[Rozdział z trochę innej perspektywy. Może trochę wyjaśni sytuację. A może nie ;)
Miłego czytania. ^^
Ps. To jest omegaverse ale nie takie stricte. Mam przez to na myśli, że mocno opieram się na tych wszystkich typowych motywach ale jednocześnie trochę sobie zmieniam tworząc niejako własną wersję.]
Moje ciało było ciężkie. Zmysły przytłumione. Nienawidziłem tego stanu. Miałem ochotę wyć z wściekłości i frustracji. Jestem teraz łatwą ofiarą. Nie wzbudzającą strach alfą, a bezbronną zwierzyną. Miałem w sobie jednak wystarczająco wiele uporu, by otworzyć oczy.
Ściany jaskini były oświetlone przez jaskrawy płomień ogniska. A przy ognisku... siedziała moja omega. Był zwrócony do mnie bokiem. Nie mógł więc dostrzec, że się zbudziłem. Zwłaszcza że w skupieniu przyglądał się tańczącym płomieniom. Mogłem więc podziwiać jego profil.
Wyglądał jak delikatny i piękny kwiat. Miał długą smukłą szyję i cerę jasną jak mleko. Jego twarz miała delikatne... a jednocześnie królewskie rysy. To nie jest byle jaki polny kwiat. Ten kwiat ma kolce. Pełne, zaróżowione i miękkie usta potrafią wypowiedzieć iście władcze słowa. Piękne oczy o rzęsach długich niczym u kobiety są zimne niczym lód. Jego szczupłe ciało wydaje się takie bezbronne. Sprawia, że chcesz je chronić. Jednak w tym słabym ciele kryje się wola walki, która przewyższa niejedną alfę. Moja omega jest piękna.
Gdy zobaczyłem go po raz pierwszy i poczułem tę delikatna więź... jeszcze nigdy dotąd nie czułem takiej euforii. Jednak... to nie było takie, jak powinno być. Moja omega powinna także mnie wyczuć. Odnalezienie partnera powinno być uczuciem tak silnym, że zwala z nóg. Jego zapach był taki słaby. On natomiast wydawał się zupełnie mnie nie czuć.
Obserwowałem więc w ciszy. To mogła być pomyłka. Myślałem, że być może to nie jest moja omega. Może to nieporozumienie. W końcu zachowywał się jak zwykły człowiek. Pachniał jak zwykły człowiek. Im dłużej mu się przyglądałem, tym bardziej byłem pewny tego, że to zwykły marny człowiek.
Myślałem, że być może to on rozstawił sidła, w które wpadł wilk z mojej watahy. Przyglądałem się całej scenie gotowy w każdej chwili rzucić się na mężczyznę w obronie młodego wilka. A jednak ta ludzka istotka ze strachem zbliżyła się do rannego zwierzęcia i nagle usłyszałem jego piękny głos. Głos, który szarpnął moim wnętrzem. Nawet Mirra to poczuł. Wyczuł w tym mężczyźnie swojego pana. Wykonał jego rozkaz.
W ciszy przyglądałem się, jak młody wilk zostaje uwolniony. Musiałem się upewnić. Musiałem wiedzieć, czy... czy to może być prawda. Dlatego pozwoliłem mężczyźnie odejść i nie uszło mojej uwadze, że w jakiś sposób wyczuł moją obecność.
Wysłałem moje wilki by miały na niego oko. A gdy po wielu dniach ponownie go spotkałem... jego zapach był inny. Silniejszy. Znacznie silniejszy i słodszy. Pachniał jak konwalie.
Mój wewnętrzny wilk zaczął się budzić. Nie byłem pewien, co to może oznaczać. Podążyłem więc za tym intrygującym człowiekiem do jego ludzkiej osady. Poczekałem na nadejście nocy i kryjąc się wśród cieni, dotarłem do jego schronienia. I wtedy zrozumiałem. To była moja omega. Byłem tego pewny w momencie, gdy moja zwierzęca część zaczęła szaleć. A to wszystko przez ten piękny zapach.
Moja omega nie przechodziła jednak zwykłej rui. Moja omega była... wybrakowana. Wyglądała na dorosłą, a nie przeszła jeszcze przemiany. To dlatego wydawała się taka ludzka. Była w wieku dorosłego jednak fizycznie była jeszcze podlotkiem. Dopiero tamtej nocy przechodziła powolną bolesną przemianę.
Biłem się z myślami. Powinienem był pomóc mojej omedze. Obawiałem się jednak, że zwierze weźmie nade mną górę. Bliskość omegi mogła stać się zbyt kusząca.
![](https://img.wattpad.com/cover/185381814-288-k115681.jpg)
CZYTASZ
Samotny wilk
Manusia SerigalaKiedyś wilkołaki były realnym zagrożeniem. To one władały lasami. Niekiedy kryły się wśród ludzi. Tak było sto lat temu, gdy człowiek nie wiedział jak się bronić. Był zbyt słaby i przerażony. Dzisiaj... dzisiaj usłyszeć o nich można głównie w histor...