Rankiem opuściliśmy karczmę i już mieliśmy udać się do domu. Ja jednak zastanawiałem się, czy nie powinienem kupić czegoś jeszcze. W końcu w najbliższym czasie nie będzie okazji by tu przyjść. Po chwili wahania wskazałem Nasirowi na jedno ze stoisk.
- Weź od tego mężczyzny worek ziarna. Któryś z tych mniejszych. Przyda się dla kur. W końcu w najbliższym czasie tu nie przyjdziemy.
- A ty?
- A ja będę dosłownie w zasięgu twojego wzroku. Widzisz tamten wóz? Ostatnio wpadł mi tam w oko ciepły, zimowy płaszcz. Może jeszcze tam jest. Jeszcze jest jesień więc powinien sprzedać go za mniej. A skoro spędzę ponad pół roku w domu, to nie będę miał okazji, by kupić coś przed zimą. Poradzisz sobie? Jeden worek. Nie bierz dużego, bo to ty będziesz dźwigał.
- ... A nie możemy...
- Nasir... Naprawdę? Tracimy czas. Im szybciej to załatwimy, tym szybciej wrócimy do domu.
- ... No dobrze. Niech ci będzie.
Wilkołak stanął przy stoisku i naburmuszony czekał na swoją kolej. Ja natomiast zajrzałem do wozu, który ostatnio upatrzyłem. Teraz mężczyzna sprzedawał głównie lekkie, cienkie ubrania, ale gdy zapytałem o płaszcz, to skądś go wygrzebał. Był ciemnoszary i wyszywany ciepłym futrem. Miał kaptur i był wystarczająco długi. Trochę się potargowałem i byłem zadowolony z ceny, na której stanęło. Już po chwili byłem szczęśliwym właścicielem płaszcza.
Rozejrzałem się w poszukiwaniu Nasira i ten właśnie rozmawiał ze sprzedawcą. Chciałem ruszyć w jego stronę, ale wtedy akurat ktoś na mnie wpadł. Mężczyzna przeprosił i podniósł płaszcz, który przez niego upuściłem. Oddał mi go i jeszcze raz przepraszając, prędko odszedł.
Gdy tylko na powrót skupiłem się na stoisku, mój alfa już zmierzał w moją stronę szybkim krokiem i ciskał gromami z oczu. No ale przynajmniej kupił to, co miał kupić. Złapałem go za ramię, nim ten ruszył w pościg za biednym pechowym przechodniem.
- No już, już. Wstrzymaj wierzchowca mój ty rycerzu.
- Kto to był? Czego chciał?
- Po prostu gdzieś się śpieszył i na mnie wpadł. Wiem, że to okropny czyn, ale okaż mu łaskę.
- Jesteś pewien, że nic ci się nie stało?
- Nie. Nie uderzył we mnie mocno. Tylko lekko barkiem. Jego szczęście, że płaszcz się nie pobrudził. Wtedy kazałbym ci przynieść mi jego głowę na tacy.
- Zrobiłbym to.
- No oczywiści mój alfo. A teraz mam dla ciebie dobrą wiadomość. Idziemy do domu.
Tak jak się spodziewałem, brunetowi od razu się humor poprawił. Jednak jeśli mam być szczerym... mi także. Było miło. Norwitch to ładne miasteczko. Jednak... To nie dom.
***
Byliśmy w drodze od czterech godzin, gdy zauważyłem, że coś jest nie tak. Na początku było to dziwne uczucie, że o czymś zapomniałem. Czegoś mi brakowało. Zastanawiałem się, czy nie zostawiłem czegoś w karczmie, ale jedyna rzecz, która przychodziła mi na myśl to moja czerwona chusta a ją miałem przecież na głowie.
Dotarło to do mnie, gdy zamykałem manierkę z wodą. Stanąłem jak wryty i gapiłem się na moją dłoń. Nasir pytał, co się dzieje, ale dopiero po dłuższej chwili byłem w stanie coś z siebie wykrztusić.
- Nie ma jej!
- Słucham?
- Obrączki! Nie ma!
![](https://img.wattpad.com/cover/185381814-288-k115681.jpg)
CZYTASZ
Samotny wilk
Kurt AdamKiedyś wilkołaki były realnym zagrożeniem. To one władały lasami. Niekiedy kryły się wśród ludzi. Tak było sto lat temu, gdy człowiek nie wiedział jak się bronić. Był zbyt słaby i przerażony. Dzisiaj... dzisiaj usłyszeć o nich można głównie w histor...