Rozdział XLIII

6.7K 513 89
                                    


Gdy się obudziłem, było mi przyjemnie ciepło. Wiedziałem, że to zasługa Nasira obejmującego mnie czule całą noc. Tym bardziej nie miałem ochoty otwierać oczu, jednak zmusiłem się do tego.

W pomieszczeniu panował półmrok, gdyż okiennice były zamknięte i przez wąską szparę wpadało niewiele światła. Wiedziałem jednak, że zdecydowanie słońce już dawno wstało. Mimo to nie mogłem znaleźć w sobie siły, by się ruszyć. Mam wrażenie, że po tej rui jestem zdecydowanie bardziej wykończony niż po poprzednich. Nie czułem bólu, ale byłem zdecydowanie osłabiony, głodny i mimo długiego snu wycieńczony.

Poczułem jak dłoń Nasira sunie po moim udzie. Nie spał i wiedział, że ja też już nie. Nie miałem siły, zastanawiać się jak to wyczuł, chociaż podejrzewam, że po zmianach w oddechu. Mężczyzna objął mnie mocniej i delikatnie ucałował w kark.

To miejsce... tak to miejsce bolało. Nie był to nieznośny ból, ale miałem wrażenie, że jest tak tylko, dlatego że się nie ruszam. Nasir ugryzł mnie tam... mocno. To było jednocześnie najlepsze i najboleśniejsze doświadczenie w moim życiu... ale z jakiegoś powodu potrafię skupić się tylko na tym dobrym aspekcie.

Gdy wilkołak tulił się do mnie i czule sunął dłonią po moim ciele, próbowałem przypomnieć sobie wydarzenia ostatnich dni. Jednak... wszystko zlewało się w całości do tego stopnia, że nie potrafiłem powiedzieć, co działo się kiedy, ile trwało i ile właściwie z tego wszystkiego pamiętam.

Moje wspomnienia to głównie poplątane urywki. Niemniej... jestem świadomy wielu rzeczy. Tego, że robiliśmy to wiele razy, jak dobrze mi było i jak strasznie tego pragnąłem. Do tego stopnia, że gdyby Nasir zechciał przestać, błagałbym go, by tego nie robił. Odrzuciłbym dumę i padł przed nim na kolana. Pamiętam też, o czym wtedy myślałem. A nie było tego dużo. Głównie powtarzałem w myślach... a może i nagłos, że jest mi dobrze, że chcę więcej, mocniej... Ale były i te inne myśli, które mnie zaskoczyły. Kolejny dowód na to, że nie byłem do końca sobą. To ta wilcza część dominowała. Ta część zdawała sobie sprawę z tego, że to nie tylko czysta przyjemność. Ona miała do czegoś prowadzić.

Poruszyłem się po raz pierwszy, od kiedy się obudziłem. Położyłem swoją dłoń na brzuchu, jakbym mógł coś tam wyczuć. Może... jakieś nowe życie. W końcu za każdym razem, gdy Nasir we mnie dochodził, coś we mnie wyło ze szczęścia i na granicy świadomości zarówno ta ludzka, jak i wilcza część wiedziały, co to oznacza. Dziecko.

I o ile ta ludzka milczała, zepchnięta gdzieś na bok, tak ta wilcza czuła niewyobrażalną wręcz euforię. A teraz gdy na powrót stery przejęła rozsądna, ludzka część... Trzymam dłoń na brzuchu i ku własnemu zaskoczeniu uśmiecham się delikatnie.

Mój alfa jakby czytając mi w myślach, położył swoją dużą, ciepłą dłoń na mojej, na co uśmiechnąłem się szerzej.

Leżeliśmy tak dłuższą chwilę, dopóki Nasir nie odsunął się ode mnie. Jęknąłem cicho, wyrażając swoje niezadowolenie. Wilkołak wstał jednak i założył spodnie, po czym przyklęknął przy łóżku i złożył czuły pocałunek na moim czole.

- Przygotuję ci posiłek.

- Zostań...

- Chciałbym... ale muszę o was dbać.

Odsunął delikatnie włosy z mojej twarzy i wsunął je za ucho, po czym posłał mi szeroki pełen szczęścia uśmiech.

