Rozdział XXI

6.7K 603 135
                                    

Gdy się obudziłem, obok mojego posłania leżał pełen bukłak wody, kilka garści jagód i pieczony królik. Mimo że był już zimny, zjadłem go niemal całego. Jagody nie zostawiłem nawet jednej. Bukłak natomiast po moim posiłku był niemal pusty.

To zresztą zrozumiałe. Byłem strasznie głodny. Podczas mojej dziwnej choroby nie jadłem prawie nic. Możliwe, że przez parę dni w ogóle nie jadłem. Trudno mi było ocenić, jak długo to wszystko trwało.

Teraz jednak czułem się... dobrze. Byłem wyspany. Najedzony. Gorączka i ból zniknęły.
Wnioskując po świetle, wpadającym przez wejście do jaskini był ranek. Wyszedłem na zewnątrz i już po chwili towarzyszył mi jeden z wilków. Chyba powinienem nadać mu jakieś imię... W końcu traktuje mnie bardzo... cóż... jakbym był jego panem... jak wierny psiak. A może on ma jakieś imię. Może zapytam o to tego kłamcę. Twierdził, że nie mówi... ale jestem pewien, że to, co słyszałem wczoraj, to nie były omamy.

Przeszedłem się nad strumień. Obmyłem twarz w zimnej wodzie i odetchnąłem świeżym powietrzem. Tego mi było trzeba po tak długim czasie spędzonym bez ruchu.

Gdy wróciłem do jaskini, nie była już pusta. Zignorowałem jednak dokładającego drew do ogniska mężczyznę i zająłem swoje stałe miejsce.

Odczekałem, aż skończy swoje zajęcie i łaskawie przestanie mnie ignorować. W końcu oderwał wzrok od ognia i napotkał moje spojrzenie. A zrobiłem wszystko, co mogłem, by zawrzeć w nim całą moją złość. Chyba zadziałało, bo zrobił minę zbitego psa. Postanowiłem jednak na chwilę... dosłownie na moment zapomnieć o złości i najpierw wyrazić wdzięczność.

- Dziękuję za posiłek i wodę. I za... cokolwiek robiłeś gdy... nie czułem się najlepiej. Nie zmienia to faktu, że naruszyłeś moją przestrzeń osobistą... ale wyjątkowo... powtarzam, WYJĄTKOWO ci wybaczę.

Mężczyzna wpatrywał się we mnie z uwagą. Chyba wiedział, że nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa.

- Nie wybaczę jednak kłamstwa. Rozumiesz mnie i potrafisz odpowiedzieć. A jednak perfidnie milczałeś przez ten cały czas. Więc? Masz coś na swoje usprawiedliwienie? A może dalej zamierzasz milczeć?

- ... Nie.

Wiedziałem! Cholerny kundel... Mówi, ale nie raczył nawet próbować wytłumaczyć mi, co się dzieje. Nie próbował nawet... przeprosić czy wytłumaczyć swojego postępowania.

- Więc?

- ... Ludzkie słowa są... trudne.

- Kłamca. W nocy mówiłeś płynnie.

- Znam niektóre słowa... nie wszystkie. Już od dawna nie... nie używałem ich. To... trudne. Mówienie.

- Jak widać nie aż tak.

Mężczyzna milczał przez chwilę. Chyba zastanawiał się co powiedzieć.

- To... jeśli powoli jest łatwiejsze. Hm... Jeśli... mówię powoli, wtedy jest lepiej... Ale niektóre słowa są... trudne. Inne łatwe. Ale dużo jest... trudne... trudnych. Tak. Dużo jest trudnych.

Cóż... ewidentnie nad każdym słowem musiał się porządnie zastanowić. No i ze składnią też mu szło tak średnio... ale potrafił się poprawić.

- ... Żądam wyjaśnień. Już się nie wymigasz. Po co mnie tu przyniosłeś?

- Byłeś ranny.

- Śledziłeś mnie! To twoje ślady znaleźli pod moim domem! To przez ciebie posądzili mnie o bycie wilkołakiem!

- Ale... jesteś nim.

- ... Co?

- Ty jesteś... wilkiem.

Samotny wilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz