×3×

375 47 92
                                    

Okej, wiem że miałam zaczynać godzinę później, ale kuźwa obudziłam się o 7.35 i nie mogłam spać a chciałam już wstawiać, ale macie o 9.00.

Kto skomentuje najwięcej całego maratonu?

A kto wszystkie akapity wszystkiego? Madzia, wierzę w cb 😁😂❣️❣️❣️❣️

"Idealnie do zesrania"

×××

W poniedziałek obudził mnie budzik.

Smutne, prawda?

Ale cóż, wracamy do tej szarej rzeczywistości.

Przepraszam, tej bardziej szarej, w której codziennie trzeba wcześnie wstawać. I wychodzić z domu. Do ludzi.

Ughh...

Wstałem naprawdę niechętnie. Powłokłem się do szafy, a Cameron powlókł się za mną, ale on był wyraźnie zadowolony, i nie wyglądał jak panda, tylko jak pieseł. A tak, on zawsze tak wygląda. Naprawdę nie cierpię tej bezsenności.

Przetarłem twarz ręką, otwierając szafę. I oczywiście zobaczyłem siebie. No tak, zapomniałem wspomnieć, że po wewnętrznej stronie szafy jest lustro na całe drzwi. Uznałem że kiedy przyjdą moje farby namaluję tam chmury przy brzegach na górze. Albo najlepiej pomaluję całe szkło na czarno. Nie musiałbym oglądać swojej pobrannej wersji. A najlepiej to żadnej.

Wyciągnąłem z szafy czarne rurki za kostkę, klasyczną, białą bluzę oversize i równie białą bluzkę na długi rękaw, żeby zakryć dłonie. Dalej nie powiedziałem nikomu o ranach. Ogarnąłem się do końca w łazience, ponownie stwierdzając że muszę się wybrać do fryzjera.

Zabrałem z podłogi zapakowany plecak, i wyszedłem z pokoju, chowając telefon do tylnej kieszeni spodni. Zszedłem na dół, a Cameron jak zwykle szczęśliwy podreptał za mną.

I od razu uderzył we mnie mocny zapach spalenizny i smażonego sera, co znaczyło tyle, że mój "brat" znowu robi sobie tosty.

Elliot'a plan na życie musiał być naprawdę nieciekawy. Może i znałem go krótko, ale dałbym sobie rękę uciąć, że całe jego, trwające do wczoraj, wakacje, wyglądały tak samo.

Zwlekuje się na dół codziennie między godziną 9.00, a 11.00, dalej ubrany w piżamę. Odpala maszynę do panini i robi sobie tosty z szynką i serem, przez co potem śmierdzi na całym dolnym piętrze. Po zjedzeniu śniadania, siada do telewizora i gra w Minecraft'a, aż Richard go nie pogoni, albo zawoła na obiad. Po zjedzonym obiedzie idzie do siebie do pokoju, i cholera wie co tam robi, albo wraca do telewizora. Jeśli pierwsza opcja, w której poszedł do siebie jest aktywna, to około godziny 16.00 zawsze słyszę ciężkie kroki na schodach, a następnie słyszę muczenie interaktywnych krów, co znaczy tyle, że gość wraca do gry. I tak aż do końca.

W czasie niecałych 4 dni kiedy tu mieszkam, zdążyłem już zaliczyć glebę na kafelki w kuchni, kiedy Elliot zostawił tam skórkę od banana, oraz 2 razy wyjaśnić mu, co sobie robi jedząc tak tłuste rzeczy na śniadanie, oraz tłumacząc, że ja nie jadam śniadań. Jednak on jakby zupełnie zbywał moje uwagi, codziennie rano zostawiając maszynę podłączoną do prądu i rozgrzaną na maxa.

- Dzień dobry. - rzuciłem w jego kierunku, wchodząc do salonu, od razu kierując się do kuchni.

Tak jak przewidywałem, Elliot jest dalej ubrany w piżamę, i siedzi na kanapie waląc w pada. Wystawił w górę dwa palce, co znaczyło tyle, że jednak ma do mnie resztki szacunku.

- Sophie mówiła żebyś coś zjadł. - rzucił, a ja w tym czasie wywróciłem oczami, ponownie widząc rozgrzany toster.

- A ja mówiłem że nie jadam śniadań. - odpowiedziałem, włączając czajnik na herbatę. - I żebyś nie zostawiał włączonego tostera. Bo w końcu wywołasz pożar.

𝚠𝚑𝚊𝚝 𝚢𝚘𝚞 𝚌𝚊𝚗'𝚝 𝚜𝚎𝚎 × 𝑹𝒂𝒏𝒅𝒚 ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz