Siedziałem na zewnątrz na niewielkiej ławeczce, którą niegdyś zrobił dla mnie Nasir. Przyglądałem się wilkom. Mirra i Ziego wyjątkowo nie bawili się ze sobą. Wydaje mi się, że to z mojego powodu. Zupełnie jakby rozumieli moje uczucia. Jakby mój nastrój udzielił się także im.
Dzisiaj jednak czułem się nieco inaczej. Byłem spokojniejszy. Nadal czułem smutek. Ten znajomy ucisk w sercu. Jednak jednocześnie moje myśli były wyjątkowo czyste i przejrzyste. Od dawna nie byłem tak świadomy tego, co dzieje się wokół mnie.
Gdy się skupiłem, słyszałem rzeczy, których nie powinienem. Krakanie wrony gdzieś w oddali. Cichy szelest, gdy w koronie któregoś z drzew przebiegła wiewiórka. Las był wyjątkowo głośny. Gdy zajmowałem czymś swoje myśli, dźwięki cichły. Zapachy jednak wciąż pozostawały nazbyt intensywne. Nasir miał rację. Coś się zmieniło. Mam wrażenie, że moje ciało nie tylko wyzdrowiało. Ono się w jakiś sposób wzmocniło. Wciąż jestem fizycznie słaby z powodu niedożywienia, jednak czuję, że od teraz mogę więcej. Zupełnie jakbym został wykuty od nowa.
Nasir zatrzymał się przy mnie. Spogląda na mnie przez chwilę z lekko przechyloną głową. Zapewne próbował odgadnąć, co chodzi mi po głowie. Niepewnie usiadł obok mnie. Nie przeszkadzało mi to ale on nie był tego pewien. Dlatego złapałem jego dłoń, by pokazać, że cieszę się z jego obecności.
- Dyara... Jak się czujesz?
- ... Dobrze. Tak myślę.
- Ale... Coś cię trapi. Prawda?
- ... Zastanawiam się nad czymś.
- Możesz mi powiedzieć. Wysłucham cię. Nie wiem, czy będę w stanie ci pomóc... nie jestem zbyt...
- Bystry?
- Tak... Cieszę się, że Dyara wraca do siebie.
- Cieszysz się, że cię obrażam?
- Tak. To jest... znajome.
- ... Ostatnio... Miałem sen. Śnił mi się ten dzień nad rzeką.
- Rozumiem... To bolesne.
- Owszem... Jednak nie tu tkwi problem. Ja... Nie pamiętałem co dokładnie się wtedy działo. Po prostu zapomniałem. Teraz już pamiętam. Pamiętam każdy szczegół. To, co mówili.
- ... A co mówili?
- ... Szukali kogoś. Kogoś bardzo podobnego do mnie. W opisie różnił się tylko kolor włosów. Wahali się, bo moje nie były czarne.
- ... Szukali cię.
- Na to wygląda.
- Norwitch znajduje się stosunkowo daleko od twojej wioski. Nawet jeśli by cię szukali prawdopodobieństwo, że udaliby się tutaj, jest niskie.
- ... A co jeśli ktoś z Trevtown widział mnie w Norwitch?
- ... Ktoś... Dyara co się stało?
- Spotkałem kogoś. To była tylko chwila. Pewna kobieta mnie rozpoznała. Szybko zniknąłem jej z oczu. Nie pomyślałem, że... że to mogłoby nam zaszkodzić.
- ... Łowcy wędrują od wioski do wioski. Jeśli słyszą jakieś plotki sugerujące obecność wilkołaka, udają się tam, gdzie mają swoje źródło. Jeśli usłyszeli gdzieś o tym, że w twojej wiosce zaginęło kilku dorosłych, silnych mężczyzn... mogli się tam udać, by to sprawdzić.
- A tam usłyszeli o mnie. Podejrzanym i dziwnym obcym, który także zniknął.
- Nie znaleźliby nas...
- Gdyby ktoś nie zasugerował gdzie szukać. Musiała im powiedzieć. Musiała powiedzieć im, że widziała mnie w Norwitch.
- ... Ile czasu minęło, odkąd spotkałeś tę kobietę.
- ... Jakieś dwa miesiące.
- Są uparci. Potrafią tropić nawet trzy lub cztery, nim się poddadzą.
- To ona prawda? To przez nią przyszli do Norwitch. To przez nią tam mnie szukali... i znaleźli.
- To... możliwe.
- To pewne. Nie znaleźliby nas, gdyby nie ona. A my... Nie zrobiliśmy przecież nic złego. Grimm i jego banda... To szuje. Zwykłe gnidy. Próbowali mnie zabić i... i zgwałcić. Ty tylko mnie broniłeś. Zasłużyli na to, co ich spotkało. Wszyscy w wiosce nimi gardzili. Wszyscy wiedzieli, jakimi są ludźmi. Grimm był degeneratem. Ona też o tym wiedziała. Pomagałem jej. A ona... sprzedała mnie przy pierwszej okazji. A to wszystko przez to, że pozbyłeś się kilku śmieci.
- ... Ludzie tacy są. Nienawidzą nas. Nie potrzebują do tego powodu. Życie jednego ludzkiego śmiecia jest dla nich warte więcej niż całej rodziny takiej jak my.
- To przez nią to wszystko się stało. Wszystko dlatego, że nie potrafiła trzymać języka za zębami.
- Nie zmienimy przeszłości. Już jest za późno by zastanawiać się, co zrobiliśmy źle.
- Nie. Nie o to mi chodzi.
- ... Dyara... Co chodzi ci po głowie?
- Trevtown było piekłem. Ludzie mnie tam nienawidzili. Moją matkę traktowano gorzej od bezpańskiego psa. Była prostytutką. Oddawała swoje ciało za pieniądze. Jednak... była dobrą matką i dobrym człowiekiem. Gdyby jej pomogli... nie musiałaby tego robić. A robiła to, byśmy mogli przeżyć. Mnie traktowali tak samo. Ci wszyscy ludzie... są podli, zgorzkniali... tak bardzo samolubni i zepsuci. Lubiłem Floris. Była jedną z nielicznych osób, które okazały mi dobroć. A ja się jej odwdzięczyłem. To ja leczyłem jej dzieci. Gdyby nie ja któreś z nich mogłoby być już martwe. A w zamian za to dostałem to, co należało mi się od początku. Traktowała mnie jak człowieka. Musiałem zasłużyć na to, by być traktowanym na równi z tymi, którzy nie zrobili nic. Powinna być mi wdzięczna. Powinna mi dziękować. Pomagałem utrzymać jej dzieci przy życiu... i przez nią zginęło moje.
- ... Rozumiem twoją gorycz. Ludzie są niewdzięczni. Nie mają honoru. Nie mają sumienia.
- Nasir... Kiedy spadnie pierwszy śnieg?
Wilkołak spojrzał na mnie z konsternacją. Jednak zastanowił się nad odpowiedzią.
- Zapewne za jakiś tydzień. Nie... Myślę, że za dwa.
- ... Rozumiem.
- Dyara... Planujesz coś.
- Tak. Prawie zginąłem. Straciłem moje dziecko. Ty także mogłeś zginąć.
- Nie podoba mi się twój wyraz twarzy.
- ... Ile zajmie nam podróż do Trevtown?
- Dyara nie możemy...
- Ile?
- ... Jakieś osiem dni. Jeszcze nie doszedłeś do siebie więc zapewne nawet dziesięć.
- Zdążymy wrócić, nim przyjdą pierwsze śnieżyce.
- To niebezpieczne. Nie możemy...
- Muszę. Muszę spojrzeć jej w oczy. Potrzebuję tego Nasirze. Potrzebuję tego.
- ... I co zrobisz?
- W jakim sensie?
- Zabijesz ją?
- Nie wiem. Po prostu... muszę spojrzeć jej w oczy... Nie pozwolę jej żyć w niewiedzy o tym, do czego doprowadziła. A o tym, co zrobię, zdecyduję, gdy już tam będę.
- Dyara...
- Proszę Nasirze... Błagam... Pozwól mi na to.
- ... Kiedy chcesz wyruszyć?
- Jak najszybciej.
- Zwierzęta?
- Poradzą sobie.
- ... Nie zmienisz zdania?
- Nie.
- ... Dobrze. Jutro po wschodzie słońca. Spakuj to, co uważasz za niezbędne.
- Dziękuję.
- ... Jeszcze nie dziękuj.

CZYTASZ
Samotny wilk
WerewolfKiedyś wilkołaki były realnym zagrożeniem. To one władały lasami. Niekiedy kryły się wśród ludzi. Tak było sto lat temu, gdy człowiek nie wiedział jak się bronić. Był zbyt słaby i przerażony. Dzisiaj... dzisiaj usłyszeć o nich można głównie w histor...