O nas... Więc teraz jestem w liczbie mnogiej. Odpowiedziałem mu podobnym uśmiechem i mocniej okryłem się kołdrą, bo gdy wilkołak zniknął, zniknęło i ciepło jego ciała.

- Chcę jajecznicę. Z rzodkiewką.

- Coś jeszcze?

- Hm... wodę z sokiem... ciepłą.

- Już się robi.

- Tylko nie przypal jajecznicy!

Wilkołak zatrzymał się z dłonią na klamce i posłał mi rozbawione spojrzenie.

- Postaram się. Ale niczego nie obiecuję.

***

Zjadłem śniadanie składające się z tylko trochę przypalonej jajecznicy z kawałkami rzodkiewki i gorącego napoju. Zjadłem naprawdę pożądaną porcję i dopiero gdy na talerzu nic nie zostało, poczułem się odrobinę bardziej żywy.

Nasir przyniósł mi misę z ciepłą wodą i pomógł mi się umyć. Po tym czułem się już znacznie bardziej żywy. Zwłaszcza że mój alfa delikatnie przeczyścił ranę na moim karku. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że rana musiała przez jakiś czas krwawić. Na szczęście nieznacznie. Mimo wszystko nieco zaschniętej krwi było na moich włosach i pościeli. Brunet obwiązał bandaż wokół mojej szyi i na koniec ucałował delikatnie miejsce, gdzie znajdowała się rana. Ubrałem się, uczesałem włosy i zaplotłem w luźny warkocz po czy wyszedłem odetchnąć leśnym powietrzem.

Spędziłem dwa dni zamknięty w czterech ścianach. Nic więc dziwnego, że westchnąłem, gdy zobaczyłem otaczającą mnie zieleń i poczułem wiatr na twarzy. Przywitałem się z Mirrą i resztą naszych pupili i przysiadłem na niewielkiej ławeczce, którą zrobił dla mnie Nasir.

Wkrótce mój alfa do nas dołączył. Wtuliłem się w niego i ponownie rozkoszowałem samą obecnością i tym niewinnym dotykiem. Teraz myśl o tym, że zostaniemy rodzicami, nie wydawała się straszna. Właściwie to... byłem odrobinę podekscytowany. Może rzeczywiście mam to w genach...

- Nasir?

- Tak kochany?

- Chyba... będziemy potrzebowali nowych rzeczy... dla mnie i dla dziecka.

- Lub dzieci.

- ... Co?

- Zazwyczaj rodzi się od jednego do trzech młodych.

- ... Teraz mi to mówisz?!

- Najczęściej jedno. Rzadziej zdarza się więcej, ale... zdarza się. Jednak to nieistotne.

- ... Może masz rację... W każdym razie... musimy wybrać się na targ.

- Nie teraz. Teraz Dyara musi o siebie dbać, odpoczywać i nie pracować zbyt ciężko. Zwłaszcza przez pierwsze dwa miesiące a może nawet i trzy.

- Nie jestem kaleką.

- Nie. Ale nie chcemy by tobie i maleństwu stała się krzywda.

- Boisz się, że co? Przepracuję się, zemdleję, upadnę i zginę?

Nagle wyraz twarzy alfy stał się bardzo poważny. Objął mnie delikatnie i jedną dłoń ułożył na moim brzuchu.

- Przez pierwsze dwa miesiące jest największe prawdopodobieństwo, że wydarzy się coś złego.

- ... Największe prawdopodobieństwo, że poronię?

- Tak... Najlepiej byś oszczędzał się przez nawet pierwsze trzy miesiące, bo jesteś męską omegą. Ale nie martw się za bardzo. Jesteś silny, zdrowy, dobrze się odżywiasz, nie masz powodów do stresu i twój alfa jest blisko ciebie. Tak więc wszystko, co sprzyja ciąży. Musisz tylko na siebie uważać i nie pracować zbyt ciężko.

- Ale... mogę zajmować się ogrodem i zwierzętami?

- Tak. Przebywanie na zewnątrz dobrze ci zrobi. Ruch także. Po prostu nie noś zbyt dużych ciężarów, nie zostawaj zbyt długo na słońcu i nie męcz się za bardzo. Jedz dużo i jeśli tylko czegoś zapragniesz, nie wahaj się mi o tym powiedzieć.

- ... Myślisz, że wszystko będzie dobrze?

- Jestem pewien.

Samotny wilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz