Rozdział 38.

501 27 1
                                    

Rozdział 38.

Elizabeth - 10 lat wcześniej

Wymknęłam się z pokoju najciszej jak potrafiłam, bo nie chciałam budzić Nasha. Mój kochany "ranny ptaszek" pół nocy nie dawał mi zasnąć, a teraz sam odsypia nocne igraszki.

Dom Nolanów jest pusty i cichy. Nikogo najwidoczniej nie ma, zresztą Olivia z Jonem uprzedzali, że z samego rana wyjeżdżają na kolejne spotkanie autorskie. W ostatnim czasie kariera pisarska Olivii nabrała tempa i takie wyjazdy są na porządku dziennym. Jon bardzo wspiera żonę, dlatego zawsze, gdy tylko może towarzyszy jej na każdym takim spotkaniu.

Nalewam sobie z dzbanka zimnej już kawy, ale nie przeszkadza mi to. Wychodzę na werandę i siadam na huśtawce z kubkiem w dłoni.

Pamiętam jak przed laty na tej samej huśtawce spędzałam wieczory z Rickiem. Wspomnienia napełniają mnie tęsknotą za przyjacielem. W ciągu tych niespełna dwóch lat, odkąd oficjalnie jestem z Nashem, Rick odwiedził rodzinny dom jedynie raz, na święta Bożego Narodzenia. Z początku było niezręcznie, ale udało Nam się spokojnie porozmawiać i w końcu zielonooki był w stanie nam wybaczyć. Od tamtej pory nie widziałam go więcej, bo chłopak dużo podróżuje, ale od czasu do czasu wymieniamy maile.

Wracam do domu po swój laptop i przeglądam pocztę elektroniczną w poszukiwaniu nowej wiadomości od przyjaciela. Pełna ekscytacji klikam w ikonkę i czytam list.

Od: Rick

Do: Elizabeth

Cześć Słoneczko. ☀️ Przepraszam, że dawno się nie odzywałem, ale nie miałem zbyt dobrego dostępu do internetu. ❌ ️Nie chcę się tłumaczyć, ale wiedz, że dużo o Tobie myślę i tęsknię. Oczywiście jak za moją najlepszą przyjaciółką. ❤️  Bez podtekstów, daję słowo. <śmiech>

Muszę się też do czegoś przyznać. Nie miałem odwagi wcześniej napisać, bo obawiam się Twojej reakcji, ale decyzja już została podjęta, więc nie ma odwrotu.

Wstąpiłem do armii. ✈️

Wiem, wiem, co teraz myślisz.

Ale ja nie zwariowałem. Chcę robić coś dobrego, coś pożytecznego. Koszykówka była moim światem, ale chyba już z tego wyrosłem. Teraz chcę doświadczyć czegoś prawdziwego. Chcę coś zmienić, działać a nie tylko stać biernie z boku i czekać na nie wiadomo co.

Przeszedłem już wszystkie potrzebne szkolenia i zdałem egzaminy. Teraz przyszła pora na czas próby. W środę ruszam w swoją pierwszą misję.

Ale nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Obiecuję, że nie zginę. Wrócę za kilka miesięcy, nie wiem dokładnie kiedy, ale napiszę do Ciebie, gdy będę znał konkrety.

Jesteś pierwszą osobą, której o tym mówię. Chciałbym Cię prosić, byś poinformowała całą familię, bo ja najzwyczajniej stchórzyłem.

Oboje wiemy, że gdybym przyjechał i powiedział o tym mamie to gotowa by była jeszcze mnie zamknąć na klucz w pokoju i nigdzie nie puścić. Taka jest Olivia, wszyscy to wiemy. <śmiech>

Ale kocham Was wszystkich. I Nasha też. Powiedz mojemu małemu braciszkowi, że już nie mam ochoty uciąć mu tych małych jajeczek. Może jeszcze się kiedyś na coś przydadzą, a nie chcę przy okazji krzywdzić i Ciebie. <to już nie był żart>

Tak więc reasumując: kocham i tęsknię, ale nie martwcie się o mnie. Poradzę sobie. Nim się obejrzysz wrócę i wtedy będziesz mogła mi nakopać. <śmiech>

3majcie się i kochajcie, a wszystko będzie dobrze.

Do następnego!

Całuję, Rick


Nash

Zabiję tego dupka! Albo mama mnie w tym wyręczy jak tylko się dowie, bo jeszcze nic jej nie powiedziałem. Odkąd Lizzy przybiegła do mnie zapłakana i pokazała mi ten cholerny mail wiszę na telefonie.

Od godziny już próbuję się dodzwonić do Ricka. Jak On mógł wykręcić nam taki numer? Nawet słowem nie pisnął.

- Nie denerwuj się. Może to tylko głupi żart i niedługo napisze, że to taki głupi fake. Nie martw się na zapas. - pocieszałem moją blondyneczkę, choć sam nie wierzyłem w to, co mówię.

Rick nie rzuca słów na wiatr. Owszem, lubi robić ludzi w jajo, stroi sobie żarty ze wszystkiego i wszystkich, ale nigdy nie żartowałby na taki temat. To zbyt poważna sprawa.

Co też mu strzeliło do łba?
Wiem, że w naszej rodzinie od pokoleń przewijali się jacyś wojskowi, ale to było dawno temu. Może dziadek, pradziadek i praprapraprapradziadek i jakiś inny pra musiał poświęcić zdrowie lub życie za wolność kraju i narodu, ale kto o zdrowych zmysłach w XXI wieku idzie na wojne?

Zdaję sobie sprawę, że to co zrobiliśmy z Elizabeth odbiło piętno na jego życiu, ale żeby od razu Marines? Co on Top Gun się naoglądał? Młodym Tomem Cruisem przecież już nie zostanie. Kurwa!

Nie rozumiem tego. Nie pojmuję. Mogę się wściekać i wkurzać do woli, a prawda jest taka, że cholernie się o niego boję. Martwię się, że coś mu się stanie i to wszystko będzie moja wina. To wszystko jest moja wina.
 

Promise Me No Promises (cz.3.)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz