Minęło kilka dni nim Nasir w końcu pozwolił mi wstać z łóżka i wyjść na zewnątrz. Pomógł mi ciepło się ubrać, po czym podtrzymując mnie, powoli i ostrożnie poprowadził przez dom. Bolało, ale odzyskałem już nieco siły i byłem w stanie iść. Sam pewnie bym się przewrócił, ale Nasir trzymał mnie mocno pod ramię. Opierałem się o niego niemal całym ciężarem ciała, ale ważne, że się ruszałem.
Gdy w końcu opuściłem ściany domu, odetchnąłem głęboko i nasyciłem oczy intensywnymi kolorami. To był jeden z najpiękniejszych widoków w ciągu ostatnich tygodni. Mirra, Ziego i pozostałe wilki nastroszyli uszy na mój widok. Ogony pierwszej dwójki zaczęły poruszać się delikatnie z powstrzymywanej ekscytacji. Jak miło, że cieszą się na mój widok.
Mój alfa pomógł mi usiąść na ławeczce, a Mirra natychmiast do mnie podbiegł. Nie skakał tak jak miał w zwyczaju, tylko spokojnie czekał, aż wyciągnę do niego rękę i pogłaszczę. Tak też oczywiście zrobiłem. To było takie miłe i znajome uczucie. Jego sierść była gęsta i miła w dotyku. Popołudnie było rześkie, ale słońce przyjemnie grzało moją twarz. Nasir usiadł obok mnie, objął mnie w pasie, a ja oparłem się o jego ramię.
- Dobrze znów odetchnąć świeżym powietrzem.
- Pamiętaj, co mi obiecałeś. Tylko na chwilę.
- Przecież to mi nie zaszkodzi. Wręcz przeciwnie.
- Przeziębisz się.
- Myślałem, że wilkołaki nie mogą się przeziębić.
- Masz osłabioną odporność. Jesteś podatniejszy na choroby. Więc jak najbardziej możesz się przeziębić.
- Będzie dobrze. Nie bądź taki nadopiekuńczy.
- Nie jestem nadopiekuńczy. Moje obawy są jak najbardziej uzasadnione. Twoje rany wciąż się goją, nie musimy dokładać do tego jeszcze zwalczania choroby.
- Nasir nie przeziębię się od samego przebywania na zewnątrz. Nasz dom jest wspaniały i kocham go, ale jest tam duszno, a ty nie sprzątasz zbyt dokładnie więc na dodatek czuć kurzem.
- Dobrze, już dobrze. Niech ci będzie. Posiedzimy chwilę dłużej.
Przez jakiś czas po prostu siedzieliśmy i rozkoszowaliśmy się spokojem. Być może niepotrzebnie rozpocząłem ten temat, jednak martwiło mnie to od dłuższego czasu, a tak naprawdę żadna chwila nie byłaby dobra.
- Nasir... czy tych ludzi jest więcej?
- Łowców?
- Tak.
- Boisz się?
- ... Jestem przerażony. Zabiłeś ich czterech, ale co jeśli było ich więcej?
- Zazwyczaj pracują w małych grupach. Jak najemnicy. Nie współpracują między sobą. Zwłaszcza ci, którzy robią to dla pieniędzy.
- Jednak na pewno mają jakichś bliskich. Ktoś będzie ich szukał.
- Niekoniecznie. To wyrzutki. Nie mają rodzin. Zazwyczaj to fanatycy lub zwykli mordercy szukający zarobku.
- Więc... nie będą ich szukać?
- Nie. A nawet jeśli... Nie martw się. Ochronię cię. Nie pozwolę, by ktoś ponownie cię skrzywdził. Wilki będą patrolować okolicę. Nikt nie wkroczy na mój teren bez mojej wiedzy. A jeśli ośmieli się naruszyć nasz spokój, rozciągnę jego wnętrzności pomiędzy drzewami i zostawię, by zeżarły je padlinożercy.
W głosie mojego alfy było tyle nienawiści, że przeszły mnie dreszcze. Coś w jego zachowaniu mnie niepokoiło. Nie rozumiałem skąd w nim aż tyle... goryczy i gniewu.
CZYTASZ
Samotny wilk
Hombres LoboKiedyś wilkołaki były realnym zagrożeniem. To one władały lasami. Niekiedy kryły się wśród ludzi. Tak było sto lat temu, gdy człowiek nie wiedział jak się bronić. Był zbyt słaby i przerażony. Dzisiaj... dzisiaj usłyszeć o nich można głównie w histor...