Gdy obudziłem się, jaskinia była pusta. Ognisko musiało już dawno wygasnąć, więc wokół panował chłód. Przez wejście wpadało wystarczająco dużo światła. Byłem też w stanie dostrzec, co jest na zewnątrz. Wygląda na to, że gdy spałem, spadło nieco śniegu. Definitywnie znajdowaliśmy się gdzieś w lesie. Nic więcej nie dostrzegłem.
Nie czułem się zbyt dobrze. Nie chodziło już nawet o tępy i ciągły ból w udzie. Powróciło nieprzyjemne uczucie w dolnej części brzucha. Byłem też przekonany, że moja temperatura ciała była podwyższona. Być może była to reakcja na stres i silne emocje. Nie wiedziałem jak inaczej to wyjaśnić, bo takie objawy były mi po prostu nieznane.
Usłyszałem jakieś hałasy dobiegające z zewnątrz. Szczekanie i powarkiwanie. Dostrzegłem wilka poruszającego się przed jaskinią. Zwykłego wilka. Po chwili w przejściu pojawił się złotooki mężczyzna. Niósł w ręku... martwego królika.
Spostrzegł, że nie śpię i od razu do mnie podszedł. Z wielkim szokiem patrzyłem, jak siada i kładzie martwe zwierze tuż przede mną. Wpatrywał się we mnie, jakby na coś czekał. Przenosiłem spojrzenie na przemian z królika na wilka. Co to miało znaczyć? Mam coś z tym zrobić?
Minęła dłuższa chwila, aż w końcu mężczyzna powtórzył wczorajszy gest. Chyba jest lekko... skonfundowany. A przynajmniej tak to wygląda, gdy tak marszczy brwi. Psy czasem tak robią. Przechylają głowę i wpatrują się w ciebie, jakby zastanawiały się, co robisz i zadawały nieme pytanie. Pchnął królika w moją stronę, jakby dając mi do zrozumienia, że to... dla mnie?
- J-ja... nie rozumiem.
Mężczyzna drgnął, gdy usłyszał mój głos. Wydawał się nad czymś zastanawiać, po czym wziął bezwładne ciało w ręce i przysunął do swoich ust. Ze zgrozą patrzyłem, jak otwiera usta. Jego kły były dłuższe i ostrzejsze niż u człowieka. Z łatwością wbiły się w mięso. Po białym futerku pociekła krew...
Wrzasnąłem i odsunąłem się od mężczyzny jak od ognia. Ten wydawał się szczerze zaskoczony moją reakcją.
Ludzie mówili prawdę... oni są jak zwierzęta. On... oczekuje ode mnie, że to zrobię? Że zjem surowe mięso? Ja... może i jestem hipokrytą. Jem mięso, ale... to... to jest... ohydne. Czy on... ludzi także traktuje jako zwierzynę? Czy ja... ja jestem jego... Ale przecież nie karmiłby mnie, gdyby chciał mnie zjeść. Prawda?
Przypatrywał mi się jeszcze chwilę, po czym wstał i odłożył królika obok ogniska. Miałem wrażenie, że głęboko się nad czymś zastanawia. Wpatrywał się w bialutkie zwierzątko i znów marszczył swoje ciemne brwi.
Nagle poczułem silny skurcz w brzuchu i jęknąłem cicho. Mężczyzna błyskawicznie całą swoją uwagę zwrócił na mnie, co bardzo mi się nie podobało. Zbliżył się do mnie i przysiadł, ale tym razem wszedł na posłanie z futer. Próbowałem się odsunąć, ale nie miałem gdzie. Chwycił mnie i przyciągnął do siebie.
Strach mnie paraliżował, był tak blisko, że czułem jego ciepło. Objął mnie i ku mojej zgrozie zaczął obwąchiwać. Muskał nosem moją szyję i to na niej się skupił, a zwłaszcza na jej niższej partii. Przeszły mnie dreszcze, gdy poczułem jego ciepły oddech. Przed oczami stanął mi obraz tego, jak wielki czarny wilk rozszarpuje szyję Grimma... a później obraz mężczyzny wgryzającego się w wiotkie ciało królika.
Ciemnowłosy wziął głęboki wdech, po czym delikatnie musnął ustami moją szyję. Poczułem jego ciepły język i pisnąłem cicho. Mężczyzna zamarł na chwilę, po czym wydał z siebie głęboki, zwierzęcy pomruk. Byłem pewien, że zaraz poczuję zęby zaciskające się na mojej szyi i potworny ból. To jednak nie nastąpiło. Złotooki odsunął się ode mnie i najzwyczajniej w świecie wyszedł, zostawiając mnie z bijącym mocno sercem.
Przez kolejne kilkadziesiąt minut zajmowałem się badaniem stanu mojej nogi. Odwinąłem prowizoryczne bandaże, by zobaczyć, jaka jest sytuacja. Nie wyglądało to... bardzo źle. Było zaskakująco dobrze. Rana była oczywiście świeża i dość poważna, jednak jeśli wzięło się pod uwagę, że mogło być znacznie... znacznie gorzej... było całkiem dobrze. Zwłaszcza że nie zauważyłem żadnych oznak infekcji. Postanowiłem nie związywać opatrunku. Noga była opuchnięta, a skoro krwawienie ustało, postanowiłem dać jej odrobinę odetchnąć. Zimne powietrze działało bowiem niemal kojąco na ból.
Leżałem tak przez długi czas, zastanawiając się, jakie mam szanse na ucieczkę. Próbowałem ocenić ile czasu potrzeba, by rana zaleczyła się całkowicie, a ile by być w stanie chodzić.
Na razie próby chodzenia byłyby pozbawione sensu. Muszę poczekać jeszcze, chociaż kilka dni inaczej rana się otworzy. Byłem szczerze zdumiony, że zrosła się bez zszywania. Co prawda pocisk był niewielki, ale to... to naprawdę dziwne. Może to i nie trzymało się sensu, ale zdecydowanie działało na moją korzyść.
W każdym razie, jeśli teraz wstanę i spróbuję uciec, to daleko nie zajdę. Muszę wytrzymać jeszcze przynajmniej kilka dni. Jeśli będzie goić się dobrze... to jeśli wyczekam na odpowiedni moment, a on zniknie na dłuższy czas tak jak teraz... to może przy odrobinie szczęścia uda mi się gdzieś dojść. Wystarczy iść na południe. W końcu dojdę do jakiejś wioski.
Jednak... pozostaje jeszcze kwestia ciepłego stroju. Wśród ubrań rzuconych w kącie jaskini znajdował się mój płaszcz. Wydaje mi się, że... że ten wilk... mężczyzna... wilkołak tutaj nie żyje. A przynajmniej nie cały czas. To chyba tylko... coś w rodzaju tymczasowego leża. Ma tu miejsce do spania i ubrania, które może założyć, gdy jest w ludzkiej formie i nic więcej. Może w tej stercie znajdę też coś dla siebie.
CZYTASZ
Samotny wilk
WerewolfKiedyś wilkołaki były realnym zagrożeniem. To one władały lasami. Niekiedy kryły się wśród ludzi. Tak było sto lat temu, gdy człowiek nie wiedział jak się bronić. Był zbyt słaby i przerażony. Dzisiaj... dzisiaj usłyszeć o nich można głównie w histor...