Rozdział XLVI

5.3K 556 63
                                    

[Napisałam w weekend 15 rozdziałów. Pochwalcie mnie. 😺

A tak poza tym brakuje mi jakichś 50 gwiazdek do tysiąca w tym opowiadaniu. Jak będzie 1000, to stanie się coś fajnego. 😏]

Dlaczego czuję się tak okropnie? Przecież na początku nawet nie chciałem dziecka... Nie straciłem go po prostu... nie zaszedłem w ciążę... Mimo że powinienem. Nasir mówił, że prawdopodobieństwo jest wysokie więc dlaczego...

Wtuliłem się mocniej w poduszkę. Przestałem już płakać. Teraz po prostu zastanawiałem się... co jest ze mną nie tak. Może i początkowo nie podchodziłem do tego z wielkim entuzjazmem... ale... naprawdę zacząłem pragnąć tego dziecka...

Usłyszałem, jak drzwi otwierają się, a następnie ostrożne kroki Nasira. Byłem zwrócony twarzą do ściany, więc nie widziałem go. Czułem jednak jego obecność. Przysiadł na łóżku i delikatnie pogłaskał mnie po głowie.

- Dyara... kochany... nic się nie stało.

Mocniej zacisnąłem dłonie na poduszce. Nic się nie stało? Od ponad miesiąca nie robiłem nic, tylko pieprzyłem o tym dziecku. A on...

- Kiedy się domyśliłeś?

- Ja... Zacząłem podejrzewać coś na kilka dni przed ostatnią pełnią. Po niej byłem już niemal pewny, ale... dopiero dzisiaj zaakceptowałem to jako fakt.

- Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś?

- Bo... chciałem być pewny. Gdybym ci to powiedział, a ty jednak byłbyś w ciąży, stres mógłby ci zaszkodzić... i sprawiłbym ci niepotrzebną przykrość.

- ... To moja wina.

- Nie... Nie twoja. To niczyja wina.

- Skąd wiesz?!

Zerwałem się i usiadłem, by spojrzeć mu w oczy. Ponownie miałem ochotę płakać.

- Dyara... po prostu... Matka Natura postanowiła, że to jeszcze nie czas.

- Miałem ruję tak? Powinienem zajść.

- Zdarza się czasem, że...

- Może ja po prostu nie mogę zajść w ciążę.

Wyraz troski na twarzy Nasira zastąpiło zaskoczenie, po czym ponownie wróciła troska.

- O czym ty mówisz... To na pewno nie tak.

- Skąd wiesz? Jestem mieszańcem... może ja... nie mogę zajść w ciążę, bo... bo sam nie wiem. Może jestem jakiś wybrakowany. Tak o mnie myślałeś na początku prawda? Nie czułem więzi między nami, dorosłem późno i nadal wiele mi brakuje! Więc może ja naprawdę jestem wybrakowany... Może nie mogę dać ci dziecka.

- Dyara... nie myśl, tak proszę. Nigdy nie byłeś wybrakowany. Jesteś inny... ale nie ma w tym niczego złego. Nie jesteś odosobnionym przypadkiem. Zbliżenie podczas rui nie musi oznaczać dziecka. To... czasem się zdarza. Naprawdę. Spróbujemy ponownie za niewiele ponad miesiąc. Za kilka dni spędzimy pełnię razem... A za miesiąc twoją ruję więc... nie martw się. Jeden raz nic nie oznacza.

- A jeśli... a jeśli mam rację?

Mój alfa spojrzał na mnie z pełną powagą. Przechylił nieznacznie głowę i przyjrzał się mojej twarzy, po czym ostrożnie ułożył swoją dłoń na moim policzku i uśmiechnął się delikatnie.

- Nieważne co by się nie działo... liczy się tylko to, że jesteśmy razem. Tak długo, jak będziesz przy mnie, będę szczęśliwy. Jesteś moją bratnią duszą... nie potrzebuję niczego więcej.

- ... Ja... naprawdę się cieszyłem. Chciałem tego dziecka... Teraz czuję się jak głupiec.

- Kochanie... ja także się cieszyłem. Także go pragnąłem i nadal pragnę. Dlatego będziemy próbować, aż nam się uda. Jednak... to ty jesteś i zawsze będziesz najważniejszy. Dlatego rozchmurz się. Wszystko będzie dobrze.

- Nawet bez dziecka?

- Tak.

- Nie jesteś na mnie zły?

- A o co miałbym być zły? Jestem tylko smutny. I nie z powodu dziecka a z twojego. Bo ty jesteś smutny. A gdy widzę twoje łzy, cierpię. Więc proszę... nie martw się już.

- ... Następna ruja jest już bliżej niż dalej.

- Owszem.

- Ja... Tym razem chcę wiedzieć na bieżąco. Jeśli znowu będzie wyglądać na to, że się nie udało... powiedz mi. Nie chcę fałszywych nadziei.

- Będę z tobą szczery. Obiecuję. Jednak... obiecaj mi, że nawet jeśli się nie uda nie załamiesz się. W naszym przypadku może wyjść dopiero za drugim... trzecim czy nawet dziesiątym razem. Nie możesz dać się stłamsić przez takie okropne myśli. Zwłaszcza że nie masz podstaw, by tak myśleć. Może rzeczywiście jako mieszaniec różnisz się od większości omeg... ale jestem pewien, że skoro przechodzisz ruję w ten sam sposób jak każda, to możesz mieć dzieci. Może po prostu prawdopodobieństwo ciąży jest mniejsze niż zazwyczaj. Więc?

- Nie będę się już załamywał. Obiecuję.

Wilkołak uśmiechnął się szeroko i przytulił mnie, a ja odetchnąłem głęboko jego zapachem. Uspokoiłem się już. Może Nasir miał rację. Za bardzo to wszystko przeżywam. Mamy czas. Mamy mnóstwo czasu.

- Może to i lepiej. Może jeszcze nie jestem gotowy.

- Wydaje mi się, że na to nie da się być w pełni gotowym. Jestem jednak pewien, że gdy przyjdzie nam zostać rodzicami, poradzimy sobie.

- ... Jesteś starszy ode mnie. Miałeś więcej czasu, by się przygotować.

- Cóż... dopóki cię nie poznałem, nie myślałem o dzieciach.

- Naprawdę?

- Ja... byłem młody, gdy mnie wygnano. Dopiero wchodziłem w okres, w którym zaczyna się szukać poważnego partnera.

- ... Byłeś z kimś wcześniej?

Zapytałem o to z czystą ciekawością. Raczej nie byłem zazdrosny o jego potencjalne romanse w przeszłości. Skądś miałem w sobie przeświadczenie, że ktokolwiek to był nie równał się ze mną. W końcu jestem bratnią duszą Nasira.

- Byłem z kilkoma betami. Raczej dla... towarzystwa.

- Więc to nie tak, że bety są tylko z innymi betami?

- Alfy i omegi raczej się z nimi nie wiążą. Jednak... nieformalne znajomości są na porządku dziennym. Alfy często eksperymentują z betami, nim zwiążą się z omegą. Bo... omegi zazwyczaj decydują się na stałe związki. Nie takie na jedną czy kilka nocy. Zdarza się jednak, że alfa wiążę się z betą na stałe. Chodzi o to, że... omegi są rzadkie. A przynajmniej rzadsze od alf więc nie każdy alfa znajdzie dla siebie omegę. Dlatego są one tak... pożądane. Chodzi o to, że... niektóre alfy nie potrzebują więzi z partnerem. Nawet nie myślą o tym, by czekać i szukać kogoś sobie przeznaczonego. Jeśli znajdą zdrową omegę wezmą ją, zanim zrobi to ktoś inny. Nie popieram takich zachowań, ale... w wielu stadach są na porządku dziennym. Omegi traktuje się jak rzeczy, rodziny je sprzedają jak zwierzęta rozpłodowe. W moim stadzie tak nie było, ale... mimo wszystko, chociażby zachowanie mojego brata wskazuje na to, jak bardzo jesteśmy czasem oślepieni przez nasze zwierzęce instynkty.

- Trafił mi się dobry alfa.

- ... Mógłby trafić ci się lepszy. Taki który by cię nie skrzywdził.

- ... Każdy popełnia błędy czyż nie? Mimo wszystko traktujesz mnie dobrze. Pozwoliłeś mi wybrać. Gdybym miał być z kimś do końca życia wbrew własnej woli... zmuszany do... do tego wszystkiego... Gdybym nie miał możliwości ucieczki, wolałbym odebrać sobie życie.

- Jeśli nasze dziecko będzie omegą... będę je chronił za cenę własnego życia. By nikt go nigdy nie skrzywdził.

- Nie będziesz musiał.

- To znaczy?

- ... Jeśli ktoś kiedyś ośmieliłby się tknąć moje dziecko, rozszarpałbym go na strzępy, nim ty zdążyłbyś kiwnąć palcem.

- O tak... nie wątpię.

Samotny wilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz