×27×

506 53 379
                                    

PISZE TĄ NOTKĘ 23 LUTEGO O GODZINIE 10.08 I NIE CHCE MI SIĘ CZEKAĆ TYLE CZASU NA PIOSENKĘ.

A TĄ NOTKĘ PISZE 29 LUTEGO I CAŁA EPKA TO SZTOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOHEROOOOOOOOOOOS

chyba pisanie żadnego rozdziału nie bolało mnie tak bardzo, przysięgam.

"zginął na miejscu"

×××

Całą drogę do mojego domu, czułem się tak, jak wyobrażałem sobie ekstazę. Nie mogłem przestać się uśmiechać. Do mojego mózgu cały czas wracał moment naszego pocałunku. Nie mogłem się tego pozbyć, cały czas czułem jego wargi na swoich.

- Wszystko dobrze? - zapytał nagle chłopak obok mnie.

- Chyba aż za dobrze. - odpowiedziałem, posyłałając mu trochę za szeroki uśmiech. - To był najlepszy wieczór mojego życia.

- Cieszę się. - odpowiedział. - Mój też. - jego dłoń zacisnęła się na mojej, a ja nie mogłem odeprzeć od siebie wrażenia że jest moim chłopakiem.

chcę, żeby był moim chłopakiem.

chcę tego jak niczego innego.

Miałem okropną ochotę, żeby wykrzyczeć mu w twarz że go kocham. Ale co to miałoby znaczyć? Przecież ja nawet nie wiem co to znaczy kochać. Nigdy tego nie doświadczyłem. Czuję się, jakbym nie miał prawa tego wypowiadać. A nawet o tym myśleć. Chyba po prostu dam sobie czas. Nie wiem, jak rozwinie się obecna sytuacja. To trudne.

- Andy, nie możesz się zamyślać. - ścisnął moją dłoń, wyrywając mnie z tego zamyślenia. - Nie musisz mi mówić o wszystkim, chociaż ze mną rozmawiaj, proszę.

Martwił się o mnie, tak strasznie się o mnie martwił. Przecież takie miałem zalecenia od psychologa - żeby nie mielić wszystkiego samemu. Tylko żeby rozmawiać.

- Racja, przepraszam. - uśmiechnąłem się nieśmiało. - Lubisz deszcz, Ryan? - to było autentycznie pierwsze pytanie które padło mi na język. Rye parsknął słodko.

- Deszcz jest romantyczny. - odpowiedział. - Tak, lubię deszcz. A ty?

- Boję się burzy, a pogoda deszczowa zatyka mi płuca i nie mogę oddychać. - zaśmiałem się smutno. - Ale gdyby deszcz nie zmieniał powietrza, kochałbym go jeszcze bardziej.

W tej chwili poczułem się dziwnie, mówiąc słowo "kocham", bo uderzyło we mnie, że tak naprawdę całkiem niedawno powiedziałem w głowie te słowa o chłopaku, który siedzi koło mnie. Nie wiem, co to za uczucie, ta miłość, ale jeśli to, co czuje teraz, to miłość, to niech nie ucieka.

- Jaki jest twój ulubiony kolor? - zapytał mnie wtedy.

- Szary. - odpowiedziałem natychmiast. - A twój?

- Niebieski. - odpowiedział, patrząc na mnie w skupieniu, a ja lekko się skuliłem. Wcale nie miałem niebieskich oczu, prawda?

- A nie żółty?

- Nie. - prychnął. - Czemu?

Zarumieniłem się, cholernie się zarumieniłem. Pomyślałem tak tylko dlatego, że Rye zawsze kiedy zakładał coś żółtego, wyglądał po prostu cudownie, i ten kolor niesamowicie do niego pasował.

- Tak po prostu. - odpowiedziałem szybko, pocierając swoje ramiona.

- Rye. - poruszyłem się niespokojnie, kiedy naszla mnie nagła myśl. - Skręć do siebie. Musisz wziąć ubrania. - złapałem go za nadgarstek nerwowo, a on zaśmiał się głośno.

𝚠𝚑𝚊𝚝 𝚢𝚘𝚞 𝚌𝚊𝚗'𝚝 𝚜𝚎𝚎 × 𝑹𝒂𝒏𝒅𝒚 ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz