Rozdział XLV

5.4K 465 99
                                    


Cóż... ta pełnia okazała się taka jak zazwyczaj. Była może odrobinę cięższa, bo Nasir postanowił nie iść na całość. Przyznam, że odrobinę mi to przeszkadzało. Od miesiąca nie doszło między nami do niczego większego, a zazwyczaj podczas pełni się nie ograniczamy. Jednak Nasir wolał nie ryzykować. To pierwszy miesiąc. Najtrudniejszy. Dlatego przez te trzy dni, gdy księżyc sprawiał, że mieliśmy na siebie większą ochotę niż zazwyczaj, byliśmy razem i próbowaliśmy ulżyć sobie, jak tylko się da... ale na całość nie poszliśmy.

Kolejne dni mijały spokojnie. Zajmowaliśmy się swoimi zwyczajowymi obowiązkami. Próbowałem się trochę oszczędzać, ale czułem się doskonale. Wręcz lepiej niż zazwyczaj, bo w mojej głowie ciągle była myśl o tym nowym życiu, które się we mnie rozwija. Jeszcze nie doświadczyłem żadnych niedogodności z tej sytuacji, więc tym bardziej się z tego cieszyłem.

Za każdym razem, gdy się przebierałem, oglądałem swój brzuch z każdej strony. Nie jadłem jakoś specjalnie więcej, jednak podejrzewam, że z czasem się to zmieni. Nasir coraz częściej pytał się, jak się czuję, a ja za każdym razem odpowiadałem zgodnie z prawdą. Czułem się doskonale.

Coraz częściej rozmyślałem o dziecku. Zastanawiałem się, czy to będzie chłopczyk, czy dziewczynka... Rozmyślałem nad potencjalnymi imionami... Próbowałem sobie wyobrazić jak będzie wyglądać... Czy będzie miało niebieski, czy złote oczy, białe czy czarne włosy, jasną cerę po mnie czy nieco ciemniejszą po Nasirze...

Przyznam, że trochę bałem się tego, co powiedział mi wilkołak. O tym, że dzieci rodzą się w formie pośredniej. Jednak... to chyba bez znaczenia. Aby urodziło się zdrowe.

Dni zamieniły się w tydzień... a później w kolejny. Z każdym dniem byłem coraz bardziej zniecierpliwiony. Czekałem na... sam nie wiem. Jakiś ruch lub cokolwiek. Oczywiście wiem, że dziecko jest jeszcze za małe... ale chciałem tylko jakiegoś małego znaku.

Zacząłem coraz więcej rozmawiać z Nasirem. Opowiadałem o tym, jak wyobrażam sobie naszego maluszka, wymieniałem rzeczy, które uważałem za niezbędne i pytałem go o imiona, które przychodziły mi do głowy. W końcu on też powinien mieć prawo uczestniczenia w wyborze imienia. Nie mogłem jednak zdecydować się na coś konkretnego.

W każdym razie lęk, który czułem jeszcze dwa miesiące temu, zniknął. Pragnąłem tego. Pragnąłem całym sercem. Nie spodziewałam się, że będę tak bardzo się z tego cieszyć. Obecnie większość moich myśli pochłaniało moje maleństwo a może nawet... maleństwa. Ostatnio myśl o bliźniętach mnie przerażała a teraz... bliźnięta byłyby wspaniałe. Dwa razy tyle szczęścia! Czy to miał na myśli Nasir, gdy mówił, że instynkt wszystko rozwiąże? Czy to ta omega we mnie sprawia, że tak się z tego cieszę? Chyba tak. Jednak... to zdecydowanie prawdziwa radość. Ta ludzka część mnie także nie ma wątpliwości, iż dzieci to szczęście.

Jedyne co czasem studziło mój zapał to zachowanie Nasira. Nie robił nic złego. Po prostu momentami miałem wrażenie, że niespecjalnie podziela mój entuzjazm. To ja ciągle mówiłem o dziecku. On zazwyczaj słuchał w ciszy. Coraz częściej czuję na sobie to jego poważne spojrzenie i nie mam pojęcia, o co może mu chodzić.

Może po prostu martwi się. Ja nie wyobrażam sobie, że mógłbym stracić dziecko... może on o tym myśli. Kiedy ja skupiam się wyłącznie na pozytywach, on martwi się o potencjalne zagrożenia. Tak może być.

Na samą myśl, że coś mogłoby się stać przeszły mnie dreszcze. Siedziałem właśnie w głównej izbie. Czytałem jedną z książek Nasira. To krótkie opowiadania. Będą doskonałe do czytania dziecku na dobranoc.

Jakbym wywołał wilka z lasu... dosłownie... do środka wszedł Nasir. Słońce już niemal zaszło. Już zaczynałem się martwić, ale na szczęście wrócił cały i zdrowy.

Był z wilkami na polowaniu. Przez ostatni miesiąc nie odstępował mnie na krok, a dzisiaj z poważną miną powiedział, że wybiera się na polowanie. Oczywiście nie zamierzałem mu tego zabraniać. Z jakiegoś powodu miałem wrażenie, że to będzie raczej coś w rodzaju odpoczynku i rozmyślania. Bo już od kilku dni mój alfa głęboko nad czymś rozmyślał.

Gdy wrócił, wydawał się w specyficznym nastroju. Był odrobinę poważny, ale jednocześnie spokojniejszy i jakby bardziej zdecydowany, niż gdy widziałem go ostatnio.

Posłałem mu uśmiech, a on odpowiedział mi bledszym odpowiednikiem, po czym usiadł naprzeciw mnie. Nie odzywał się, więc kontynuowałem lekturę. Robiłem to przez kilka dobrych minut, nim usłyszałem jego głos.

- Dyara?

- Tak?

- Możemy porozmawiać?

Niepewnie spojrzałem na bruneta. Nie wiedziałem skąd ten łagodny, ale jednocześnie lekko poważny ton. Odłożyłem książkę, zapisując w pamięci, przy którym opowiadaniu skończyłem i spojrzałem na Nasira poświęcając mu swoją uwagę w pełni.

- Oczywiście, że możemy porozmawiać. Czy coś się stało?

- ... Nie do końca.

- Czy to ma związek z tym, że ostatnimi czasy zachowujesz się trochę dziwnie?

- Tak.

- No to słucham, bo jestem ciekaw.

- ... Ja... Nie jestem pewien jak to ująć.

- Och przestań. Przecież wiesz, że nie jestem delikatną panienką. Co się stało? Coś z wilkami?

- Nie... nie o to chodzi.

- Więc?

- Chodzi o to, że... twój zapach się nie zmienia.

- ... Nie bardzo rozumiem... Insynuujesz coś? Coś nie tak z tym, jak pachnę?

Powiedziałem to zaczepnie, tak by troszeczkę zażartować. Jednak Nasir nie wydawał się rozbawiony, co troszeczkę mnie zaniepokoiło.

- Ej... O co chodzi?

- Dyara... proszę... nie denerwuj się...

- Jak mam się nie denerwować, gdy tak zaczynasz? Powiedz po prostu, o co chodzi.

- Ja... nie mówiłem nic, bo myślałem, że trzeba po prostu jeszcze trochę poczekać i nie chciałem wprowadzać cię w błąd, ale... teraz jestem pewien. Więc... w trakcie ciąży zapach omegi się zmienia. Zazwyczaj w pierwszym miesiącu. To kwestia dwudziestu do trzydziestu dni. Ponadto... w trakcie pierwszych miesięcy omegi czują większe bądź mniejsze mdłości. A ich zachowanie podczas pełni niemal zawsze się zmienia. Tak naprawdę brak zmiany to odosobnione przypadki.

Poczułem, jak nagle robi mi się zimno. Rozumiałem co Nasir mówi jednak nie chciałem łączyć tego w logiczną całość.

- Co masz przez to na myśli?

- ... Dyara... ukochany... tym razem po prostu nie wyszło.

- ... Nie jestem w ciąży?

Alfa nie odpowiedział, jednak patrząc mi prosto w oczy, zaprzeczył ruchem głowy.

Miałem wrażenie, że moje serce pęka. Przecież... to miało być niemal pewne. Po to jest ruja. Więc dlaczego... Dlaczego nie!?

Poczułem, jak wzbierają we mnie łzy. Nasir patrzył na mnie współczującym wzrokiem, ale... to jedynie mnie rozgniewało. Wyciągnął dłoń w moją stronę, a ja wstałem, niemal przewracając przy tym krzesło.

- Dyara...

- Nie!

Szybkim krokiem ruszyłem do sypialni i wchodząc do środka, trzasnąłem drzwiami. Słyszałem, że Nasir wstaje, ale nie wszedł za mną. Jedynie delikatnie zapukał w drzwi.

- Dyara... mogę wejść?

- Zostaw mnie!

- Proszę...

- Powiedziałem, idź sobie!

Zapadła chwila ciszy jednak wiedziałem, że jest pod drzwiami. W końcu rozległ się dźwięk oddalających się kroków a ja rozgoryczony padłem na łóżko. Czułem się... oszukany.

Samotny wilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz