Rozdział XXXII

6.6K 538 27
                                    

- Poznać się lepiej...

- Tak. Żyjemy pod jednym dachem i na pewno nie zmieni się to jeszcze przez dwa... może nawet trzy miesiące, jeśli zima będzie się dłużyć, a to przecież prawdopodobne. Równie dobrze możemy przez ten czas... trochę się o sobie dowiedzieć. Skoro potrafimy siedzieć przy jednym stole i rozmawiać to nie jest jeszcze tak źle. Przyznam, że już nawet nie zdarza mi się myśleć o zrobieniu ci krzywdy.

- To... pocieszające.

- No właśnie. Więc... może jak nie wyszło nam po wilczemu... to spróbujmy po ludzku. Po prostu... porozmawiajmy. Poznajmy się.

- Dobrze... co Dyara chciałby wiedzieć?

- Hm... na przykład... dlaczego jesteś sam, a nie ze swoim stadem? Dlaczego przebywasz w towarzystwie wilków, a nie innych wilkołaków?

- To... długa historia.

- Mamy czas.

- Ja... należałem do dużego i sinego stada. Takiego, które musi być rządzone silną ręką. Mój ojciec był przywódcą. Najsilniejszym alfą. Z czasem ktoś musiał przejąć jego rolę i oczywistym było, że będzie to jego syn. Nikt nie był jednak pewien który. Mam starszego brata, któremu bardzo zależy na pozycji. Jako młodszy też miałem prawo do przejęcia władzy. Liczy się głównie siła. Jednak... nie uważałem, by było to konieczne. Nie ciągnęło mnie do tego. Więc... pozwoliłem mojemu bratu spełniać się w roli przywódcy i trzymałem się z tyłu. On jednak zawsze widział we mnie zagrożenie. Pewnego dnia... sprzeciwiłem się mojemu bratu. Nie byłem w stanie się powstrzymać... Po prostu... próbowałem go zabić.

- Co... co takiego zrobił?

- ... Chodziło o jego omegę. Naznaczył ją, gdy była bardzo młoda. Samo to było... przez wszystkich postrzegane źle, ale nikt nie protestował. Oni nie byli sobie przeznaczeni, ale mój brat o to nie dbał. Nigdy nawet nie wierzył w coś takiego. Potrzebował omegi, która szybko urodzi mu szczenięta, bo wtedy niejako... umocniłby swoją pozycję względem mnie. To jak... rozumiesz... ludzie mają swoich królów. Król musi mieć syna, by przekazać dalej władzę. Jeśli mój brat miałby młode, które będzie alfą, a najlepiej męską alfą, w porównaniu do mnie miałby większe poszanowanie. Cenimy sobie... silne geny. A mój brat wybrał omegę z dobrej rodziny. Niestety była wówczas bardzo młoda a on nie zamierzał czekać.

- ... Nie skończyło się to dobrze prawda?

- Ascal chłopak, którego wybrał mój starszy brat to dobra osoba. Był niejako doskonałą omegą... ale nie dla żądnego władzy alfy. Łagodny, odrobinę strachliwy, spokojny, cichy i... uległy. Nie pasował do mojego brata, ale... zakochał się w nim. Zgodził się na oznaczenie i chciał dać mu młode. Jednak... męskie omegi, mimo iż częściej rodzą alfy... mają też większe prawdopodobieństwo, że nie donoszą ciąży. Ascal nie dość, że jest mężczyzną, to był wówczas jeszcze młody. Mój brat powinien zaczekać jeszcze co najmniej trzy lata z planowaniem rodziny. Owszem omegi dostają pierwszej rui w wieku... nawet czternastu lat nie znaczy to, że są w pełni gotowe na dzieci. W naszych oczach same wciąż są jeszcze dziećmi. Wypada poczekać, aż osiągną osiemnaście lat w wyjątkowych przypadkach przynajmniej szesnaście, ale w takim wypadku trzeba być świadomym niebezpieczeństwa.

- Ile lat miał ten chłopak?

- Piętnaście. Zaszedł w ciąże już przy pierwszej rui po oznaczeniu przez mojego brata. Poronił, gdy był mniej więcej w drugim miesiącu. Kilka tygodni przed swoimi szesnastymi urodzinami. Był załamany... a mój brat wściekły. Na niego. Za to, że okazała się za słaby. Jednak mój brat niczego się nie nauczył. Minęło jakieś pół roku i gdy tylko Ascal wrócił do formy, mój brat zabrał się za płodzenie potomka. Jak zapewne się domyślasz, tym razem też się nie udało. To było niemal pewne. Ascal wciąż był za młody, a jednocześnie jego organizm był wymęczony. Omegi źle znoszą takie sytuacje, a on był wyjątkowo kruchy. Pomagałem mu, jak mogłem, bo ze strony mojego brata nie mógł liczyć nawet na współczucie. A potrzebował czyjejś obecności. Nie chciał jeść, a od swojego partnera mógł liczyć tylko na krzyki i groźby. Starałem się namawiać go do jedzenia czy wyjścia na zewnątrz. Robiłem to, co powinien robić jego partner. Opiekowałem się nim. Nie dlatego że czegoś od niego chciałem. Nie chcę by Dyara pomyślał, że miałem jakieś... motywy. Po prostu... on był słaby, a ja jako alfa czułem się w obowiązku mu pomóc. A może po prostu... współczułem mu. Miałem wtedy siedemnaście lat. Ascal był kilka miesięcy młodszy ode mnie. Ja nie myślałem wtedy jeszcze o założeniu rodziny, a on już stracił dziecko. I o ile za pierwszym razem ryzyko poronienia było wysokie... tak za drugim było niemal pewne, ale mój brat był zbyt zaślepiony. A gdy Ascal poronił po raz drugi... a później przez prawie rok nie zachodził w ciąże, mój brat był... wściekły. Może dlatego, że liczył, iż zdąży zapewnić sobie potomka przed tym, jak osiągnę osiemnastą wiosnę. Wtedy niejako mogłem zacząć ubiegać się o przejęcie władzy. Nie planowałem tego, ale... mój brat chciał mieć pewność. Aż w końcu... Ascal ponownie zaszedł w ciąże... i wszystko wydawało się dobrze zapowiadać.

Samotny wilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz