w kostkach.

- Nie wyluzuję. - znowu ostrym ruchem, podniósł się do siadu, patrząc na mnie. - Dwójka moich najlepszych przyjaciół prawie są razem, a jak już będą, to będą najsłodszą parą jaka kiedykolwiek istniała. - zgromiłem go wzrokiem, nie tylko przez jego wypowiedź, ale także przez to, że kilka kropel herbaty znowu spadło na moje dłonie.

- Nie będziemy razem. - mruknąłem, a Mike wywrócił oczami.

- Jasne. - westchnął. - To nie tak, że całowaliście się... Czekaj... 4 razy? - rozejrzał się po pokoju, a w jednej chwili jego oczy zrobiły się większe.

Rye zostawił u mnie bluzę, leżała w tej chwili złożona na kanapie. Już go o to pytałem, po prostu przyniosę mu ją jutro do szkoły. Nawet nie musiałem pytać co siedziało Mikey'owi w głowie.

- MIELIŚCIE SEKS! - krzyknął, wstając dziko z łóżka.

- CO?! - całe moje ciało się spięło. Chyba nie tylko dlatego, że mama mogła usłyszeć nasz krzyk, ale też dlatego, że jakimś cudem dopuściłem do siebie myśl, że byłoby fajnie. A poza tym uniosłem kubek z herbatą do góry, przez co napój wylał się na pościel. - Zajebiscie. - mruknąłem.

Po czym spojrzałem na przyjaciela, który w tempie błyskawicy zrzucił z siebie spodnie, a na koszulkę którą miał na sobie, nałożył bluzę Ryan'a.

- Nie... - zacząłem, ale wtedy Mikey złapał się za serce, zamknął oczy, i jęknął na całe gardło.

- Mikey!

- Oh, Rye!

- Mikey, przestań! - nie mogłem powstrzymać śmiechu, pomimo że moje serce waliło jak szalone. Nie wiedziałem czy powinienem się śmiać czy płakać.

- Mocniej, proszę! - jęknął wysokim głosem, a ja zerwałem się z łóżka, i podbiegłem do idioty, po czym rzuciłem się na niego, przez co upadliśmy na kanapę, śmiejąc się.

- RYAN! - krzyknął, ale w tamtej chwili zacząłem go łaskotać, więc zaczął też śmiać się głośno.

- Jesteś zjebany. - warknąłem ze śmiechem, uderzając go w bark, po czym padłem obok niego na kanapę, starając się złapać oddech.

- A ty jesteś zakochany. - odpowiedział, posyłając mi cwany uśmiech, a moje ciało przeszedł prąd.

- Nie jestem zakochany. - zaprzeczyłem. - I przykro mi, że nie było seksu ty niewyżyty dzieciaku.

- To jakim cudem jest tu jego bluza? - Mikey podniósł się na łokciach, kiedy ja usiadłem po turecku przed nim, i oparłem twarz na dłoniach.

- Dał mi ją do spania, a ja zapomniałem mu ją oddać. - skłamałem, ale coś uderzyło mnie w tył głowy, że nie powinienem zmyślać, a tym bardziej przed nim. - Albo ja sam ją wziąłem. - wzruszyłem ramionami, jakby to była najzwyczajniejsza rzecz na świecie.

𝚠𝚑𝚊𝚝 𝚢𝚘𝚞 𝚌𝚊𝚗'𝚝 𝚜𝚎𝚎 × 𝑹𝒂𝒏𝒅𝒚 ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz